I miss you

9.8K 725 205
                                    

-C-co ty tutaj robisz?
-Mari!
Dziewczyna zarzuciła mi ręce na szyje i zamknęła w niedźwiedzim uścisku. Czułam bicie jej serca, które niegdyś tak dobrze znałam. Wtuliłam głowę w zagłębienie jej szyi.
-Tak bardzo tęskniłam...
Jej szept był ledwo słyszalny. Chciałam, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Tak dawno nie miałam jej przy sobie. Nie wiem nawet ile lat minęło od kiedy ostatni raz się przytulałyśmy.
-Ja też Yuki. Ja też...
Odsunęła się o krok trzymając dłonie na moich ramionach. Oglądałyśmy się nawzajem nie dowierzając jak bardzo się zmieniłyśmy. Ostatni raz widziałam ją jak miałyśmy po 5 lat. Wtedy jeszcze rodzice mieli lepszy kontakt z wujkiem Wangiem. Przyjeżdżał do nas bardzo często dzięki czemu ja i Yuki zaprzyjaźniłyśmy się. Staramy się utrzymać kontakt, jednak to nie jest takie proste. Nie da się ukryć, że od czasu kiedy stałam się Biedronką, mam mniej czasu dla siebie.
-Wypiękniałaś kochana! Wyglądasz ślicznie.
Muszę przyznać, ze dziewczyna również się zmieniła. Grzywka delikatnie opadała jej na oczy. Jej włosy były gęste, brązowe, cudowne. Falami spadały na jej ramiona gdzie układały się wręcz idealnie. Była ode mnie nieco niższa mimo wyższych butów. Miała założone czarne, długie jeasny, białą koszulkę i szary żakiet. Wyglądała tak dojrzale i poważnie. Na krześle zauważyłam torebkę w tym samym kolorze co żakiet. Jeśli tak ubierała się codziennie to nie chce wiedzieć co założyłaby na ważny bankiet.
-Muszę przyznać, że ty też wyglądasz świetnie! Spoważniałaś.
-Pozory mylą, skarbie!
Jeszcze raz popatrzyła na mnie od góry do dołu po czym pisnęła niezadowolona.
-Masz większe piersi niż ja!
Jest otwarta i bezpośrednia ale nie sądziłam, że aż tak. Chciała mnie dotknąć jednak ja odskoczyłam z piskiem. Yuki jednak nie dała za wygraną. Zaczęła gonić mnie co całym pokoju śmiejąc się wniebogłosy. Po paru chwilach złapała mnie i powaliła na podłogę. Usiadła na mnie okrakiem i zaczęła łaskotać. Dobrze znała mój słaby punkt. Zawsze byłam podatna na łaskotki. Nasze piski i śmiechy rozbrzmiewały, miałam wrażenie, że na cały Paryż. Machałam rękoma z nadzieją uwolnienia się od jej tortur. Po chwili dała mi odpocząć. Wstałyśmy z podłogi i przeniosłyśmy się na łóżko.
-A teraz opowiadaj!
Przekręciłam głowę w pytającym geście na co klepnęła mnie w ramie.
-Opowiadaj wszystko bo umieram z ciekawości!

* * *

Następne 4 godziny spędziłyśmy pogrążone w opowieściach ze swojego życia. Tak bardzo chciałabym jej móc powiedzieć, że jestem Biedronką. Odważną super bohaterką broniącą Paryż od Władcy Ciem. Jednak nie mogłam. Przecież od tak nie zdradzę jej swojej tajemnicy, którą tak bardzo staram się ukrywać przed wszystkimi. To mogłoby mnie zniszczyć. Patrzyłam w jej oczy w których tańczyły iskierki. Była zafascynowana i podniecona całą sytuacją i tym co właśnie mi opowiadała. Spojrzałam w stronę okna. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Rozejrzałam się po pokoju. Byłam w stanie zobaczyć tylko twarz Yuki. Dziewczyna przerwała opowieść i zmartwiona patrzyła na moje poczynania.
-Trochę ciemno hm? Zapale świeczkę.
Zawsze miałam w szafce parę świec, ponieważ uwielbiam tworzyć cudowny klimat. Świece, gwiazdy, cicha muzyka, ja i mój szkicownik. Tak, to jest to co kocham. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam dwie sztuki. Odpaliłam je zapałkami, jedną postawiłam na biurku, drugą na podłodze blisko nas. Oświetlała twarz kuzynki na której widniał cudowny uśmiech.
-Teraz jest idealnie.
Klasnęłam w dłonie i znowu usiadłam przy niej na łóżku.
-Dalej nie wierzę, że tu jestem.
Chwyciła moje dłonie i kciukiem pocierała knykcie. Posłałam jej najpiękniejszy uśmiech jaki potrafiłam.
-Pozwolisz, że się przebiorę?
-Jasne, pewnie. Czuj się jak u siebie.
Zachichotała i podeszła do torby. Wyciągnęła z niej dresowe spodnie sięgające do kolan i czarną koszulkę na ramkach z logiem jakiegoś rockowego zespołu. Jak najszybciej zrzuciła z siebie ubrania i założyła te, naszykowane wcześniej.
-Do kiedy zostajesz?
-Tylko parę dni...
-O nie! Nie oddam cię! Schowam cię pod łóżkiem i cie nie znajdą.
Zaczęłyśmy się śmiać. Yuki usiadła na swoim miejscu.
-Teraz wróćmy do przyjemniejszego tematu, to jak ma na imię twój chłopak?
No tak, mogłam się tego spodziewać.
-Nie mam.
Zrobiła większe oczy.
-Taka laska i chłopaka nie masz?
Na moje policzki wpłynął rumieniec. Co jej miałam powiedzieć? "A no wiesz, jako Biedronka podrywa mnie Czarny Kot, jako Mari przychodzi do mnie co jakiś czas, a do tego lecę na kolegę z klasy"? Już miałam coś powiedzieć, ale na szczęście przerwał nam podmuch wiatru, który zgasił świece. Spojrzałam w stronę okna. Nie przypominam sobie żebym otwierała okno. Yuki złapała się za ramiona, pocierając je. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Podeszłam do okna, zamknęłam je szczelnie i usłyszałam skrzypienie paneli. Yuki pewnie zrobiło się zimno, to moja wina, mam nadzieję, że nie będzie chora. Bardzo często miała katar w dzieciństwie. Odwróciłam się w stronę dziewczyny z zamierzeniem podania jej mojej bluzy jednak zamurowało mnie. Yuki patrzyła na mnie wielkimi oczami, a na skraju łóżka siedział Czarny Kot wpatrując się we mnie. Zeskoczył z łóżka i podszedł powoli do brązowowłosej. Podał jej dłoń. Była przestraszona.
-Nie bój się.
Udało mi się usłyszeć szept chłopaka. Kuzynka spojrzała na mnie pytająco na co wesoło jej przytaknęłam. Ale będę musiała się tłumaczyć...
-Miło mi cię poznać. Jestem Czarny Kot. Może o mnie słyszałaś?
-Y-yuki...
Spojrzała na mnie. Mój przyjaciel powędrował oczami za jej wzrokiem. Posłał mi szeroki uśmiech na co chyba się lekko zarumieniłam. Powolnym krokiem szedł w moją stronę. Był coraz bliżej, zrobiłam dwa kroki w tył. Tylko tyle dałam radę zrobić, ponieważ moje plecy spotkały się ze ścianą. Chwycił moją dłoń którą musnął ustami i przyciągnął mnie do siebie. Przytulił mnie. Byłam w szoku. Nigdy tak otwarcie tego nie zrobił. Czym było to spowodowane? Obecnością Yuki? Mało prawdopodobne. Byłam trochę na niego zła jednak kiedy poczułam jego dotyk, wszystkie złe emocje uciekły, a ja pragnęłam jego bliskości. Tak dawno nie miałam okazji z nim porozmawiać. Wtuliłam się w jego tors. Poczułam tak dobrze mi znany zapach. Położył mi dłonie na ramionach i odsunął by spojrzeć w moje oczy.
-Hello my Lady.
Wymruczał i dał mi buziaka w policzek.
-Tęskniłaś?
Uśmiechnął się zadziornie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie masz chłopaka hmm?
Usłyszałam śmiech Yuki.
-B-bo nie mam!
Poczułam dłonie Kota na mojej talii, którymi jednym sprawnym ruchem przyciągnął mnie do siebie.
-Ejej! Czekaj, podoba mi się ten tytuł.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Uderzyłem przyjaciela... Czy mogę go nazwać przyjacielem? Czy można nazwać przyjacielem kogoś, kto się ukrywa pod maską? Czy mogę nazwać go przyjacielem, nie znając nawet jego imienia? Załóżmy, że tak. Więc... Uderzyłam przyjaciela w ramie na co zareagował piskiem. Rozbawiona usiadłam koło dziewczyny a Kot masował ramie udając, że był to dla niego bolesny cios. Nastała niezręczna cisza. Kuzynka już chciała coś powiedzieć jednak ja wstałam kierując się na dół.
-Idę po coś do picia.
Pokiwali mi głowami, nie czekając dłużej zeszłam do kuchni.

Adrien

Mari wyszła po coś do picia zostawiając mnie samego z tą dziewczyną. Podrapałem się po karku. Już miałem zacząć jakikolwiek temat jednak dziewczyna wstała i podeszła do mnie szybkim krokiem. Mógłbym rzec, że wręcz podbiegła. Zaskoczony wciągnąłem powietrze i wstrzymałem oddech.
-Dobra Kotku, nie wiem kim jesteś, ani... dobra, nic nie wiem. Ale jeśli coś cię z nią łączy, a dobrze widzę, że tak, a ty złamiesz jej serce, wyrwę ci ten ogon i uszy.
-Ł-łączy? - spojrzałem pytająco. Skąd ona może wiedzieć co między nami jest, skoro ja sam tego nie wiem. Znaczy wiem... tak mi się wydaje. -Jesteśmy przyjaciółmi.
Tym razem to ona zerkała na mnie, podnosząc brew w pytającym geście. Prychnęła pobłażliwie.
-Proszę cię. Widzę, jak na ciebie patrzy i jak się rumieni. Może jest wstydliwa z natury ale ten burak na twarzy mówi sam za siebie. Tak czy inaczej, będę mieć cię na oku. Rozumiemy się?
Pokiwałem twierdząco głową. Yuki wróciła na swoje miejsce.
-A tak w ogóle, to kim ty właściwie jesteś?
Już miała mi odpowiedzieć, jednak do pomieszczenia weszła Mari z tacką. Na niej trzy szklanki napełnione sokiem i talerzyk ciasteczek. Wziąłem od ciemnowłosej tacę i położyłem na jej biurku. Spojrzałem porozumiewawczo na Yuki, która szybko zrozumiała przesłanie.
-Em, muszę do łazienki.
-Zaprowadzić cię?
-Nie, nie trzeba.
Wychodząc spojrzała na mnie i posłała mi ostrzegawcze spojrzenie. Kiedy klapa się zamknęła, podskoczyłem do dziewczyny jednym susem i zamknąłem ją w niedźwiedzim uścisku. Nie chciałem robić tego przy jej kuzynce, bo mogłaby tego nie chcieć. Teraz jednak szybko odwzajemniła uścisk.
Kiedy ją wypuściłem, znowu uderzyła mnie w ramie, tym razem mocniej.
-Ał! Za co to?!
-Za to, że tak długo cię nie było.
Przysunęła się bliżej jeszcze raz mnie przytulając. Delikatnie cmoknąłem czubek jej głowy z nadzieją, że tego nie poczuła.

Marinette

-Przepraszam Marinette. Trochę się działo i właśnie o tym chciałem porozmawiać.
Nie, jeszcze nie. Proszę, poczekaj. Daj mi czas nacieszyć się twoją bliskością. Tak długo jej nie miałam. Ale na co ja liczę? Że będzie przychodził? Rozmawiał ze mną tak jak robił to wcześniej? Marinette, nie bądź śmieszna. Karciłam się w duchu. Zaczęłam szybko mrugać powstrzymując łzy. Odsunął mnie od siebie i złapał za dłoń prowadząc na miejsce, gdzie wcześniej siedziałam z Yuki.
-Bo wiesz... em.. nie wiem od czego zacząć.
-Od początku.
-No więc...
Przerwało mu stukanie do szyby. Obejrzeliśmy się w kierunku okna.

Deszcz?

Nie...

Biedronka.

*Hej słoneczka :3 Jak mówiłam, dwa dni! Jeszcze dzisiaj postaram się zabrać za następny, mam nadzieję, że się cieszycie ^ ^ Muszę przyznać, że na początku chciałam was strollować i napisać, że przyszła Alya xDD  Podobają mi się wasze różnorodne teorię c: No to do następnego kochani ♥*

Gwiazdka na zachętę? :3

\\ Miraculous ♥ LadyNoir //Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz