Przebudzenie

16 2 0
                                    

Przed oczami pojawiały mi się tylko urywki zdarzeń. Kłótnia, ciężarówka i dalej nic, czarna dziura. Mówili coś ale wszystko zlewało się w niezrozumiały bełkot. Ktoś krzyczał. Chciałam otworzyć oczy, ale powieki były takie ciężkie. Wszystko mnie bolało. Poczułam tylko jakby poraził mnie prąd i już nic więcej.

Leżała cała poobijana na szpitalnym łóżku. Wszędzie był harmider. Leżałem obok niej. Tak bardzo nie chciałem żeby tak wyszło, ale musiała zacząć ten temat. Co ja mówię, niby czym zawiniła. Jestem idiotą. Tak bardzo mi na niej zależy a teraz przez moją głupotę i przez to że dałem się ponieść emocjom ona może umrzeć. Zacząłem do niej mówić, miałem nadzieję że może chociaż na mnie spojrzy albo coś. Mówiłem dłuższą chwilę a ona nie reagowała. Zdecydowałem się zawołać lekarza który po chwili stał już przy jej łóżku.

- Co się stało? Dlaczego pan milczy?– tyko to jestem w stanie wykrztusić.

- Przykro mi, zapadła w śpiączkę, nie wiadomo czy się wybudzi. – lekarz odpowiada ze stoickim spokojem.

- Co kurwa! Nic więcej nie mogliście zrobić! – krzyczę przez łzy – Chyba twoim jebanym obowiązkiem jest ratowanie ludzi. I ty mi teraz mówisz że nie wiadomo czy się wybudzi!

- Proszę się opanować. Nic nie da się ...

- Zamknij mordę i wypad stąd!

Lekarz posłusznie wychodzi a ja padam na łóżko i zaczynam płakać jak małe dziecko.

W ciemności, gdzieś bardzo daleko dostrzegłam światło. Bardzo chciałam podążyć w tym kierunku ale tylko gdy zrobiłam krok upadłam. Było zimno i nieprzyjemnie. „ A może już umarłam" pomyślałam. Z resztą to bardzo prawdopodobne. Mało kto przeżywa taki wypadek. Podniosłam się i dałam kilka kroków. Było bardzo ciężko ale nie przewróciłam się. Mimo że szłam i szłam światło było nadal tak samo daleko. Gdy poczułam się pewniej zaczęłam biec. Zastanawiałam się co może kryć się w ciemności wokół mnie. Światło troszkę się przybliżyło. Biegłam już długi czas. Było mi bardzo ciężko, ale nie chciałam się zatrzymać. Czułam że muszę tam dotrzeć. Nagle światło zaczęło się bardzo szybko zbliżać a ja utonęłam w blasku.

Płakałem z dobrą godzinę. Nie mogłem w to uwierzyć. Cały czas po głowie chodziły mi słowa doktora. W ogóle dlaczego ja wsiadłem za kierownicę. Tak masakrycznie mi się nie chciało, ale ona tak prosiła a ja jej uległem. Gdyby nie ja nic by się nie stało. Nagle na ramieniu poczułem delikatny dotyk. Z trudem uniosłem głowę a moim oczom ukazała się niska pielęgniarka o okrągłej i wesołej twarzy.

- Bardzo mi przykro.

- Niech pani nie mówi nic na ten temat – odszczeknąłem.

- Bobrze – odparła ze smutkiem – proszę, ma tu pan leki na uspokojenie.

- Nie chce żadnych leków.

- Ja wiem że pan nie chce ale naprawdę poczuje się pan lepiej i może spróbuje zasnąć. Jest już po 1:00.

Niechętnie wziąłem leki i połknąłem je na oczach pielęgniarki żeby była pewna że nie oszukuję. Nadal zdenerwowany opadłem na poduszkę. Poczułem że znowu chce mi się płakać. Już nie mogłem nad tym zapanować, łzy same ściekały mi po policzkach. Byłem wyczerpany. Leki były naprawdę mocne. Po kilku minutach usnąłem.

„ Czy tak wygląda niebo?" Rożne myśli chodziły mi po głowie. Za blaskiem roztaczała się przepiękna kraina gdzie nie ma zmartwień, kłopotów i każdy jest szczęśliwy. Nie wiem dla czego ale za wszelką cenę chciałam tu należeć. A może to jest właśnie to miejsce gdzie zmarli spotykają się z Bogiem. Chciałam zanurzyć się w tej błogości.

- Amanda – usłyszałam znajomy głos – Amanda, kochanie co ty tu robisz, co ci się stało

- Babciu – nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Obok mnie stała babcia taka jaką ją zapamiętałam – babciu ja... ja... - zaczęłam płakać – jechaliśmy samochodem i się pokłóciliśmy i mieliśmy wypadek.

- Już , ciii – babcia obięła mnie czule jak zwykle gdy płakałam – taka piękna dziewczyna nie może płakać. To co się stało już się nie odstanie, ale tu ci będzie dobrze.

- Naprawdę – spojrzałam na nią przez łzy.

- Tak wnusiu. Wszystko będzie dobrze.

Uspokoiłam się. Wierzyłam jej. Babcia zawsze mnie wspierała w trudnych chwilach. Spojrzałam na nią jeszcze raz i dopiero teraz zauważyłam że wokół niej jest anielska poświata. Wyglądała pięknie. Babcia patrzyła na mnie z troską. Znowu zachciało mi się płakać. Za życia tak bardzo za nią tęskniłam.

- Amando. Przykro mi to mówić ale skoro już nie żyjesz zostań tu ze mną. Nie chcę cię do niczego zmuszać, jeżeli chcesz możesz wrócić jeszcze nie jest za późno.

- Na... naprawdę – zawahałam się – naprawdę mogę jeszcze wrócić?

- Tak możesz – odpowiedziała ze smutkiem. Źle było mi patrzeć na smutną babcię, ale serce cieszyło mi się na samą myśl że mogę wrócić.

- Przepraszam ale...

- Nie. Nic nie mów, rozumiem. Masz tam swój świat, swoje życie. Musisz tam wrócić, jesteś jeszcze za młoda by odchodzić – powiedziała to z taką troską jakiej jeszcze w życiu nie słyszałam. Nagle babcia zniknęła. Bardzo chciałam się z nią pożegnać, ale nie zdążyłam. Może Bóg nie pozwolił mi się żegnać, bo może jeszcze się spodkami. Spojrzałam za siebie i ujrzałam ten niesamowity blask. Wiedziałam że to jedyna droga.

Obudziłem się wcześnie rano. Nie mogłem spać, całą noc śniły mi się koszmary. Spojrzałem na nią ale nic, żadnej reakcji. Wyglądała tak jakby była wykuta z marmuru. Chciałem zacząć płakać ale nie mogłem. Szybko poszedłem do toalety. Nawet potrzeby fizjologiczne stawały się tylko przeszkadzać. Chciałem przy niej być cały czas. Wróciłem do sali jak najszybciej mogłem. Usiadłem przy łóżku Amandy na stołku i zacząłem gładzić jej rękę. Splotłem nasze palce i zacząłem się modlić aby mi ją oddano.Nie jestem religijny i jest duża możliwość że moje prośby nie zostaną wysłuchane. Po dłuższym czasie składania próśb nagle poczułem delikatny uścisk. Spojrzałem na jej rękę. Ruszała się. Nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Zacząłem krzyczeć alby zawołali doktora który po krótkim czasie się pojawił.

- Panie doktorze. I co?- pytałem dalej osłupiony tym zajściem. Lekarz spojrzał na mnie pełen radości.

- Wygląda na to że pacjentka lada moment może się wybudzić.

Amanda nagle zaczęła kaszleć. Szybko wyjęli z jej gardła rurę do intubacji i założyli maskę z tlenem. Zacząłem płakać ze szczęścia. Jej dłoń zacisnęła się na mojej, tak jakby chciała powiedzieć „ Kocham cię, już dobrze, już jestem". Jednak moje prośby zostały wysłuchane.

Another landWhere stories live. Discover now