Śmiech w klubie był takiego wysokiego natężenia że z pierwszego wrażenia chciało się z tam tąd wyjść. Klubowiczów przyciągała świetna muzyka. Nie mogło tam oczywiście zabraknąć Lei i całego towarzyszy. Siedziała w dość zaciemnionym kącie wraz ze swą najlepszą przyjaciółką Waddle. Z Waddle poznała się kiedy była mała. Leia wtedy przeniosła się z małego mieszkania do wielkiego loftu. W takim samym lofcie obok mieszkała właśnie Waddle. Znalazły wspólny język i teraz są najlepszymi przyjaciółkami. Wyglądają jak bliżniaczki. Jednak poróżniła je tylko jedna rzecz. Waddle miała faliste rude włosy i zielone oczy. Ale Leia zawsze mówiła że to jej nie przeszkadza.
Waddle zamówiła dla nich dwie mohito. Brunetka nie ma jeszcze 18 lat, ale co z tego? Wypiły to wszystko jednym chaustem, ale zanim wstały by potańczyć Leia poczuła wibracje smartfona. Szybko go wyjęła bo spodziewała się że to mama sie pyta czy wszystko w porządku ale myliła się.
XxlukeilassiexX: HERA KOKA HASZ ELESDIIIIIIII
No tak. To mogło znaczyć tylko jedno.
-Waddle muszę lecieć... Mam kłopoty z bratem.-mamrotała pod nosem zniesmaczona Leia.
-Kochana, nie przejmuj się. Możesz iść. Ja tu zostanę.-przytuliła ją mocno ruda dziewczyna. Leia odwzajemniła uścisk.
-Pa!-rzuciła wybiegając z klubu.
-Na razie! Tylko się nie połam
Po kilku minutach Leia była już pod skromnym wynajętym domem. Nie pukała tylko poprostu wparowała. Pierwsze co zrobiła to zasłoniła oczy przed mocnym blaskiem słońca. Weszła do kawalerki. Tego co zobaczyła nie dało się opisać słowami. Na łóżku skakał Luke ze skarpetami dosłownie na każdym skrawku ciała gdzie można je włożyć. Han też bawił się przednio. Tarzał się półnagi na małym dywanie krzycząc na cały głos: JESTEM SEKSOWNĄ KUNĄ! Z łazienki dało sie słyszeć ciche wycie. Znaczy bardziej zawodzenie o słowach: jestem psem. A Leia bardzo dobrze znała ten głos. Wturlała się do łazienki. Kto tam był? Nikt inny jak Chewie. Chewie to chłopak z długimi ciemnymi włosami. Jego piwne oczy są przenikliwe a podródek zaostrzony.
-Siemanko mała....*bek*-chrapnął Chewie.
-TY PRZYCZAJONA KREWETKO WEZ SIE UMYJ DO CHOLERY!-krzyknęła Leia w szewskiej pasji. Ktoś nagle chwycił ją w talii. Poczuła zapach znanych jej już dragów. TEN KTOŚ muskał ustami jej długą szyję. Przeszedł tak aż do ucha. Wtedy przygryzł je lekko.
-Han nie teraz...-Leia złapała go lekko za głowę. Trzymała ją chwilę a potem go pocałowała. Poczuła się jak dawniej. Kiedyś jej luby całował ją i przytulał. Teraz się to zmieniło. Ale ona do niego wróciła. Chciała tego, czekała bardzo długo. Szkoda tylko że jest pijany...
-Czemu nie teraz?-zapytał ją lekko ochrypłym głosem.
-Nie dzisiaj.-odpowiedziała już lekko brunetka. Han oddszedł od niej z niesmakiem. Potem usłyszała już tylko lamenty brata.
-Chyba zdemolowałem sobie przysadkę nosową!-wołał do wszystkich chociaż wiedział że nikt na nie zareaguje.
-Lepiej być nie mogło...-szepnęła do siebie Leia.
~Siemka Mordki, sorki za czas i za pojedyncze błędy. Mam do cb tylko jedną prośbę. Jeżeli skończyłeś czytać to kliknij tą gwiazdkę. O tą na dole. Dziękuję Ci bardzo i życzę Ci Wesołych Świąt!
CZYTASZ
☁FromSkyToEarth☁
FanfictionCzasami zastanawiasz się pewnie co by było gdyby caluteńka rodzina Gwiezdnych Wojen....Cóż nie żyła by porostu w galaktyce tylko w normalnym świecie. Jak my. Han Solo byłby swykłym szkolnym dresiarzem, Leia chodziłaby w glanach i wielkich hipsterski...