To był pochmurny dzień. Młoda Zoe zrobiła makijaż, po czym postanowiła wyjść na miasto.
Niczego nie spodziewająca się, szła z zakupami i w pewnej chwili dostała sms-a o treści:.
-Wiem, że nie byłaś na to gotowa, ale musimy zerwać! Nie chodzi o ciebie! Było nam razem dobrze, niestety nie mogę powiedzieć o co chodzi.
Zdruzgotana, upuściła torby i osunęła się na ziemię. Jej oczy zalały się łzami, dosłownie odechciało jej się żyć. Była zrozpaczona, zakryła twarz rękoma, żeby nikt nie widział, że płacze. W pewnej chwili podszedł do niej młody chłopak i zapytał:
- Coś się stało? Po kilku minutach usłyszał odpowiedź:
-Nic takiego, zostaw mnie chcę zostać sama...Chłopak, nie chciał zostawić jej samej dlatego usiadł obok i uśmiechnął się. Mówiąc przy tym:
-Zły dzień? Też miewam takie i to bardzo często...Nie kończąc zdania, do chłopaka zadzwonił telefon. Wyjaśnił dziewczynie, że niestety musi już iść. Zoe była zauroczona chłopakiem. Gdy się żegnali przytuliła go i odchodząc powiedziała:-Dzięki. Idąc do domu Zoe rozmyślała o chłopaku, którego przed chwilą poznała. Postanowiła nie myśleć o chłopakach. Poszła wziąć gorącą kąpiel, niespodziewanie zasnęła i jakim cudem znalazła się w łóżku.
Obudził ją budzik w telefonie.
Wyłączyła alarm. Ubrała się, zrobiła makijaż i poszła do szkoły. Mijała tą samą ławkę przy której spotkała chłopaka. W końcu doszła. Przed budynkiem spotkała chłopaka, którego ''poznała'' wczoraj. Widząc Zoe posłał jej łagodny uśmieszek, zawstydzona wbiegła do budynku, po czym weszła do klasy. Za nią wbiegł chłopak i powiedział:
-Zapomniałem się przedstawić, jestem Austin...
-A ja Zoe- (za rumienia się delikatnie). Wreszcie skończyła wszystkie lekcje. Tak się złożyło że Austin kończył w tym samym czasie. Chłopak zaproponował odprowadzenie do domu. Zgodziła się. W końcu doszli do pobliskiej kawiarni. Chłopak zaproponował kawę.
Spędzili tam mnóstwo czasu, śmiejąc się i pijąc kawę. Powoli się ściemniało, czas było wracać do domu. Wyszli z kawiarni. Szli drogą przez park . Nagle Austin'a zaatakowało dwóch mężczyzn. Bez chwili zwątpienia Zoe podbiegła do nich, lecz oni ją odepchnęli. Nie mogła nic zrobić więc pozostało jej tylko krzyczeć.
-Zostawcie Go w spokoju! - krzyczała, ale nic z tego Austin! Zostawcie go!- po tych słowach oczy zalały jaj się łzami i szybko wykręciła numer na policje.Po kilku minutach mężczyźni odeszli, a Zoe szybko podbiegła do chłopak i zaczęła krzyczeć:
-Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! Niestety nic z tego. Łzy skapywały. Wyglądał makabrycznie. Chciała mu pomóc, lecz nie wiedziała jak. W końcu przyjechała policja.
Stan Austin'a był okropny. Natychmiast wezwano karetkę. Lekarze zajęli się chłopakiem. Zoe nie mogła przestać płakać. Pełno ludzi patrzyło się nią. Podeszła do Austin'a, chwyciła go za rękę i powiedziała szeptem:
-Trzymaj się Austin.
Niestety nie mogła razem chłopakiem do szpitala, dlatego natychmiast podbiegła do budki telefonicznej, która stała przy ulicy. Jedyną myślą w jej głowie było to by jak najszybciej dotrzeć do szpitalu, w którym leży Austin. W końcu wpisała numer na taksówkę i po pięciu minutach taksówka była na miejscu, szybko szarpnęła drzwiami i natychmiast kazała kierowcy jechać do szpitala na ul. Płaskiej...
CZYTASZ
You are my life!
RomanceKsiążka wzorowana prawdziwą historią, w której głównymi postaciami, są zakochani w sobie ludzie...