1. I Can't Stand You

245 13 4
                                    

  12 lat później

- Violet, pospiesz się. Spóźnimy się na pierwszy dzień szkoły. - jęknął Calum w moją poduszkę.

- Calum, to nasz ostatni rok bycia w aktualnej szkole przed pójściem na uniwerek. Muszę ubrać coś niesamowitego z okazji pierwszego dnia szkoły. Jeśli nie, to będę miała pecha. - patrzałam na szafę w celu znalezienia czegoś perfekcyjnego do założenia.

- Chciałbym, żebyśmy dalej nosili mundurki. Tym sposobem bzdury tego rodzaju nigdy by się nie zdarzały. - westchnął.

- Przestań narzekać. Jeśli chcesz, żebym szybciej skończyła to pomóż mi coś znaleźć. Masz dobry gust co do ciuchów. - powiedziałam, rzucając w niego parą butów. Wstał i ostatecznie patrzał na szafę ze mną.

Założyłam zwykłą, białą koszulkę, a na nią flanelową, czerwoną koszulę, czarne rurki i do tego używane glany. Cały mój strój został dobrany przez Calum'a. Kochałam sposób, w jaki chłopak potrafił wybrać mi stylizację. Założyłam bransoletki i uczesałam moje włosy.

- Violet, idziesz do cholernej dziury zwanej szkołą. Nie na pieprzony pokaz mody. - zaczął narzekać, tupiąc swoją prawą stopą, pokazując swoją niecierpliwość.

- Po prostu chcę wyglądać przyzwoicie. - przewróciłam oczami w jego stronę. Chwyciłam plecak, a następnie udaliśmy się na dół do kuchni.

- Dla Ashtona? - uśmiechnął się. Znowu to samo, ugh.

- Calum, powtórzę to ostatni raz. Nie lubię Ashton'a. - jęknęłam niezadowolona. Wzięłam dwa koktajle z lodówki i dałam jednego Calum'owi przed wyjściem z domu. - I to było dwa lata temu. Miałam czternaście lat, a on był w trakcie dojrzewania. Już mnie nie obchodzi, chociaż to nie powstrzymuje mnie od patrzenia na niego. Jest teraz naprawdę umięśniony.

- Zgoda. Jest gorący i ma zarost. Mam prawie osiemnaście lat i wciąż nie mam włosów pod pachami. - wszystko, co powiedział było prawdą. Weszliśmy do auta Calum'a i pojechaliśmy w stronę szkoły. Nagle Calum niespodziewanie zmienił kierunek jazdy.

- Dlaczego skręciłeś w lewo? Szkoła jest w prawą stronę. - zapytałam go.

- Obiecałem Luke'owi, że podwiozę go do szkoły. - zadrżałam, gdy usłyszałam to imię.

- Ew. Dlaczego chcesz podwozić tego bezdusznego błazna? - przewróciłam oczami.

- Ten bezduszny błazen to nasz przyjaciel... - zaczął.

- To twój przyjaciel, a nie mój. - wypiłam łyk mojego koktajlu.

- Jest jednym z moich najlepszych przyjaciół, więc chcę mu pomóc, dopóki nie dostanie swojego auta z powrotem.

- To jego wina, że uderzył w skrzynkę pocztową. - skończyłam mój koktajl i odłożyłam plastikowy kubek na uchwyt na napoje. - Powinieneś sprawić, że poniesie konsekwencje.

- To nie byłoby miłe. - pokręcił głową Calum.

- Dokładnie. - przytaknęłam.

Zaparkowaliśmy przed jego podjazdem i zatrąbiliśmy klaksonem, więc powinien wiedzieć, że już jesteśmy.

- Kiedy tutaj przyjdzie, siedź cicho i nie mów do niego. Za każdym razem, kiedy się do siebie odzywacie, kończy się to kłótnią. - rozkazał Calum.

- Hej, to on zawsze zaczyna konwersację i obraża mnie za każdym cholernym razem. Po prostu próbuję się bronić. - Luke i ja nienawidzimy się nawzajem. KROPKA. Zawsze byliśmy i zawsze będziemy. On zawsze chce rozpoczynać kłótnie, więc to robi się dość denerwujące.

- Po prostu proszę. Chcę jednego dnia bez waszych kłótni. - przyznał Calum. - Zrób to dla mnie, twojego najlepszego przyjaciela. - uśmiechnął się.

- Okej. Dla ciebie, ale jeśli mnie obrazi, to przysięgam. - zawarczałam na Calum'a. Luke przyszedł parę minut później, a ja jęknęłam, kiedy zobaczyłam w co był ubrany. Ubrał dokładnie takie same rzeczy jak ja: białą koszulkę, a na to czerwoną, flanelową koszulę i czarne dżinsy. Szedł powolnym krokiem w stronę samochodu.

- Calum, on jest ubrany tak samo, jak ja. - jęknęłam do Calum'a. - Nigdy nie powinnam założyć na siebie tego stroju, który dla mnie wybrałeś.

- Powiedziałaś, że kochasz to, co dla ciebie wybieram, a poza tym to po prostu przypadek. Luke i ty macie podobny styl. - poinformował mnie.

- Nie mamy. Ja ubieram się stylowo, prosto i normalnie. On ubiera się i cuchnie jak bezdomny. - zadrwiłam.

- Idź na most i się z tym pogódź. - uśmiechnął się głupawo, a ja przewróciłam oczami. - Cóż, myślę, że to słodkie. - posłałam mu niemiły wzrok i skrzyżowałam ramiona. Luke otworzył tylne siedzenie i wszedł do środka. Calum odjechał w stronę szkoły.

- Cześć, Calum. - chłopak wrzasnął na Calum'a, a ja zdenerwowałam się słysząc jego głos. Odwrócił się do mnie i zadrżał. - Mała Suka.

- Ołówkowy Kutas. - powiedziałam. Calum posłał mi spojrzenie, mówiące, abym się zamknęła, więc obróciłam głowę w stronę okna.

- Calum, widzę, że zabrałeś swojego pieska, ale wiesz, że nie wolno nam brać zwierząt. - Luke zbliżył się do Caluma, aby powiedzieć coś jeszcze. - Zwłaszcza, gdy cierpią na choroby. - krzyknął do mojego ucha.

- I kto to mówi? Chodzące STD*. - podniosłam mój głos.

- Ludzie. - jęknął Calum.

- O mój boże. Twoje zwierzątko mówi, Calum. - Luke udawał zafascynowanego. Chciał dotknąć moich włosów, ale klapnęłam go w rękę.

- Nie dotykaj mnie. Nie chcę być zanieczyszczona przez twoje kruche, ośle palce. - wiem, że Calum powiedział mi, abym nic do niego nie mówiła, ale on naprawdę mnie denerwował.

- Calum, powinieneś to nagrać i dodać na Youtube. Byłbyś hitem. - powiedział sarkastycznie Luke, udając podekscytowanego. To koniec.

- Wiesz co, Hemmings? - obróciłam się w jego stronę. - Ty... - chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwał.

- Co do cholery? Dlaczego jesteś ubrana w to samo co ja? - zmienił temat.

- Założyłam to pierwsza. Skopiowałeś ode mnie, głupi gnojku. - wrzasnęłam.

- Calum, możemy zawrócić? - zasugerował Luke. - Chcę wrócić do mojego domu, przebrać się i spalić to ubranie na moim podwórku, ponieważ odkryłem, że Mała Suka nosi to samo.

- Nie i zapnij pasy z powrotem. - jęknął Calum. - Spóźnimy się do szkoły. Jeśli zawrócę nie będziemy w stanie znaleźć naszych pokoi, a poza tym dziś jest pierwszy dzień szkoły.

- Ale Calum... - żachnął się Luke.

- Poważnie, nie obchodzi mnie to, że macie te same ciuchy. Nikogo to nie obchodzi. Jeśli jesteście z tego powodu źli, to po prostu chodźcie nago, zamiast mieć to samo na sobie. - Calum zaparkował auto na terenie szkoły, a my wszyscy wysiedliśmy z jego samochodu.

- Wolałbym być nagi. - mruknął Luke.

- Dobrze. Śmiało. To będzie zabawne. Tym sposobem wszyscy będą mogli zobaczyć i śmiać się z twojego kutasa o długości dziewięciu milimetrów. - zaśmiałam się.

- Wcale nie jesteś lepsza ze swoim 70AAA. - wyszczerzył się. Jego głupi uśmieszek. Wyminęłam go i chwyciłam Calum'a.

- Chodźmy, Calum. Nie chcemy zostać zobaczeni przez innych w towarzystwie tego kretyna. - Calum i ja szybko weszliśmy do środka budynku, próbując unikać Luke'a.

Gdy byliśmy w środku, podeszliśmy do ściany, na której przypięte były papiery, na których było napisane, kto jest przydzielony do jakiej sali.

- Spójrzmy... Hood, Calum. - chłopak zeskanował wzrokiem listę w poszukiwaniu jego imienia. - Proszę bardzo. Jestem w EC4. To jest AC. - obrócił się twarzą do mnie.

- Każdy pokój ma salę AC. - zachichotałam. - Znajdźmy moje. Mam nadzieję, że będziemy w tym samym pokoju. - zaczęłam szukać mojego imienia.

- Też mam taką nadzieję. Od zeszłego roku nie byliśmy w tym samym pokoju. - Calum podrapał się po głowie. - Musimy być razem.

- Harmon, Violet... - patrzyłam na sekcję H. - EC4! Jestem z tobą. - zaczęłam wiwatować.

- Nareszcie. - westchnął z ulgą. Po cichu świętowaliśmy, dopóki ktoś nie popchnął mnie w bok, przez co upadłam na ziemię.

- Cofnij się, Mała Suko. Stoisz mi na drodze. - powiedział Luke.

- Pieprz się, Ołówkowy Kutasie. - wrzasnęłam na niego. Wstałam i strzepałam kurz z siebie. - Chodźmy do siebie, Calum.

Wyszliśmy z tłumu ludzi i szukaliśmy EC4. Obecnie mój dzień jest pogorszony, a to wszystko przez Luke'a. Zatruwał mi myśli od rana i to nie w dobry sposób.

- Tak kurewsko nienawidzę Luke'a. - powiedziałam do Calum'a.

- Wiem o tym. - przytaknął szatyn.

- Mam namyśli to, że on jest taki nieznośny i denerwujący. On mnie wkurza. - dodałam.

- Wiem, że go nienawidzisz. Nienawidzicie się, od kiedy byliście pięciolatkami i dalej to robicie, nawet po tylu latach, ale nadal nie znam powodu dlaczego. -Calum był naprawdę zdezorientowany tą sytuacją.

- O czym ty mówisz? - zapytałam.

- Powodu, dlaczego nadal się nienawidzicie. To już dwanaście lat, a między wami jest bez zmian. Co do cholery sprawiło, że nawzajem się nienawidzicie? - najwidoczniej Calum zapomniał, jak się poznaliśmy.

- Calum. Kiedy poznałam Luke'a w przedszkolu, był denerwującym, małym gównem jak dla mnie. Chciałam się z nim zaprzyjaźnić, ale nie. Musiał być dupkiem. Podbił mi oko. Nigdy nie będę chciała się z nim przyjaźnić. - wyjaśniłam Calum'owi. - Nie mamy żadnych postępów, ponieważ jesteśmy zbyt zajęci nienawidzeniem się nawzajem.

- Po prostu daj mu szansę na zaprzyjaźnienie się. - zaproponował Cal.

- Nie chcę. - pstryknęłam. Wiem, że byłam naprawdę uparta, ale dajcie spokój. Mówimy tu o Luke'u Hemmingsie i Violet Harmon. Wszyscy w szkole wiedzą, że się nienawidzimy. Nie możemy zostać przyjaciółmi w mgnieniu oka. - Przepraszam. - westchnęłam, przepraszając Calum'a. Przez lata on zawsze chciał, abyśmy ja i Luke się dogadali. Próbował już wielu sposobów, aby zrobić z nas przyjaciół, ale zawsze kończyło się to niepowodzeniem, a ja i Luke kończyliśmy to walką. - Przepraszam. Wiem, że próbujesz, ale ja nigdy go nie polubię, a poza tym ty również wiesz, że on jest irytujący. - powiedziałam, a Calum się ze mną zgodził. - Nie rozumiem, dlaczego się z nim przyjaźnisz.

- Przyjaźnię się z nim z tego samego powodu co z tobą: Za bardzo cię kocham, aby pozwolić ci odejść. Jesteśmy przyjaciółmi tak długo. Nie mogę cię tak po prostu zostawić. Przyjaźń jest warta zbyt wiele. - szatyn pogłaskał mnie po głowie. - Też jesteś irytująca, ale mimo to cię kocham. - udawałam, że jestem zdegustowana przez jego słowa, ale jego to nie obchodziło. - Ale myślę, że rozumiem. Nie mogę sprawić, że go polubisz. Nikt nie może i wiem to, ponieważ każdy próbował. - zaśmiał się Calum, a ja zachichotałam. - Zgaduję, że wy dwoje jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, którzy zawsze będą się nienawidzić.

- Nie, ja jestem twoją najlepszą przyjaciółką. - powiedziałam poważnym tonem i takim samym wyrazem twarzy.

- Oczywiście, że jesteś. Jesteś moją królową. - uśmiechnął się głupkowato, a ja uderzyłam go w ramię.

Gdy znaleźliśmy nasze pokoje, zadzwonił dzwonek. Gdy weszliśmy do klasy, obydwoje zobaczyliśmy Ashton'a i Michaela rozmawiających ze sobą, więc zdecydowaliśmy się do nich podejść. Prawdopodobnie to będzie wspaniały rok. Wszyscy moi przyjaciele są w tym samym pokoju, co ja.

Przywitaliśmy ich i zapytaliśmy,jak minęły im wakacje, ponieważ nie widzieliśmy się podczas wolnego.

- Byłem w Londynie, aby odwiedzić moją babcię i musiałem golić jej plecy każdego wieczoru, podczas jej kąpieli. - wzruszył ramionami Michael. - Przefarbowałem też włosy. Co sądzisz o czarnym i czerwonym?

- Ładnie. - skomentował Calum. - Ale musisz być ostrożny. Staniesz się łysy, jeśli stale będziesz farbował włosy.

- A ty, Ashton? - obróciłam się do Ashton'a, który teraz był bardzo stonowany w porównaniu do czasu, kiedy widziałam go i nosił bandanę. Wyglądał dobrze.

- Byłem w Ameryce jakiś czas i bębniłem. - uśmiechnął się. Od zawsze miał słodki uśmiech. - Kupiłem też pięć nowych bandan.

- Masz na tym punkcie obsesję. - zaśmiałam się.

- Dzięki temu wyglądam jak twardziel. - obronił się.

- Nie, dzięki temu wyglądasz jak głupek. - dodał Michael. - Jak możesz być bad boyem? Wszyscy wiemy, że nie robisz nic złego. Tak jak Violet.

- Hej, musisz wiedzieć, że dużo razy uciekłam z domu po to, aby pójść do Calum'a. - skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.

- Udało ci się? - Michael uniósł brew.

- W sumie... nie. - poczułam się lekko zażenowana.

- To takie kozackie. - powiedział sarkastycznie Michael. - Nie możesz nawet pójść do domu Calum'a, mimo że mieszka zaraz obok. Tak w ogóle to dlaczego próbowałaś wymykać się z domu, aby pójść do niego? Waszych rodziców nie obchodzi to, kiedy chodzicie do siebie nawzajem.

- Nie przejmuj się, Violet. Bądźmy swoją własną definicją twardzieli. - Ashton uśmiechnął się, umieszczając swoją rękę na moim ramieniu, a ja odwzajemniłam jego uśmiech. - A ty co robiłaś podczas wakacji? - cofnął swoją rękę ze mnie.

- To, co zwykle. Pracowałam w restauracji, byłam w domu, widywałam się z Cal'em. - odpowiedziałam na jego pytanie. - Och, był raz kiedy... - kolejny raz dzisiaj ktoś mi przerwał.

- Nikogo to nie obchodzi. - obróciliśmy twarze w stronę Luke'a, który zajął miejsce naprzeciwko nas.

- Kto zaprosił cię do tej rozmowy? - zapytałam bardzo niemiło. - Próbuję mówić do moich przyjaciół. Nie chcę przy tej konwersacji żadnych głupich idiotów, Ołówkowy Kutasie.

- Sam się zaprosiłem. Tutaj są też moi przyjaciele. Mogę robić co chcę, Mała Suko. - zadrwił i spojrzał na chłopaków. - Przy okazji, jestem w tej sali i wygląda na to, że... - spojrzał w moją stronę na krótką sekundę. - Chcę udusić pewną sukę. W szczególności tą tutaj. - wskazał na mnie, a ja odwróciłam się w jego stronę.

-Ołówkowy Kutas. - obraziłam go.

-Mała Suka.

Obydwoje jęknęliśmy i usiedliśmy z daleka od siebie. Nie wierzę, że on jest w naszej sali z tych wszystkich pomieszczeń.

- Widzę, że dobrze się zachowują. Tak jak zawsze. - uśmiechnął się Michael.

~

W ciągu dnia byłam szczęśliwa widząc, że przynajmniej jeden z chłopaków zawsze był przy mnie w jakimś czasie, nie wliczając w to Ołówkowego Kutasa. Po jakimś czasie mieliśmy lunch. Wszyscy usiedliśmy przy naszym stoliku. Muszę dodać, że byłam szczęśliwa, ponieważ Luke usiadł z jego fałszywymi, durnymi, popularnymi przyjaciółmi zamiast z nami. Ja nawet nie mam pojęcia, jakim sposobem stał się popularny. Prawdopodobnie dał dupy drużynie piłkarskiej i uprawiał seks z każdą, która nazywała siebie "dziewczyną drużyny piłki nożnej".

Szczerze, nie obchodzi mnie to, co tak zwani popularsi robią, dopóki trzymają Luke'a z daleka od nas. Chociaż jest jedna dziewczyna, której szczególnie nienawidzę. To Leah Young, 'dziewczyna' Luke'a. Tak, cytuję dziewczyna, ponieważ oni tylko uprawiają ze sobą seks. Jest wannabe* lalką Barbie, bardzo fałszywą. Farbuje się na blond i używa niebieskich soczewek. Jest też taka głupia. Zapewne myślisz, że każdy jest na swój sposób mądry, ale ona jest dosłownie głupia. Jestem zdziwiona, że nadal jest w naszej klasie. Myślałam, że zatrzymają ją w dwunastej klasie. Nienawidzę jej. Jest jak Luke, więc to sprawia, że nienawidzę jej jeszcze bardziej.

- Chcesz trochę mojego banana? - szturchnął mnie łokciem Ashton, podając swojego banana. Wzięłam kęs i uśmiechnęłam się do niego.

- Zrób mu loda, dlaczego nie? - mruknął Michael.

- Michael, nie. Obrzydliwe. - potrząsnęłam głową. - Nie lubię Ashtona w ten sposób.

- Właśnie, że lubisz. - wykonał coś w rodzaju tańca brwi.

- Nie, nie prawda. - skłamałam.

- Och, oczywiście, że tak. Wszyscy wiemy. - przytaknął Ashton. - Wiem, że podobam ci się całe dwa lata.

- Nie możesz mieć przed nami tajemnic. - powiedział Calum z pełną buzią.

- Chciałam trzymać to w sekrecie. Co powinnam zrobić? 'Ashton, moja miłość do ciebie jest nieśmiertelna. Weź mnie?', przeszłość to przeszłość. Już mi się nie podobasz, Ashton. - powiedziałam, żując moją kanapkę. - I w mojej obronie, to nie była moja wina. Od lat masz gorące i umięśnione ciało, które powoduje, że każda dziewczyna, włącznie ze mną cię lubi. Nawet Calum to potwierdzi.

- To prawda. - potwierdziła reszta chłopaków.

- Myślałem, że mi też się podobasz. - skinął Michael.

- Przerażacie mnie. - Ashton miał zakłopotane spojrzenie. - Violet, też mi się kiedyś podobałaś. Wiedziałem, że ci się podobam, ale chciałem, żebyś sama mi to powiedziała.

- Dlaczego? - zapytałam go.

- Nie wiem. Zgaduję, że za bardzo bałem się do tego przyznać. Podobałaś mi się, ponieważ się wyróżniasz w taki sposób, że nie potrafię ująć tego w słowa. - uniósł swój kciuk oraz palec wskazujący i umieścił je na swoim podbródku. - To spowodowało, że stałem się jak ty.

- Kurczę, miałabym szansę. - pstryknęłam palcami. - Mogłam wreszcie znaleźć chłopaka.

- Ale już mi się nie podobasz. Ruszyłam dalej. - dodałam, a Ashton wzruszył ramionami. - Miałeś swoją szansę i ją zmarnowałeś.

- Ty tak samo. - obydwoje przybiliśmy sobie piątkę.

- Poza tym, podoba mi się ktoś inny... - odwróciłam głowę w stronę stolika popularsów i dostrzegłam go. Jego atrakcyjne oczy oświetlały całą kafeterię. Ma wspaniały uśmiech. Jego dołeczki są takie urocze.

- Na kogo się gapisz? - Calum obrócił twarz w stronę mojego widoku, a następnie odwrócił się z powrotem. - Jest tutaj? - przytaknęłam.

- Jak on wygląda? - zapytał Michael.

- Blondyn z uroczymi dołeczkami. - byłam w niego kompletnie zapatrzona.

- Czy to Luke? - zapytał Ashton, a ja energicznie pokręciłam głową. Serio, Ashton?

- Ew. Cholera, nie. Nie lubię jego obrzydliwego tyłka. - zadrwiłam. - To on. - wskazałam palcem na mojego wymarzonego chłopaka. - To Tate Langdon, uczeń z wymiany z Manchesteru. Jest po prostu piękny. Podoba mi się od ponad dwóch lat, aż do teraz. To on spowodował, że przestał mi się podobać Ashton. - wyjaśniłam. - Bez urazy. - powiedziałam do Ashtona.

- Och, to nic takiego. - uśmiechnął się.

- Och, błagam. Podoba ci się ze względu na jego akcent. - jęknął Michael.

- No i co? - nie miałam nic więcej. Nie znałam go dobrze, a on nawet nie wiedział o moim istnieniu. Wszystko, co wiem, to tylko to, że kiedy usłyszałam jego głos, wiedziałam, że ma akcent moich marzeń. - Brytyjski akcent jest naprawdę gorący. - przy okazji, nadal mam Amerykański akcent, nawet po tylu latach życia tutaj.

- Myślę, że ogólnie ludzie z akcentem są gorący. - Michael wskazał na niego.

- Powinnaś go poznać. - Calum zjadł frytka z talerza.

- On nie chce poznać dziewczyny jak ja. Nie jestem jak one... - wskazałam na popularne dziewczyny. - Najwyraźniej podobają mu się takie dziewczyny. W zasadzie jestem uznawana za chłopczycę, od kiedy spędzam czas z chłopakami. - zgaduję, że jestem kompletnie inna od wszystkich dziewczyn z tej szkoły. Mówię to, ponieważ daj spokój, one noszą dwunastocentymetrowe obcasy. Kto jest w stanie tak chodzić?

- Violet, co się z tobą stało? Byłaś taka optymistyczna, kiedy byłaś młodsza. Gdzie jest ta mała dziewczynka, z którą się zaprzyjaźniłem? - skarcił mnie Calum.

- Jest uwięziona w środku, ponieważ nie może znieść dojrzewania i chłopaków. - wydęłam wargi. - Próbuję, ale nie wychodzi.

- Jeśli coś źle idzie, to po prostu próbuj sprawić, aby było dobrze. To jest to, co sama mi mówiłaś. - powiedział Cal. - Spróbuj użyć swojej własnej rady. - szatyn aktualnie miał rację. Zawsze dawałam mu rady, aby zawsze myślał o dobrych rzeczach w życiu, chociaż sama się do nich nie stosowałam.

- Wiesz co, Calum? Masz rację. Nie powinnam być pesymistką. Powinnam być optymistką. Negatywne myślenie jest złe i powoduje za dużo stresu. Spotkam się z nim. Faktem jest, że nigdy z nim nie gadałam. Jest to też nasz ostatni rok w tej szkole. Muszę zrobić coś w stylu twardziela, żeby Michael odwalił się od mojego bycia buntowniczką. - czułam się bardzo pewna siebie.

- Twardziele nie mówią „buntowniczka". - zaśmiał się Michael.

- Wal się. Będę niezwyciężona. - krzyknęłam i wstałam z krzesła. Wszyscy odwrócili głowy w moją stronę, myśląc, że jestem dziwadłem, ale pieprzyć ich.

- Nie, nie będziesz. Jak coś, to powinnaś być w przytułku, Mała Suko. - wszyscy z naszego stolika obrócili się, aby zobaczyć Luke'a, który szedł, aby z nami usiąść.

- Zamknij się, Ołówkowy Kutasie. Dlaczego tu jesteś? - mój poprzedni nastrój został popsuty, ponieważ Luke tu przyszedł.

- Jestem tutaj, żeby spędzić czas z przyjaciółmi i ich zwierzątkiem. - Luke wziął parę frytek z jego tacy i włożył je do buzi. - Calum, mówiłem ci, że nie wolno brać zwierząt do szkoły. Nie mówiąc już o siedzeniu z nami przy stole. - Luke zaczął rzucać we mnie orzeszkami ze swojej tacy. Uderzyłam ręką każdego lecącego w moją stronę.

- Dlaczego nie? Tobie pozwalają. - rzuciłam. Denerwuje mnie bardziej niż zwykle.

- Pozwalają mi, ponieważ jestem normalnym człowiekiem. Co do ciebie, jesteś głupią, małą suką. - próbował zgrywać mądrego przede mną i zaczął śmiać się jak dziewczynka.

- Jesteś pewny, że jesteś normalnym człowiekiem? Ashton powiedział mi, że masz trzy moszny. - zaśmiałam się.

- Co do cholery? Nigdy mu tak nie powiedziałem. - zadrwił Luke. - Calum powiedział mi, że nosisz bieliznę babci. - zaśmiał się mi w twarz.

- Michael powiedział mi, że śpisz z rękoma na kutasie, aby go chronić w razie, gdyby ktoś chciał ci go odgryźć. - rzuciłam.

- Lubię to, że oni nie kłócą się z nami, pomimo że jesteśmy tymi, którzy ponoć mówią te rzeczy. - Michael przewrócił oczami.

- Ale nie rozumiem, dlaczego chronisz czegoś, czego nie posiadasz. - uśmiechnęłam się drwiąco.

- Tak samo jest z tobą i twoim stanikiem. - zgasił mnie.

- Mam nadzieję, że umrzesz. - krzyknęłam.

- Dobrze. Chciałbym umrzeć. Wiesz dlaczego? - odkrzyknął do mnie. - Bo kiedy umrę, będę mógł cię nawiedzać i robić ci upiorne rzeczy.

- Wystarczy. Wy dwoje robicie sceny. - wrzasnął Calum. - Usiądźcie. - rozkazał nam, a my zrobiliśmy to, co chciał. - Próbujemy spędzić ze sobą trochę czasu, ale wy dwaj sprzeczający się nie pomagacie. Jeśli się nienawidzicie, zamknijcie się i nie rozmawiajcie ze sobą. Zgoda? - Luke i ja spojrzeliśmy na siebie wściekłym wzrokiem i obróciliśmy się do Caluma przytakując. - Okej, teraz wszyscy jedzmy swoje jedzenie.

- Luke, masz... - przerwał Michael. Spojrzał na mnie, a później na Luke'a. - Macie ubrane te same rzeczy. Po prostu to zauważyłem.

- Wy dwoje wyglądacie słodko. - zachichotał Ashton, patrząc na mnie i Luke'a.

- Koniec. Wychodzę. Muszę wyjść, zanim powiem coś jeszcze.- zabrałam moje rzeczy i poszłam w stronę biblioteki, gdzie mogłam zaznać trochę ciszy i spokoju. Z upływem czasu mój dzień się pogarsza.

~

Moją ostatnią lekcją był angielski i skończyłam z panią Thornwall jako moją nauczycielką. Jest także głową wydziału sztuki, więc to oznacza tylko jedno. Jeśli jesteś w jej klasie, będziesz występował. To coś, czego nigdy nie chciałam robić. Chyba że to będzie romans i będę w parze z gorącym chłopakiem.

Jestem zazdrosna, ponieważ Calum jest w klasie pana O'Briena. Chciałam być w klasie pana O'Briena, ponieważ po pierwsze, jest najprzystojniejszym nauczycielem na całym świecie i po drugie u niego nie trzeba robić tak dużo, jak my będziemy musieli w klasie pani Thornwall odgrywając sztukę.

Gdy weszłam do sali lekcyjnej, zauważyłam, że Tate jest w mojej klasie. Weszłam do środka w podskokach. Nareszcie był w mojej klasie. Czekał i rozmawiał z jednym ze swoich znajomych. Zauważyłam pustą ławkę naprzeciwko niego, więc miałam zamiar tam usiąść.

- Mała Suko, to moje krzesło. - podniosłam wzrok i zobaczyłam Luke'a. Serio, on też jest w mojej klasie? Zabijcie mnie.

- Nie ma tu twojego imienia, Ołówkowy Kutasie. - zadrwiłam.

- Czy to ma znaczenie? - mruknął. - Teraz cofnij się i usiądź gdzie indziej. Trzymaj też odległość, Mała Suko, ponieważ nie chcę zarazić się twoimi zarazkami, które są w powietrzu, którym oddycham.

- Nie. Byłam tu pierwsza. Ty musisz odejść.

- Ty odejdź. - przybliżył się do mnie, a ja się cofnęłam. Próbował wygrać ze mną tym, jak wysoki był.

- Czy jest jakiś problem? - obróciliśmy się i zobaczyliśmy panią Thornwall idącą w naszą stronę. - Słyszałam wrzaski dochodzące stąd.

- Nic się nie dzieje. Naprawdę? - Luke potrząsnął głową.

- Próbuje zająć moje miejsce. Oczywiście byłam tutaj pierwsza, pani Thornwall. - byłam uparta, ale on zawsze mi wszystko rujnuje.

- Nie ma przydzielonych miejsc. Znajdź dziś miejsce gdzie indziej, a jutro możesz usiąść tutaj. - Luke uniósł swoją rękę.

- Wcale tak nie będzie. - potrząsnęłam głową.

- Och, to prawda. - wskazał palcem na mnie. - To moje miejsce.

- To moje miejsce. - podniosłam mój głos.

- Pieprz się, to moje miejsce, a to krzesło pokocha mój tyłek. - Luke usiadł i ułożył się wygodnie na miejscu.

- Jesteś zwykłym... - wrzasnęłam, ale pani Thornwall się wtrąciła.

- To nie jest miejsce żadnego z was. - pokazała palcem na ławkę, a następnie skrzyżowała ręce na piersiach. - Brzydkie słownictwo jest niedozwolone w tej klasie. Jak się nazywacie?

- Jestem Violet Harmon. - powiedziałam.

- Hemmings. Luke Hemmings. - Luke spojrzał na nią. Przewróciłam oczami na jego głupie przedstawienie się.

- Ach... - przytaknęła. - Pani Harmon i Pan Hemmings. Słyszałam o waszej dwójce. Jesteście uważani za dość niesforne dzieciaki przez nauczycieli. - dała Luke'owi znak, aby wstał z siedzenia. - To miejsce nie będzie dla ciebie. - powoli spojrzała na mnie i na Luke'a. - Tutaj nie przydzielamy miejsc, ale dla was dwóch tak.

- Co? - powiedzieliśmy razem. Obróciliśmy twarze w swoje strony. - Zamknij się. - znowu. - Pieprz się.

- Obydwoje się pieprzcie. - wtrąciła pani Thornwall. - Wiecie, że jeśli uczniowie za dużo ze sobą rozmawiają, to nauczyciel rozdziela ich od siebie? - przytaknęliśmy. - Więc ja każę wam siedzieć ze sobą razem do końca roku.

- Co? - Co do cholery? Dlaczego to robi?

Z tyłu znajduje się duża ławka, którą mogą dzielić dwie osoby, a ja muszę ją dzielić z tym brzydkim niechlujem.

- Nie chcę siedzieć naprzeciwko tego czegoś. - Luke wskazał na mnie. Chciałam powiedzieć coś złego, ale nie powinnam, więc po prostu ułożyłam moją dłoń w pięść.

- Cóż, szkoda. Zmusiliście mnie do tego. Zrobiliście złe pierwsze wrażenie. - niedobra odpowiedź, pani Thornwall. - Teraz idźcie. - rozkazała. Wskazała na ławkę i posłała nam spojrzenie. Zrozumiałam i usiadłam w ławce gdzie, usiadłam. Luke zrobił to samo i usiadł na siedzeniu obok mnie. Odsunęłam moje krzesło z dala od Luke'a tak daleko, jak tylko mogę, a Luke zrobił to samo.

- To twoja wina. - powiedział, nawet na mnie nie patrząc.

- Pieprz się. Nie mów do mnie. - nie patrzyłam na niego i siedzieliśmy w ten sposób, aż nie zadzwonił dzwonek.  

Love

1.STD - choroby przenoszone drogą płciową (ang. Sexually Transmitted Diseases).

2.Wannabe - osoba, która próbuje być taka jak inni (np. coś w rodzaju kopiowania lub wzorowaniu się na stylu idola).

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 27, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Hate You || L.H PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz