Prolog

250 26 17
                                    

- Daleko jeszcze Willu?- spytała Maddie pochylając się w siodle i klepiąc Zderzaka po szyi. Dochodziła już 16. Od rana byli w drodze na Zlot, a w ciągu tego czasu zatrzymali się tylko raz. Nogi zesztywniały jej od siedzenia w siodle, na dodatek bolał ją brzuch. Jednym słowem- to nie był dobry dzień na długie wycieczki konne. Mimo wszystko nie miała zamiaru narzekać i nalegać na częstsze postoje. Była pierwszą zwiadowczynią- nie chciała żeby inni dawali jej fory z powodu tego że jest dziewczyną. Gdy wybrała dalsze szkolenie zamiast powrotu na zamek, zdawała sobie sprawę że będzie musiała pracować ciężej i nawet w "te dni" nie będzie mogła oczekiwać taryfy ulgowej. Zwłaszcza jeśli będzie wtedy na misji. Tak więc tego dnia zacisnęła zęby i nie marudziła swoim towarzyszom. Od czasu do czasu tylko podjadała słodkie ciasteczka, które dostała od Jenny- w końcu przecież miała do tego stu procentowe prawo.
- Jeszcze trochę Maddie, wytrzymasz?- Will przerwał swoją rozmowę z Haltem i odwrócił się w stronę swojej podopiecznej.
- Oczywiście że tak!- oburzyła się dziewczyna.- Po prostu chciałabym już spotkać resztę. Jestem ciekawa nowych uczniów.
- A propo uczniów, będziesz miała koleżankę Maddie.- wtrącił się stary mistrz.
- Naprawdę? Przyjęli kolejną dziewczynę? Komu ją przydzielono? W jakim lennie będzie? Tak właściwie to kto to?- wiadomość o kolejnej zwiadowczyni wywołała w niej mieszane uczucia. Z jednej strony cieszyła się, zastanawiała się czy się polubią. Fajnie byłoby mieć przyjaciółkę, a nie mogła się za bardzo spoufalać ze swoimi rówieśnikami z wioski- musiała być dla nich zwiadowczynią, a nie jedną z nich. Z drugiej, była trochę zazdrosna i zirytowana że teraz nie będzie jedyną przedstawicielką tej profesji.
- Nimmay SummerNight z lenna Trelleth. Obecnie zwiadowcą jest tam Jonathan, dwa lata temu zakończył szkolenie.
- Tam prowadziliśmy sprawę śmierci Liama, prawda? Tak młodzi zwiadowcy dostają uczniów?- Maddie pojechała do nich bliżej, słuchając uważnie.
- Gilan stwierdził, że jego młody wiek będzie dużym atutem. Dzięki temu będą się lepiej dogadywać.
Gilan. To dlatego ostatnio was do siebie wezwał. I dlatego przez te głupie trzy godziny nie pozwalaliście mi wchodzić do jego pokoi, a tata odciągał mnie od drzwi żebym nie podsłuchiwała...- pomyślała, przytakując słowom Halta. Chwilę później wjechali na dużą polanę.
●●●
Pod wieczór wszyscy zebrali się przy ognisku. Jonathana i jego uczennicy ciągle nie było. Gilan zaczynał się niepokoić, nie dostał od niego żadnego listu uprzedzającego o ich nieobecności. Kiedy słońce prawie w całości schowało się za horyzontem, na polane wpadły dwie postacie na koniach. Podjechali do zebranych i zaskoczyli na ziemię.
- Wybaczcie nam spóźnienie. Młoda strasznie się guzdrała.- jasnowłosy chłopak uśmiechnął się przepraszająco. Stojąca obok nastolatka spiorunowała go wzrokiem. Miała ciemną skórę, włosy i oczy czarne jak heban.
- Ja, Jonathanie? A kto przeszło godzinę zalecał się do Arydek stojących przy straganach? I od dwóch miesięcy powtarzam ci żebyś nie mówił do mnie "młoda" i tym bardziej "mała".
- Gdybyś nie zaciągneła mnie tam, nie spóźnilibyśmy się.
- O nie. Nie spóźnilibyśmy się, gdybyś nie spał do południa.
- Nie spałbym tyle, gdybyś mnie obudziła.
- Obudziłabym cię, gdybyś powiedział mi wcześniej że dzisiaj jest zlot!
-Mogłaś to zrobić i tak!
- Jak ostatnio to zrobiłam to był krzyk bo ty "pracujesz do późna i jesteś zmęczony, a ja cię bez sensu budzę"!
- No bo wtedy siedziałem do późna pisząc ten durny raport, a ty mnie obudziłaś o 6 " bo nie mogłaś spać i zrobiłaś śniadanie"!
- No właśnie! Nawet zrobiłam ci śniadanie, a ty nic tylko na mnie krzyczysz!
- Nie krzy...
- SPOKÓJ!- głos Gilana przerwał ich kłótnię. Popatrzyli po sobie.
- Przepraszamy Gilanie. Was wszystkich przepraszamy, trochę nas poniosło. Ale on naprawdę nie potrafi rozmawiać jak człowiek...-powiedziała Nimmay ze skruszoną miną. Dowódca Korpusu westchnął ciężko.
- Dobrze, pomówimy o tym później. Rozsiodłajcie konie i siadajcie z nami. Gdy wrócili, usiedli obok Willa i Maddie.
- Cześć- Nimmay uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.- Ty musisz być Maddie prawda?
- Tak, a ty jesteś Nimmay?- zwiadowczyni odwzajemniła jej uśmiech.
- Dokładnie, chcesz daktyla? To po nie zaciągnełam Jonathana do tych stoisk.- wyciągnęła w jej stronę zawiniątko, które przyniosła ze swoich tobołków. Maddie wzięła jednego i podziękowała cicho.
- To o tym z nimi rozmawiałaś Młoda?- spytał jej mentor, podając jej kubek z kawą.
- Nie, nasza rozmowa zupełnie nie dotyczyła jedzenia.
- Więc czego?
- Czemu cię to interesuje? Skoro mówiłyśmy po arydzku to znaczy że nie chciałyśmy żebyś nas rozumiał.- zwiadowca popatrzył na nią ze złością i odszedł w stronę swojego kolegi, który go wołał.
- O czym z nimi rozmawiałaś?- spytała niepewnie uczennica Willa.
- O nim.- w oczach Nimmay rozbłysły iskierki rozbawienia.- Pytały się czy mój przyjaciel ma już swoją damę serca. Musiałam im wytłumaczyć, że to jest mój nauczyciel i że bardzo ciężko z nim wytrzymać, dlatego jest samotny.- Maddie parsknęła śmiechem. Polubiła tę dziewczynę. ●●●
Trzy dni później.
Zwiadowcy powoli opuszczali polanę. Dziewczyny rozmawiając sprawdzały uprzęże swoich koni.
- Chciałabym móc pojechac z tobą do Młodego Boba po prawdziwego zwiadowczego konia.- Nimmay popatrzyła na swojego arydzkiego wierzchowca.
- Co jest nie tak z Piaskowym Księciem, że powinnam go zmienić?
- Nic, to na pewno wspaniały koń, ale zwiadowcze są lepsze. Są specjalnie szkolone.
- Coż, jak Jonathan uzna że powinnam już dostać na własność jednego z tych kudłatych kucyków to zanim pojedziemy do stadniny, zmuszę go żebyśmy po ciebię przyjechali.- brunetka uśmiechnęła się szeroko, podając jej jabłko dla Zderzaka. Zapadła chwila niezręcznej ciszy.
- To co Madds, każda jedzie w swoją stronę?
- Najwyraźniej. Pisz do mnie Nim, okay?
- Nie, no wiesz? Miałam zamiar wrócić do domu i zapomnieć o twoim istnieniu.- brunetka popatrzyła na nią karcąco. Po chwili obie wybuchły śmiechem.
- Niedługo się zobaczymy, ćwicz strzelanie z łuku, bo inaczej wróżę ci marną przyszłość jako zwiadowca.- Maddie mocno ją przytuliła.
- Cicho... Bran będzie robił za tarczę. Albo postawię mu jabłko na głowie. Przywiozę go ze sobą następnym razem, musisz go poznać. I ćwicz walkę wręcz. Jesteś w tym beznadziejnie słaba.
-Kończcie te pogaduchy. Musimy jechać Młoda.- Jonathan podjechał do nich na Aaronie.
- Wszystko, tylko nie "Młoda" starcze!- wysyczała Nimmay wsiadając na swojego aryda. Skierowała konia w stronę drogi.
- Do zobaczenia niedługo Altman! Odwiedźcie nas kiedyś!- rzuciła przez ramie, ruszając z wolna.
- Żegnaj SummerNight! Jakby co, wiesz gdzie mnie szukać!
Wkrótce młoda zwiadowczyni wraz ze swoim mentorem zniknęli wśród drzew.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 13, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZwiadowczynieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz