Dwa.

88 5 0
                                    


Po dwudziestu minutach siedziałam już w dość małym, ale za to bardzo przytulnym mieszkaniu przyjaciółki. Odkąd weszłam do mieszkania nie odezwałam się ani słowem. Dobrze, że jej chłopaka nie ma dziś w domu.

- Shanti co się stało? Płakałaś.?-Powiedziała, gdy już weszła do pokoju z dwoma kubkami gorącej czekolady. Ona zawsze wiedziała czego mi potrzeba.

- On.. chciał mnie zgwałcić. Nie mogłam tam zostać. Mogę przenocować do jutra?-Powiedziałam cicho.

- Oczywiście, dasz radę mi powiedzieć?-przytuliła mnie delikatnie. Opowiedziałam jej całą historię z dzisiejszego dnia i znów się rozpłakałam. Nigdy nie okazywałam emocji, chyba, że przy niej.

- Więc, co z tym zrobisz? Zgłosisz gdzieś?-Zapytała.

-Nie, po pierwsze nikt mi nie uwierzy, nie mam dowodów. Po drugie boję się ryzykować. -spuściłam głowę.

-Twój policzek to mógłby być dowód, powinnaś to zgłosić. -Spojrzała na mnie z troską.

-Co? A to.. nie ważne. Nie mogę po prostu. Jutro stąd wyjeżdżam, zmieniam się. Znajdę pracę, zarobię uczciwie. Koniec ze starą Shanti. - Uśmiechnęłam się lekko. Wiedziałam, że nie uda mi się od razu z tym skończyć, ale przynajmniej spróbuję.

-Ale jak to wyjeżdżasz? Gdzie? Sama? -Spojrzała smutno.

-Tak, nie wiem gdzie. Może do Las Vegas? A może wyspy kanaryjskie? O już wiem, Kalifornia, Los Angeles. Zawsze chciałam tam pojechać. Ale nie bój się, jak już znajdę mieszkanie, zaproszę cię do siebie.-Zaśmiałam się.

- Mam nadzieję, ale masz dzwonić codziennie i jeśli coś się stanie to pamiętaj, że możesz zawsze wrócić do mnie. - Przytuliła mnie mocno. A resztę wieczoru przesiedziałyśmy pijąc gorącą czekoladę i oglądając nasze ulubione filmy, zaczynając od komedii aż do horrorów czy dramatów.

Obudziłam się o 10;20, powoli wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni, gdzie spotkałam Carly. Szybko zjadłyśmy śniadanie i się naszykowałyśmy. Założyłam na siebie dresy, luźną koszulkę i zwykłe białe vansy.

-Jesteś pewna, że chcesz to zrobić?- Spytała przyjaciółka.

- Tak. Muszę to zrobić. Jak nie teraz, to nigdy. - Westchnęłam i uśmiechnęłam się.

-To chodź, odwiozę cię na lotnisko. -Spojrzała na mnie smutno.

Dokładniej spakowałam swoje rzeczy, wzięłam walizkę w rękę i udałam się do samochodu przyjaciółki.

Całą drogę wspominałyśmy czasy dzieciństwa, wszystkie wspólne akcje, imprezy, spędzone noce na oglądaniu filmów, wspólne wyśmiewanie ludzi. Może nie byłyśmy najmilsze dla innych, ale zawsze byłyśmy najukochańsze dla siebie nawzajem.

Godzinę później byłyśmy już na lotnisku i kierowałyśmy się po bilet.

Samolot do Los Angeles miałam za 1,5 godziny, więc miałam dużo szczęścia. Już za 1,5 godziny opuszczę moje rodzinne Miami i zamieszkam w jednym z największych miast USA.

****

Więc teraz nie ma już odwrotu, pożegnałam się z Carly, przeszłam odprawę i siedzę właśnie w samolocie, w słuchawkach gra moje ukochane "El perdon - Nicky Jam&Enrigue Iglesias" a ja uśmiecham się delikatnie. W końcu uwolnię się od tego wszystkiego, moi "znajomi" nie wiedzą, że wyjechałam, brat też nie wie, gdzie jestem. Teraz czas, żebym zajęła się sobą, tym co kocham, chcę być wreszcie wolna.


Rozdział króciutki, no ale starałam się. Mam nadzieję, że choć troszkę wam się spodoba i zostawicie komentarz lub chociaż gwiazdkę :( <3 xoxo

Revival.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz