Sam podnosił poprzeczkę

136 15 4
                                    

-Chyba za dużo dragów...-mamrotał ledwo przytomny Skywalker. Leia podeszła do niego i powoli go przytuliła. Luke odwzajemnił uścisk. Oboje poczuli się bezpiecznie. Tego pragnął.

-Dziękuję siostrzyczko. To dużo dla mnie znaczy.-powiedział zmieszany Luke. Leia pogłaskała go po policzku.

-Następnym razem troche zastopuj okey?-zganiła go.

-No dobra dobra...

-Ej chodzcie tutaj!-krzyknął Han i przywołał ich do  małego zaciemnionego kąta w którym stały 3 fotele. Oboje Skywalkerowie ruszyli do wskazanego miejsca i rozsiedli się na fotelach.

-Opowiem wam historię.-Han uśmiechnął się szelmowsko a Leia przewróciła oczami. On jednak uspokoił ją ruchem dłoni.

-Żył sobie człowiek, który robił wszystko to co jego idol.-zaczął mówić-Pewnego dnia idol postanowił popełnić samobójstwo. Człowiek opasał sobie anakondę wokół szyi by ta udusiła go i zjadła. Zrobił to ale okazało się że idol jest opasającym go wężem i człowiek też jest wężem. Pewnego dnia kanapie odeszły wody. Matka urodziła syna który był jednocześnie jego matką. Chłopiec miał na imię Krzyś. Krzyś dobrze wspominał dzieciństwo, ponieważ bawił się z Bartkiem. Bartek był kolegą bez imienia.Krzyś miał psa bez imienia. Pewnego dnia wrócił do domu i zastał tam psa. Nie wiedział czy to jego pies dlatego zapytał się jak ma na imię a pies nie mógł odpowiedzieć dlatego Krzyś wyrzucił go z domu nie wiedząc że pies jest trędowaty. Pewnego dnia pies zapomiał o swojej chorobie zaczął kopać doły. Jednego tak skopał że nodze odpadł pies. Przerażone doły razem z nogą pobiegły w dwie różne strony. Noga biegła,biegła aż odpadła jej noga. Dół biegł i wpadł do swojego kolegi, nie pytał co tam tylko wyszedł z niego. Koniec!-zakończył triumfalnie Han. Przez chwilę można było usłyszeć tylko ciszę. Nie trwało to jednak długo. Rozległ się ryk i nastolatkowie śmiali się około 15 minut.

-Musimy wracać.-powiedziała Leia gdy już się uspokoili.Przytaknęli sobie i wstali z foteli.

-A mogę do was wpaść na godzinkę?-zapytał Han Luka.

-Jesteśmy zawsze otworem, jak czegoś potrzebujesz to wpadaj do nas!-oznajmił pełny dumy Luke. Leia porozumiewawczo szturchnęła Luka w ramię i ten od razu ucichł. Pożegnali się z Chewiem i wyszli z kawalerki.

~~~~~~~~

Weszli do domu bardzo cicho bo było już pózno. Usłyszeli dziwne odgłosy. Weszli cichaczem do gabinetu Anakina. 

-Zaraz się zesram.-szeptał bliski śmiechu Han. Tego co zobaczyli. No cóż trudno powiedzieć.

TAM

BYŁA

NAGA

AHSOKA

ANAKINEM

-Umieram...-wyszeptała Leia i osunęła się ramiona Hana.

-Zawsze podnosił poprzeczkę....-powiedział zniesmaczony młody Skywalker.


~Siemanko! Dziękuję że czytacie moją powieść. Jeżeli dokończyliście rozdział kliknijcie gwiazdkę! Dzięki! <33 Ten rozdział został poświęcony Julii czyli Edwardowi XD

☁FromSkyToEarth☁Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz