Rozdział 12

3K 215 24
                                    

  Była bardzo zdenerwowana. Nie chciała widzieć tu tego typa, który zaszlachtował jej matkę! Samuel miał dość powolne i mozolne ruchy. Jakby ta walka go nudziła. W pewnej chwili odskoczył i wystawił ręce w obronnym geście. Ann przystanęła i patrzyła na niego dużymi oczyma.


- Co tu robisz Samuelu? Wiatr Cię wygonił z twojej posiadłości?- prychnęła.

-Bardzo zabawne, bardzo. Ja mam tu pewne interesy do załatwienia.

-Pff, ciekawe jakie.

-Jestem tu jako swój negocjator , czy ktoś taki- wzruszył ramionami- Widziałaś sama jak się zmieniałaś- chciała coś powiedzieć, ale jej przerwał- nie zaprzeczaj wbrew sobie. Wmawiali Ci, że jesteś Aniołem, co? Ach zapomniałem, Wy macie czarne włosy tak jak demony- sarknął.- Nie jesteś jedną z nich Annie zrozum to.

- To kim ja jestem, hmm? Człowiekiem, mutantem, jednorożcem, czym albo kim!?

- Do jednorożców Ci daleko. Jesteś Aniołem i Demonem w jednym.

- Czyli wybuchowa mieszanka.

- Takich jak ty zabijają. Jesteście silniejsi, mądrzejsi, szybsi, ogólnie lepsi w tym co robicie.

-Dlaczego mi to wszystko mówisz?

- Bo chcem abyś poszła ze mną do Naszego świata, gdzie żyją Demony.

-Czyli?

- Do Kallisy.

-Serio? Pomysłowa nazwa, ale nie skorzystam.

- Dlaczego? Będziesz miała warunki do rozwoju.

- Nie, bo mogą mnie zabić sam tak powiedziałeś. Takich jak ja nie ma, bo ich wybijacie, więc sorki nie skorzystam.

- Myślisz, że w Allianie Cię obronią? Że tam nie poznają kim jesteś?

-Nie?

-Mylisz się. Wiem to, bo znam tamtejszą królową i Eliana to nie jest taki typ, któremu można zaufać.

- A tobie można?

- Jeśli zmienisz zdanie... odnajdziesz mnie. Do zobaczenia Aniołeczku z różkami.

Zaśmiał się i zniknął w czarnej mazistej cieczy rozlewającej się po trawie. Ann usiadła na kamieniu czekała na Christope'a. Lecz długo się nie zjawiał.

-Co ja się z nimi mam!?- westchnęła i poszła go szukać.

Szła i szła przed siebie, szukając wzrokiem chłopaka. Miała wejść właśnie na polane, gdy usłyszała odgłosy walki. Przystanęła przy jednym z drzew i obserwowała zajście. Christope walczył z kimś. Najprawdopodobniej z demonem. Ann bez namysłu ściągnęła łuk z pleców, napięła cięciwę i wypuściła strzałę. Trafiła prosto w miejsce, gdzie powinno być serce. Ale oni pewni e go nie mają, pomyślała.

Demon zakołysał się i upadł, a białowłosy wykorzystał sytuację i dobił to coś. Dziewczyna wbiegła na polane i patrzyła na nich. Demon rozpływał się, wsiąkał w glebe, a Chris leżał wycieńczony na ziemi.

- Eee.- chrząknęła. – Żyjesz? Chociaż nie musisz, więc..

- Jakaś ty miła. Pomóż mi wstać.

Ann pomogła mu i stali patrząc sobie głęboko w oczy. Czy on tego nie widz?

- Nie jop się tak na mnie, bo ci gałki oczne wylecą.

-Ha ha ha bardzo zabawne.

- Wiem- położyła dumnie ręke na pierś.

- Wiesz co jest sprawa... zresztą sama zobacz- obrócił ją w przeciwnym kierunku i zobaczyła leżącego w kałuży krwi... Pioruna!

Anielska Córka ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz