4. Piekieło

109 7 1
                                    

Witam wszystkich któży to czytają. Oraz pozdrawiam maturzystów i powodzenia :p. Ps. Dziś krócej ale nadrobię w kolejnym rozdziale.

Nathell:
Rozmowy w altanie trwały jeszcze długo w końcu postanowiono że najpierw księżniczka pokaże się w piekle jako oznaka pokoju a potem stopniowo w obieg ruszy informacja o naszych zręcznych. Teraz jednak zwiedzałem niebiańską stolicę czekając na kolację po której mieliśmy udać się do piekła. Uwarzałam że ten pomysł to kpina, w końcu co taka anielica będzie robić w niebie. Idę o zakład że się nie wpasuje i już pierwszego dnia będzie błagać by zabrać ją do domku. Phi. Z znódzeniem rozglądam się po mieście z świadomością wrogich spojrzeń wbitych w moje plecy. Nikt się do mnie nie odzywa, choć rozmowy miedzy innymi mieszkańcami zdają się być przyjazne. Czasami w tłumie miga mi znajoma twarz jakiegoś żołnierza z walk. Poza tym na ulicach było zadziwiająco dużo straży. Poza tym muszę przyznać że niebo prezentowało się raczej monotonnie. Prawie wszyscy ubrani byli podobnie. Kobiety miały na sobie białą sukienkę za kolana i raczej mało dodatków, tylko niektóre miały na sobie bardziej strojną sukienkę, mężczyżni nosili jasne spodnie i koszulę. Nieliczni ubrani bardziej kunsztownie wyróżniali się w tłumie ale ich zachowanie nie zdawało się być zbyt wyrafinowane. Dlatego też gdy w oddali zobaczyłem moją narzeczoną zauwarzyłam ją odrazu. Szła powolnym krokiem ubrana w tą samą suknie co w altanie. Grzecznie odpowiadała na przywitania i sprawiała wrażenie jak gdyby lśniła. W końcu stanęła przedemną mówiąc zimnym ale uprzejmym głosem
- książę pszysłano mnie by pomóc ci trafić spowrotem do zamku.
Jej ton wyraźnie wskazywał że nie miała chęci mi towarzyszyć a jednak nic nie powiedziała gdy stanąłem obok niej mówiąc
- będę rad idąc tam w twoim towarzystwie.
Ruszyła wolnym krokiem w stronę zamku. Nieprzychylne spojrzenia wbite w moje plecy stały się nienawistne i pełne rządzy krwi. Hmmmm ciekawe. Podróż do zamku minęła nam w ciszy przerywanej jedynie grzecznościowymi formułkami. Kolacja była wystawna, bankietowa choć atmosferę można by kroić nożem. Gdzieś pod koniec posiłku do drzwi jadalni ktoś zapukał. Król nieba nie wydał się tym zdziwiony i powiedział pdzyjaźnie
-Wejdź proszę
Zaciekawiony spojżałem na otwierające się drzwi. Trzeba przyznać szybko tego porzałowałem w drzwiach stał ubrany w wojskowy galowy mundur Armi. Przez bok miał przewieszony gorejący miecz i wyglądał na niezwykle poważnego.
- Witam państwa
Powiedział zimnym ale fachowym głosem.
-wszystko gotowe do drogi.
Władca wydał się zadowolony ale nie wrócił już do posiłku. Luna również elegancko odłożyła sztućce i przywitała skinienim głowy anioła. Gdy posiłek oficjalnie dobiegł końca król przemówił.
- podczas całej podruży towarzyszyć wam będzie Armi. Zajmie się bezpieczeństwem Luny, nawet jeśli wierze wam jako sojusznikom jako ojciec musze zapewnić mojej jedynej córce odpowiednią ochronę.
Zacisnołem zęby, zostaliśmy wiec uznani za niekompetentnych i nieodpowiednich do ochrony jakiejś tam dziewczyny... Może i jest księżniczką ale co z tego? Jakiś czas później wszyscy gotowi do drogi staliśmy na zamkowym dziedzińcu. Luna zdążyła przebrać się w zwiewną prostą sukienkę podobną do tych jakie nosiły dziewczyny w mieście. Nieprzyjemnie spojrzałem na towarzyszącego jej anioła. Ze względu na możliwe niebezpieczeństwo mieliśmy podróżować powozem chopogryfów. Był to moim zdaniem bezsensowny pomysł ale wszyscy się przy nim uparli. Na szczęście powóz ucharakteryzowano batem piekielny czego nie skomętowała ani księżniczka ani jej niańka. Podróż do piekła była długa i bardzo męcząca. Z początku byłem pewien że moja narzeczona zaśnie gdzieś po drodze ale zdawała się dobrze trzymać nawet pod koniec podróży. Siedziała prosto z rękoma złożonymi na kolanach i wyglądała za okno z wyrazem twarzy nie zdradzającym  żadnych emocji. Do celu dotarliśmy nad ranem. Mimo to zamek jak zawsze tęrnił życiem a gdzieś w piekle ewidentnie toczyła się jakaś fajna impreza. Na którą zapewne chętnie bym poszedł gdyby nie to że mam ze sobą nową i zapewne cnotliwą narzeczoną. Szkoda... Nie zamierzałem jednak się powstrzymywać przed robieniem tego co lubię. Zwłaszcza jeśli będe mógł zrobić jej tym na złość. Teraz jednak wita nas zdziwiona diablica będąca moją pokojówką. Ja jednak tłumacze jej opacznie że ma to związek z pokojem i prowadzę Lunę do jej komnaty. I każąc znaleść jakieś miejsce dla jej niankowatego rycerzyka oczywiście prosząc by było jak najbardziej obskurne. Ranek następnego dnia nadszedł szybko. Uśmiechnąłem się diabolicznie schodząc do jadalni. No to damy naszym aniołką popalić. Na dziś wycieczka po piekielnej stolicy. Wchodzę do jadalni jako ostatni i zajmuję swoję miejsce planując wszystko dokładnie. Śniadanie było ciche czego nie można powiedzieć o spacerze po okolicy. Moji pobratymcy nie szczędzili naszym "gością" dogrywek i ironicznych uwag. Ku mojemu zaskoczeniu oboje zachowali stoicki spokój i nie zwracali uwagi na nieprzychylne głosy. Piekielne ulice były mroczniejsze, ciemniejsze i obskurniejsze niż te niebiańskie ale miały swój niepowtażalny urok.

Miedzy niebem a piekłemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz