Zawiodłam się na tobie...

25 3 4
                                    

    Kiedy otworzyłam oczy, czułam tylko ból w okolicach biodra, gwałtownie się podniosłam, gdy poczułam dotyk ręki na na moim ramieniu. To był tylko mój ojciec, zorientowałam się, że jestem w szpitalu podłączona pod kroplówkę i mam owiniętą talię grubym i ciasnym opatrunkiem.
-Co się stało? Dlaczego tu jestem?-przypomniałam sobie sytuację w kinie i od razu odsunęłam się od dotyku ojca, który najwyraźniej nie wiedział co mi odpowiedzieć. Gdy się poruszyłam syknęłam z bólu i spojrzałam dokładniej na siebie, nie miałam na sobie mojej sukienki tylko zwykłą białą koszulkę i długie czarne spodnie. Kątem oka widziałam mój strój na ziemi, który był cały we krwi.
-No co mi się stało?!-powiedziałam z powagą, gdy ojciec mi nie odpowiedział.
-Ja...ja cię postrzeliłem, nie chciałem trafić w ciebie tylko w tego chłopaka, przepraszam cię Ama...-już chciał mnie złapać za ręce, lecz ja odsunęłam się od niego jeszcze bardziej.
-A co z Calumem? Gdzie on jest?! Gadaj!-w moim głosie był strach, nje wiedziałam co zrobić, ale poczułam ulgę, gdyż ojciec powiedział, że kazał Calumowi jechać do domu.
Nagle do pomieszczenia wpadł Luke, był cały wystraszony, a oczy miał szeroko otwarte.
-Luke! Jesteś!-ucieszyłam się na jego widok.
-Amanda, nic ci nie jest? Boże, ale się wystraszyłem...-mówił siadając na łóżku szpitalnym.
-No...poza tym, że własny ojciec mnie postrzelił to nic!-mówiłam to zdenerwowana i patrzyłam na tate z irytacją.
-C-co?! Postrzelił cię? Jak pan tak może?-zwrócił się do mnie, jak i do niego.
-A ty Amanda?! Chodzisz z dwoma chłopakami?! Miej godność! I tak się nie dobiorą do ciebie, a ty się nie będziesz z nimi spotykać! Nigdy!
Nie wytrzymałam i pomimo bólu wstałam z łóżka i wybiegłam z sali, gdy się obejrzałam za siebię, zauważyłam, że Luke za mną biegnie, a ojca nie ma. Zwolniłam i po chwili usiadłam na ziemię i zakryłam oczy krzyżując ręce i rucąc nogi do siebie.
Luke usiadł obok mnie i objął mnie ręką.
-Luke, co ja mam zrobić?! Ja nie mam życia przez niego! Nie wytrzymam z nim! On mną rządzi!-nie wytrzymałam i zalałam się łzami.
-Ama...Calum już tu jedzie, nie pozwoli, by on cię tak traktował. Wyjaśnij mu, że nie chodzisz ze mną i jak już to byś miała jednego chłopaka, a nie dwóch. My jesteśmy przyjaciółmi :).
-Calum! Jezu, jak dobrze, że on tu będzie! I masz rację, jesteśmy przyjaciółmi-otarłam łzy i uśmiechnęłam się do Lucasa.
-Chodź, będzie nas szukał...
-Dzięki za wsparcie Lukey-przytuliłam go i poszliśmy razem do mojego pokoiku. Po drodzę bardzo mnie zabolał brzuch i niemal błyskawicznie skuliłam się z bólu.
-Wszystko ok?-zapytał Luke.
-Tak, chyba tak...
Wstałam trzymając się za talię i weszłam do środka moich cztetech ścian. Ojciec siedział tam patrząc na mnie z pod byka jak opierałam się o Lucasa. Położyłam się powoli na łóżku i przez chwilę milczeliśmy. Nagle do pokoju wpadł Calum.
-Ama!-promieniał z radości-nic ci nie jest?
-Zostawię was samych ;)-oznajmił Luke.
-A ja nie-powiedział twardym głosem ojciec.
-Tato...wyjdź, proszę-powiedziałam z przymusu, chciałam zostać sama z Calumem i porozmawiać.
Ojciec mruknął tylko coś pod nosem i wyszedł.
-Jak tam? Co się stało? Ahh...nieważne, nic ci nie jest?
-Boli mnie trochę, ale jest do zniesienia :) Dzięki, że przyjechałeś...-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy, widziałam w nich troskę i nutkę strachu.
-Dla ciebie wszystko ;*

-Naprawdę...jestem ci wdzięczna za to :) Mogę ci to jakoś wynagrodzić?-zapytałam, no bo przecież, gdyby nie on i Luke, ojciec już dawno by zrobił coś gorszego.
-Tak, ale sama wymyśl jak chcesz to zrobić ;D
Długo się nie zastanawiałam, chwyciłam Caluma za szyję (ponieważ sama nie bardzo mogłam się podnieść xD) i pociągnełam ją w dół. Pocałowałam go czując się jak w niebie.
-Podoba mi się ta nagroda ;**-powiedział uśmiechając się do mnie szeroko.
-Cal? Mógłbyś podać mi wodę? Leży obok poduszki z lewej strony :)
-Oczywiście kotek C:
Wstał i nachylił się nade mną by chwycić butelkę. Niestety nie wiedział gdzie mam ranę i lekko nacisnął na mój brzuch.
-Ał! Ohh...Calum! Uważaj...-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-O boże przepraszam! Nie chciałem! Wybacz mi :c
-Spk, miałeś prawo nie wiedzieć...
-Amanda!-wrzasnął ojciec wparowując do pokoju.
-Co tu się dzieje?! Co to za jęki?!
Złapał Caluma, który jeszcze był nad moim ciałem by znów sięgnąć po butelkę. Podniósł go do góry i przycisnął do ściany.
-Tato nie!!-krzyczałam nie mogąc nic zrobić z bólu.
Kątem oka ostrzegłam, że ojciec wyciąga z kieszeni nóż i przykłada do twarzy Caluma.
-NIE!!! ZOSTAW TO!! LUKE!-krzyczałam zdezorientowana.
Lucas nie zwlekał długo, od razu wbiegł do pokoju i zabrał nóż z ręki ojca, tym czasem Calum odszedł od ściany i pobiegł po ochronę.
-Proszę tędy-słyszałam głos Cala zza drzwi. Jednym susem wpadł z napakowanym facetem, który wyprowadził ojca z budynku.
Nie chciałam przejmować się bólem, rzuciłam się z łóżka przytulając Caluma.
-Wszystko ok?-zapytałam mierząc go wzrokiem czy nic mu się nie stało.
-Tak...już jest dobrze.
-Dzięki Luke...znów-powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Taka moja rola-zaśmiał się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Change | 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz