Rozdział 4

192 25 15
                                    

Następnego dnia rano obudziła mnie Weronika. Ubrałam się w czarne rurki i zwykła biała koszulkę, po czym wykonałam wszystkie poranne czynności i poszłyśmy na śniadanie. Po śniadaniu wróciłyśmy do pokoju po telefony i portfel bo zamierzałyśmy pójść na zakupy. Tak jak postanowiłyśmy po kilku minutach byłyśmy w drodze do najbliższej galerii. Z galerii wróciłyśmy po trzech godzinach z kilkoma ogromnymi torbami. Przy wejściu do hotelu poszłyśmy do recepcji odebrać klucze które tam oddaliśmy przed wyjściem. Okazało się że nie całe dwie godziny temu byli tu chłopaki i zabrali walizki do siebie. Nie ukrywam byłam trochę zdenerwowana. Gdy dotarłyśmy do ich domu nie pukając wparowałyśmy i zobaczyliśmy że siedzieli w salonie i o czymś rozmawiali. Pierwszy zobaczył nas Niall a potem reszta. Gdy zapytaliśmy o co chodzi i co robią tu nasze walizki Harry powiedział że bez sensu płacimy za hotel jeśli możemy mieszkać przez te trzy miesiące u nich. W chwili gdy Harry skończył mówić do salonu wszedł Louis:
- Co one tutaj robią i dlaczego są tutaj ich walizki? - zapytał Louis na co Zayn mu odpowiedział:
- Nooo dziewczyny będą z nami mieszkać
- Jak to z nami mieszkać?! Czy ja wyraziłem na to zgodę?! Nie dość, że rozbijają nam szybę, spędzamy z nimi każdą wolną chwile to jeszcze mają tu mieszkać?! Czy was popierdoliło?! - krzyknął wkurzony Lou
- Jeżeli masz z tym aż taki wielki problem, to wcale nie musimy - powiedziałam stanowczo
- A żebyś wiedziała że mam z tym aż taki wielki problem - odpowiedział Tomlinson fałszywie się uśmiechając
- Ty tępy idioto! Za kogo ty się masz, bo co bo jesteś Louis Pieprzony Tomlinson to możesz wszystko i wszystkim rozkazywać! Jakbyś był bóg wie kim! I teraz szczególnie tu zostaniemy żeby ci pokazać że w dupie mam ciebie ty kalpicho i to czy ci nasza obecność tutaj pasuje czy nie nawet gdyby za to że nie zamieszkamy tu dostałabym tony kebabów! Nie mam pojęcia jak chłopaki z tobą wytrzymują! Mogę się założyć że mają gdzieś tu pochowane leki uspokajające, bo z taką małpą nie da się wytrzymać ty parszywy buraku, koparo jedna ty pusta pieprzona kapusto! - wybuchnęła w końcu Wera na co ja odpowiedziałam:
- Ty lepiej idź coś zjeść
- Tak, jak najdalej od tego człowieka! Albo nie, lepiej żeby to on spierdalał jak najdalej! - krzyknęła wkurzona Weronika i wyszła trzaskając drzwiami a każdy z nas poszedł do swojego pokoju. Po dobrej godzinie usłyszałam otwierane drzwi, i zbiegłam na dół gdzie zobaczyłam moją przyjaciółkę której mina nie wyrażała żadnych emocji. Po kilku minutach na dole byli wszyscy, większość robiła sobie coś do jedzenia i nagle wszedł Louis:
- Albo one się stad wyprowadza i juz nigdy nie wejdą, albo ja się wyprowadzam - wszyscy byli w szoku i patrzyli jakby zobaczyli ducha
- Ehh.. No to pa Lou, mogę Ci pożyczyć nawet swoją walizkę jeśli potrzebujesz - powiedziałam jakby była to jak najbardziej normalna rzecz na świecie
- I wy nic nie macie do powiedzenia? - zapytał Lou chłopaków z oburzeniem, nikt nic nie odpowiedział a po chwili słychać było tylko trzask zamykanych drzwi.
~~~
Cześć i czołem
Taki krótki rozdział na szybko. Tak ogółem to wesołych świąt xx Mam nadzieje że rozdział Wam się spodoba i przepraszam za błędy

Change My Mind | One DirectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz