Chapter 2

28 2 1
                                    

Po miło spędzonym popołudniu z Melanie wróciłam do domu, skierowałam się do pokoju i usiadłam na łóżku. Zastanawiałam się czy zadzwonić do nowo poznanego chłopaka ze Starbucks'a. Trzymałam w dłoni telefon z zapisanym numerem, gdy nagle wydobył się z niego dźwięk nowej wiadomości. Niepewnie otworzyłam nowego smsa i zastanawiałam się kto mógł do mnie pisać. - Może Melanie? - pomyślałam. Na ekranie widniał nieznany numer wraz z dziwną wiadomością: "Uważaj na siebie". W pierwszym momencie wystraszyłam się, lecz po chwili pomyślałam, że może to być zwyczajna pomyłka, dlatego postanowiłam nie zawracać sobie tym głowy. Odłożyłam telefon zapominając o Mike'u.

Wyszłam z pokoju, kierując się do kuchni. Otworzyłam szafkę z zamiarem wyjęcia z niej płatków. Nagle kątem oka zauważyłam ruch za oknem. Niepewnie podeszłam bliżej, przycisnęłam swój nos do szyby, patrząc, czy aby się nie przewidziałam. - Chyba zwariowałam - pomyślałam i zaśmiałam się ze swojej głupoty. Odwróciłam się od okna i zobaczyłam ciemną postać przemieszczającą się po korytarzu. Niespokojna odłożyłam miskę i udałam się w stronę schodów. Wchodząc na górę, usłyszałam dziwny trzask dochodzący z pokoju Harry'ego. W tym momencie naprawdę się wystraszyłam. Bardzo powoli zaczęłam otwierać drzwi. Weszłam do pokoju.

- Halo? Ktoś tu jest?

Nagle zza drzwi wyskoczył Harry z kapturem na głowie krzycząc "Buu!". Podskoczyłam ze strachu i zaczęłam na niego krzyczeć:

- Ty idioto! Czy ty zawsze musisz mnie tak straszyć?

- Spokojnie, to tylko niewinny żart. - odpowiedział z rozbawieniem Harry. - Po co zaglądałaś przez to okno?

- Jak to? To nie byłeś ty? - spytałam zdezorientowana.

- Nie - zaśmiał się. - Nie wychodziłem dzisiaj z domu.

Zaskoczona wyznaniem brata wyszłam z jego pokoju i udałam się do kuchni, aby dokończyć to co zaczęłam przed incydentem. Z miską pełną płatków z mlekiem poszłam do swojego królestwa. Po odrobieniu lekcji i długiej kąpieli ubrałam się w piżamę i zasnęłam.

********

Rano obudził mnie dźwięk budzika. Zaspanymi ruchami wykonałam moją poranną rutynę. Schodząc na dół, zgarnęłam z kuchni jabłko i wyszłam z domu. W nocy padało, więc idąc do szkoły musiałam omijać mnóstwo kałuż. Będąc już prawie na miejscu, usłyszałam ryk silnika. Obróciłam się tylko po to, aby zobaczyć jak przejeżdżający motor wjeżdża w kałużę i oblewa mnie deszczówką. Niestety nie zdążyłam odskoczyć, ujrzałam tylko biały lakier motoru. Cała mokra i wkurzona szybkim krokiem zaczęłam iść w stronę szkoły. Wchodząc na parking, ujrzałam Melanie, która biegła do mnie z pomocą.

- Co ci się stało? - spytała zdyszana.

- Jakiś motor wjechał w kałużę i mnie oblał - powiedziałam zirytowana.

- Chodź, pomogę ci.

Poszłyśmy więc do łazienki, gdzie Melanie pomogła mi uporać się z problemem. Dała mi czystą bluzkę, zmyła błoto ze spodni i okiełznała moje włosy.

- Kto ci to zrobił?

- Nie wiem, jakiś debil specjalnie wjechał w kałużę i nie zdążyłam odskoczyć - odpowiedziałam zirytowana.

- Chodź, już i tak jesteśmy spóźnione.

Jak powiedziała Melanie, weszłyśmy do klasy dziesięć minut po dzwonku.

- O, panienki znalazły wreszcie klasę? - powiedział nauczyciel matematyki, który nie był za bardzo zadowolony z naszego spóźnienia.

- Jeszcze nie zapamiętałam rozkładu sal, więc trochę zajęło mi dotarcie tutaj. Na szczęście Melanie mi pomogła - odparłam.

Wystarczył jeden wieczórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz