ROZDZIAŁ 8. - AKCJA RATUNKOWA

575 34 10
                                    

Czkawka i Śledzik wsiedli na smoki i polecieli nieopodal wulkanu.
- To co zrobimy? - spytał Śledzik.
- Nie wiem. - odparł Czkawka.
- COOOO? - zdziwił się Śledzik- ty NIE WIESZ?!??!?!?!?!!!
- Nie. Jestem tylko człowiekiem. Fakt, że wodzem, ale wódz też nie wie wszystkiego.
- Co więc my poczniemy?!?!
- Y... może sam coś wymyśl?
- Ja?! Ja się nie znam!
- Śledzik. Trzeba w siebie wierzyć.
- Ale... ja nie umiem. Nie dam rady.
- No to już koniec.
- Co?! Wymyśl coś Czkawka!
- Ale jak? Jestem smutny, stracony, złapali moją dziewczynę...
- Nie martw się - wtem w sercu Śledzika zabłysła iskra- odbijemy przyjaciół i nie smuć się.
- Ale jak się nie smucić?!
- Y... wiesz... ktoś mi powiedział, żeby myśleć o czymś miłym, gdy się boimy, więc może to pomoże też na smutek?
- Okej... spróbuję, tylko nie mamy planu! Więc to koniec!
- Nie Czkawka. Na pewno coś wymyślimy. Może... wiem! Przebierzesz się za strażnika i pójdziesz z Szczerbatkiem do wulkanu. Powiesz, że masz go odstawić do celi, bo go złapałeś. Wtedy uwolnisz naszych przyjaciół i smoki. Ja w tym czasie z Księżnisią polecę na Beark po pomoc okej?
- Tak. To genialne. Zróbmy tak. Leć przyjacielu!
- Dobrze, ale uważaj na siebie.
- Obiecuję.
Śledzik poleciał, a Czkawka powiedział do Mordki:
- Szczerbek, wiesz, że to był mój plan? Udaję rozpacz, a Śledzik nieświadomie wymyśla plan. 😊😊😊
- Nieźle -jakby powiedział Szczerbatek. Czkawka poszedł w miejsce, gdzie ich zaakowano i powiedział:
- Uff! Zobacz Mordko. Została jedna zbroja. Bierzemy.
Włożył ją na siebie i związał Szczerbatka ( delikatnie ) za szyję. Poszedł do wulkanu. Zapukał.
- Kto tam?!- strażnicy spytali.
- Złapałem smoka. Chcę go... zamknąć.
- Okej i przy okazji zaciśnij więzy kajdanów naszych ludzkich niewolników.
- Ma się rozumieć!
Wszedł wystraszony.
- Ktoś ty?!- nagle Czkawka usłyszał znajomy głos- a... to strażnik. O nie! Ma Szczerbatka!
- Tak... jam jest strażnik. I więżę tego smoka- wtedy puścił oko do Mordki.
Ale tamtemu nie spodobała się zabawa : "Czkawka - udawany strażnik ", więc zepchnął hełm z głowy jeźdźca.
- Czkawka?!- ucieszyła się dziewczyna- to ty?!
- Tia... dobra. Musimy się zmywać. Jest tu jakieś wyjście?
- Ja nie wiem... chwila! Tak! Tam!
- Gdzie???
- Spójrz w górę! Tam, bardzo bardzo wysoko jest otwór w... "suficie".
- Okej... to czemu smoki nie uciekły?
- Ym... no... cóż... są przywiązane przecież!!!
- Aj! No tak... ale... to ja mam plan. Rozwiąże was i razem na smokach wylecimy z tąd i wyprowadzimy tamte biedne smoki okej?
- No... okej.
Czkawka już miał ich rozwiązać, gdy ktoś zaczął otwierać drzwi do celi.
Szybko wsiadł na smoka i podleciał do góry, by go niezauważono.
Strażnicy weszli do środka.
- Y... gdzie tamten facet i smok?
- Może prowadzi go tajnym wejściem ukrytym pod ziemią, aż do naszego pana?
- Cii ty idioto! Bo jeszcze więźniowie usłyszą!
- Na nic im to! Tam by się spotkali z naszym panem, więc byłoby po nich, a gdyby wlecieli tą dziórą w suficie, nasi strażnicy niespodziewanie ich... zabiją! Po za tym już z tąd nie wyjdą! Ha ha!
- Ha ha ha!!!
Ze złowieszczym śmiechem strażnicy zamykają celę.
Czkawka zszedł na ziemię.
- Acha... to pozostaje nam tylko dolne wyjście...
- Okej... ale dołem sobie nie poradzimy!- krzyknął Sonczysmark.
- Damy radę. * machnięcie ręką * Po za tym to nasze jedyne wyjście.
Wód rozwiązał przyjaciół i rzekł :
- Szukamy zagłębienia lub czegoś dziwnego w ziemi!
Wszyscy zabrali się do roboty.
- A to?- spytała Astrid- taki dziwny znak... to... smok... ale jaki?
- Y!!!- Czkawka nagle przeraził się.
- Czkawka! Co to?! Kto to?! Powiedz coś! Żyjesz?!
- O nie... to jest nie możliwe - w końcu się odezwał- to jest Alfa.
- Ale... nie możliwe, bo...
- Później wam wszystko wyjaśnię.
Nacisnęli na znak, a wtedy otworzył się tajny korytarz.
- Uch! Wchodzimy - oznajmił Czkawka.
- Okej...
Poszli przed siebie.
- Y... coś mi się to wszystko nie podoba - oznajmiła Astrid.
- Mi też - dodał Mieczyk.
Ale szli i szli, a droga nie chciała się skończyć.
W końcu ujrzeli, że są dwie możliwe do pójścia drogi- w prawo lub w lewo.
- To może w...
Wtem straż zaczęła biec z lewej strony.
- W prawo! Chodu!
Za Czkawką jeźdźcy uciekali przed strażami.
Wtem Czkawka się odwrócił. Na końcu tego korytarza, przy rozgałęzieniu dróg stał ktoś, kogo kiedyś znał.
- O nie! To... nie możliwe! - prawie zemdlał, a w ostatniej chwili porwał go Szczerbek. Sufit w korytarzu był coraz wyższy, aż w końcu skończył się, nastała przepaść.
Jeźdźcy wsiedli na smoki i odlecieli.

Cześć wszystkim. Serdecznie dziękuję wam za odpowiedzi na ... rozdział 7. INFO. Mam nadzieję, że się Wam podobało, a kolejny rozdział pojawi się szybciutko. To... do nexta! Pa pa! ( 727 słów ).

,, JAK WYTRESOWAĆ SMOKA |||"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz