Marinette
Jest już dość późno a ja dalej nie mogę zasnąć. Jestem zmęczona i nie czuję się najlepiej. Światło księżyca oświetla mój pokój. Tikki śpi wtulona w poduszkę. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Założyłam bluzę na grzbiet i wyszłam przez okno żeby nie obudzić rodziców. Poszłam do punktu widokowego gdzie idealnie widać wieże Eiffla. Jest to moje ulubione miejsce. To tutaj zdobywam najwięcej pomysłów na nowe projekty. Tutaj przychodzę kiedy jest mi źle i kiedy jestem szczęśliwa. W głowie mam tyle myśli, że nie mogę się skupić. Staram się wyczyścić umysł i po prostu podziwiać piękny widok. Księżyc wydaję się większy niż kiedykolwiek. Szkoda, że tylko ja mogę się nim napawać. Szkoda, że nie ma Alyi, albo Adriena. Oh Adrien... Ile bym dała, żeby być z tobą tutaj w takim momencie jak teraz. Nie jestem w stanie zapomnieć tego wyrazu twarzy kiedy na mnie patrzył. Jest taki cudowny i taki nieosiągalny dla mnie. Oparłam się o murek, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się delikatnymi podmuchami wiatru poruszającymi moimi włosami.
Adrien
Próbuje zasnąć ale nic z tego. Wielkie okno na prawie całą ścianę wpuszcza za dużo światła odbijanego przez księżyc. Plagg widać też ma problem z zaśnięciem bo kręci się cały czas z boku na bok.
-To co Plagg, idziemy pozwiedzać Paryż?
Jego zielone oczy zabłyszczały, podskoczył do góry z uśmiechem. Taka odpowiedź była dla mnie wystarczająca.
-Plagg, wysuwaj pazury!
W jednym momencie na moim ciele pojawił się lateksowy kostium. Nie musiałem być cicho. Nasz dom był tak duży, że nikt nawet nie zauważyłby mojego zniknięcia.Uchyliłem ruchomą cześć okna i wyskoczyłem. Nigdzie się nie spiesząc przeskakiwałem z jednego budynku na drugi. Ulice świeciły pustkami. Na tle granatowego nieba odznaczała się wieża Eiffla która oświetlała dużą cześć Paryża. Tą najładniejszą cześć. Skierowałem się w jej stronę. Już miałem ominąć plac widokowy, ale zauważyłem dziewczynę. Na tym tle wyglądała cudownie. Jak niebiańska istota. Zeskoczyłem bezszelestnie na plac. Kiedy podszedłem bliżej zauważyłem, że cudowną istotą jest nie kto inny jak Marinette. Moja koleżanka z klasy. Co ona tutaj robi o tej porze? Stanąłem tuż za nią. Nie wiem czy to moje umiejętności ninja czy po prostu ona się zamyśliła ale nie usłyszała nic. Położyłem ręce z obu stron dziewczyny na murku przysuwając się jeszcze bliżej. Musiała mieć zamknięte oczy.
-Dobry wieczór księżniczko. - wyszeptałem żeby jej nie przestraszyć. Marinette podskoczyła i krzyknęła.
-NIE STRASZ LUDZI DEBILU!
Mimowolnie się zaśmiałem, na co uderzyła mnie lekko w głowę.
-Ej! Trochę szacunku do obrońcy Paryża.
Tym razem to na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Znów obróciła się do mnie tyłem więc stanąłem koło niej.
-Co tutaj robisz?
Spojrzałem na jej profil kiedy ta patrzyła w niebo.
-Nie widać?
-Um.. okej, oglądasz niebo? Nie możesz spać, mam rację?
-Nie, lubię przesiadywać pół nocy z dala od domu.
Wyczułem w jej głosie sarkazm. Marinette jest dla mnie zagadką, jednak lubię ją. Stara się być miła i pomocna dla każdego. Potrafiła przeciwstawić się Chloe, jednak kiedy podchodziła do mnie była nie pewna i nie potrafiła się wysłowić. Chciałbym ją poznać jednak wiedziałem, że rozmowa z nią nie będzie łatwa kiedy sama nie wie co chce powiedzieć. Nagle poczułem jak nad głową zaświeciła mi się żarówka. Nie potrafi rozmawiać z Adrienem, ale potrafi z Czarnym Kotem! Doskonały pomysł. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy.
-Marinette... - coś skusiło mnie żeby powąchać jej włosy. - pachniesz ciastkami!
-Brawo, pamiętasz jak mam na imię.
Kącik jej ust uniósł się do góry. Odepchnęła mnie od siebie i dalej przyglądała się pustym ulicom.
-Jakbym mógł zapomnieć.
Zaśmiała się. Miała bardzo ładny śmiech, taki słodki i delikatny. Odwróciła się do mnie, podskoczyła i usiadła na murku. Każdy jej ruch był kobiecy. Potrafiła to tak samo jak Biedronka. Obie potrafiły zgrabnie się ruszać. Ale stop! O Biedronkę pomartwię się później. Marinette spojrzała się na mnie z uśmiechem i przesunęła się kawałek bliżej krańca murku od strony reszty Paryża. Wyciągnęła do mnie nogi. Nogi? Rozszerzyłem oczy i podniosłem pytająco brew.
-Trzymaj.
Złapałem jej kostkę z niedowierzaniem. Co ona chce zrobić?
-Obie!
-Po co?
-Trzymaj mocno!
Zaczęła cichutko chichotać. Stanąłem na wprost i złapałem jej drugą kostkę.
-Trzymasz? Mocno?
Kiwnąłem głową. Nagle twarz Marinette znikła mi z przed twarzy. Dziewczyna wychyliła się gwałtownie do tyłu. No wariatka! Co chwile widziałem tylko jak machała rękoma. Wisiała tak dobrą minutę śmiejąc się głośno.
-Cicho! Połowę Paryża obudzisz!
To nic nie dało, śmiała się jeszcze bardziej. Chyba jej się to spodobało. Mnie też to trochę bawiło ale skupiłem się na trzymaniu jej kostek. Szalona! Przysunąłem się trochę bliżej. Chciała wrócić ale miała za mało siły. Wyciągnąłem do niej rękę. Szybko wciągnąłem ja z powrotem na murek. Na twarzy miała urocze rumieńce. Przysunąłem się jeszcze bliżej. Miałem wrażenie, że zachowuje się jak mała dziewczynka która robi to co chce nie zastanawiając się co z tego wyniknie. Może po prostu czuła się przy mnie swobodnie? Szkoda, że nie zachowuje się tak kiedy rozmawia ze mną bez kostiumu.
-Marinette, jesteś szalona.
Przekrzywiłem lekko głowę.
-I zmęczona.
Mówiąc to położyła mi głowę na ramieniu. Jej ciało drżało z zimna. Nie wahając się przysunąłem się bliżej i przytuliłem ją. Nie opierała się. Musiała być naprawdę zmęczona. Moje serce biło trochę szybciej. Sam nie wiem dlaczego. Nie myślałem o Biedronce. Cieszyłem się, że spotkałem Marinette. Wiatr zaczął wiać mocniej. Odsunąłem się od dziewczyny na co ta lekko podniosła głowę spoglądając na mnie ukradkiem. W jej oczach widziałem zmęczenie. Podszedłem do Marinette i sam nie wiem czemu ale pocałowałem ją delikatnie w czoło. Uśmiechnęła się. Moje serce znów zabiło szybciej. Faktycznie było późno a ja nie wiedziałem ile czasu zostało mi do przemiany. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem w stronę jej domu. Było to dość blisko więc z moim tempem doszliśmy tam w niecałe 10 minut. Ostrożnie wskoczyłem na dach. Tak jak myślałem, okno było otwarte. Tędy musiała wyjść. Za oknem znajdowało się jej łóżko. Delikatnie położyłem ją na łóżko i przykryłem kołdrą. Kiedy zamykałem okno Marinette już słodko spała. Pierścień zamigotał. Sprawnie skacząc po dachach wróciłem do domu. Zdążyłem na czas. Plagg od razu położył się na poduszkę. Nawet zignorował ser! Musiał być mocno zmęczony. Sam też byłem. Rzuciłem się na łóżko i zasnąłem.* * * * * *
-Adrien! Jest już późno, chyba nie chcesz się spóźnić?
-Jeszcze 10 minut...
-Adrien.. Zaraz zaczyna się pierwsza lekcja.
-Coooo?!
Wyskoczyłem z łóżka i podbiegłem do biurka po torbę. Bez śniadania ruszyłem biegiem do szkoły.* * * * * *
Kiedy dobiegłem akurat zadzwonił dzwonek. Zdyszany wszedłem do klasy i usiadłem na swoim miejscu.
-Mam nadzieje, że każdy z was przeczytał na dzisiaj lekturę?
-Taaaak proszę pani!
Odpowiedziała klasa jednym chórem.Ciekawe czy Biedronka lubi czytać książki?
* * * * * *
*Kto odpadnie następny? :3*
**Teraz z pytaniem do was! Podobają wam się takie wstawki? Mam w planie robić takie "time for love" co każdą "rundę". Co wy na to? To już zależy od was kochani! Za wszystkie milutkie komentarze bardzo dziękuję ♥ Motywuje mnie to do dalszego pisania nawet nie wiecie jak bardzo ♥ Dziękuję i do następnego!**Gwiazdeczka na zachętę ? :3

CZYTASZ
\\ Miraculous ♥ LadyNoir //
Fanfiction"-Wygrałem księżniczko. - wyszeptał mi do ucha - Jaka będzie moja nagroda? Moja własna wersja miłości bohaterów bajki "Miraculous Biedronka i Czarny Kot" Dziękuję za uwagę i zapraszam :3