2 rozdział

1.4K 133 57
                                    

HARRY.

Zostałem obudzony przez słońce, które przedostawało się przez okno i świeciło mi prosto w twarz, tym samym powodując wydostanie się niezadowolonego jęku z moich ust, a także mrużenie oczu. Totalnie nie pamiętałem, kiedy usnąłem, wczorajszego dnia byłem pochłonięty dekorowaniem mojego mieszkania, byłem w to tak zaangażowany, że cholera- starałem się szybko je ozdobić, bo jak mam być szczery, nie jestem fanem spania w nudnym, białym domu. Dekorując swoje gniazdko, postanowiłem wziąć sobie „kilkuminutową przerwę" i to najprawdopodobniej podczas niej usnąłem.
Przetarłem oczy i wstałem, udając się od razu do mojej łazienki. Złapałem moją szczoteczkę i zająłem się myciem zębów. Czyniąc to, wyciągnąłem telefon z kieszeni, odblokowałem go, a następnie zobaczyłem, która jest godzina.

8 kurwa rano.

Przewróciłem oczami z irytacją, w naprawdę nietypowym dla mnie czasie, jestem na nogach i jak widać, mój telefon ma już siedemnaście wiadomości: dwie od mojego przyjaciela Nicholasa, jeden od mojego kolejnego znajomego Jessa, a reszta od kogo była? Od mojej mamy... Wepchnąłem mój telefon z powrotem do kieszeni, wyplułem pastę, a następnie wypłukałem usta wodą.

Po przebraniu się i ogarnięciu mniej ważnych rzeczy postanowiłem zbadać miasto, które kiedyś poznałem w kilka miesięcy jak własny dom. Kilka wspaniałych miesięcy, nie mogę kłamać, mam nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna.


„Przestań się tak kurwa wywyższać, nikt cię nie pamięta".


Mój własny mózg wyśmiewał się ze mnie. Jednak to, co mówił nie było nieprawdą, wręcz byłem pewien, że tak właśnie jest.

Zszedłem po schodach, a następnie wyszedłem z budynku. Postanowiłem nie jeździć samochodem, a raczej chodzić na nogach, to małe miasto, tak czy inaczej, muszę odświeżyć umysł i znaleźć drogę. Przecież minęły 3 lata, odkąd chodziłem po ulicach Doncaster.

~~~

Dwie godziny później.

Nie wpadłem na kompletnie nikogo – nie to, że narzekam, po prostu czuję się dziwnie i niemile widziany, ani jedna osoba mnie nie rozpoznała, chociaż nawet nie poznałem tutaj kogoś dobrze. Mimo wszystko to uczucie szybko przeszło, bo udało mi się zobaczyć wszystkie budynki, których nie widziałem wcześniej, kiedy tu jeszcze mieszkałem.

Chociaż cieszyłem się moją „przygodą" to brakuje mi mojego starego miasta. Poznałem tam ludzi, kurwa tak dużo ludzi, zrobiłem swój pierwszy tatuaż, cholera jasna, usłyszałem tam po raz pierwszy. Dużo gówna się stało i nikt z tych kurw nie był tam, żeby to widzieć.

Winić „go" – tego, o którym nie będę mówić. *

Moje nogi zaczęły stawać się coraz bardziej zmęczone, a usta i żołądek chciały zostać wypełnione jedzeniem. Westchnąłem, widząc kawiarnię, nie widząc nic innego, wiedziałem, że to mój jedyny wybór.
Kawiarnia była bardzo stara i mała – jak każda inna – Pomyślałem, a zaraz złapałem za klamkę i wszedłem do środka, powodując tym samym zadzwonienie dzwonka nad drzwiami. W środku było co najwyżej 7 osób, nie więcej.
Usiadłem naprzeciwko kasy. Karta była już położona przede mną, więc zacząłem ją przeglądać; wybierając kawę i jakieś ciastko. Gdy to zrobiłem, odłożyłem menu na bok.


Czułem się nieswojo siedząc tam, czułem jakby ktoś skanował mnie i moje ciało, jednak nie chciałem się odwracać i rozglądać, pomyśleliby, że jestem dziwny, a to nie jest za dobre wrażenie, więc odrzuciłem to uczucie.


- Przepraszam czy mogę przyjąć zamówienie? – Zapytała starsza pani z plakietką z imieniem „Rosalee".

~~

Sound. - Larry Stylinson TŁUMACZENIE PL [NO SOUND SEQUEL] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz