day 128/129

10.4K 1.1K 510
                                    

Kuala Lumpur - 21:47
Sydney - 00:47

jack daniels: okej, byłem u niego i... cóż, nie jest lepiej niż było wczoraj

jack daniels: czyli jest źle

ja: ale przynajmniej żyje

ja: stary nawet nie wiesz jak się o niego martwiłem

jack daniels: rozumiem ale luke jest specyficzną osobą i jeśli wpadnie w taki nastrój, to to może potrwać

jack daniels: szczególnie skoro nie chce brać leków

ja: błagam namów go, żeby ze mną porozmawiał

jack daniels: naprawdę wątpię, że będzie chciał to zrobić

ja: to mu powiedz, że wracam do sydney

jack daniels: poczekaj, jak mu wbiję do pokoju z włączonym skypem to nie będzie miał wyjścia

ja: michaelgclifford

jack daniels: omg dzwonię do michaela cliFFORDA

jack daniels: żartuje czekaj nie trafiłem w klawisze

ja: cały hemmings

[ • ]

Luke leżał pod kołdrą, przeglądając powiadomienia na Twitterze. Były tam miłe wiadomości, oczywiście, ale przeważnie tonęły w obraźliwych komentarzach na temat jego wyglądu, głosu. Ktoś napisał, że zespół załatwił sobie gościa do obciągania im po ciężkim dniu. Luke pomyślał, że to bardzo kreatywne myślenie.

Starał się nie przejmować, bo kogo obchodzą takie słowa, kiedy miałeś możliwość stania na scenie i grania dla tysięcy ludzi? Luke spełnił swoje marzenie i był z tego powodu szczęśliwy. Ale z drugiej strony... Trudno było nie dopuszczać do siebie wszystkiego, co widział. Ludzie go nienawidzili. Uważali, że przez niego zespół się rozpadnie, a przecież Luke tego nie chciał. Naprawdę zrobił coś tak okropnego?

Od tygodnia nie wyszedł z łóżka. Nie jadł, nie mył się, czasem pił wodę. Po prostu nie mógł się zmusić do wykonania choćby najprostszej czynności, nie miał nawet siły przełykać śliny. Nie chodziło tylko o komentarze fanów. Chodziło o to, że Luke był najzwyczajniej w świecie bezużyteczny, a przynajmniej tak właśnie się czuł i nawet jeśli nie była to prawda, chłopak nie mógł zmienić toku myślenia.

Kiedy znów po policzku spłynęły gorące łzy, otarł je nerwowym gestem dłoni i zaklął pod nosem. Miał prawie osiemnaście lat, powinien przestać być takim mazgajem. Nikogo nie obchodzi, że jest mu źle. Może Jack'owi przeszkadza jego płacz?

Słysząc otwieranie drzwi, Luke jęknął i mocniej nakrył głowę pościelą. - Idź sobie, mamo.

- Nie tym razem, braciszku - odezwał się Jack, zaś Luke niepewnie odsunął kołdrę. - Ktoś do ciebie - rzucił, następnie kładąc na łóżku blondyna laptop.

Kiedy Luke ujrzał Michaela na ekranie, zwyczajnie się rozpłakał.

[ • ]

prank text ❃ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz