Ten jedyny

6 0 0
                                    

Elizabeth obudziła się słysząc trzask. Wzięła świecę stojącą na stoliku obok łóżka i wstała, aby rozejrzeć się po pokoju. Zimny wiatr rozwiewał kosmyki jej długich brązowych włosów. Światło świecy padło na trzaskające o futrynę okno. Na zewnątrz szalała burza. Powoli podeszła do okna i je zamknęła. Bała się burzy, ale nie chciała nikogo budzić z powodu głupiego otwartego okna, to byłoby bardzo niestosowne. Położyła się na wielkim łożu i otuliła kołdrą. Mimo ciepłej pościeli nadal było jej zimno. Brakowało jej czegoś, a raczej kogoś. Ponownie sięgnęła po świecę. Nałożyła na siebie koc leżący na krześle i wyszła z pokoju. W korytarzu było ciemno już dawno służba pogasiła świece oświetlające budynek, jedynym źródłem światła była prawie wypalona świeca, która mimo nabicia na lichtarz parzyła jej delikatne dłonie skapującym woskiem. Nagle rozległ się dźwięk zegara wybijającego godzinę drugą. Już tak późno – pomyślała – może jednak nie będę go budzić. Usłyszała trzask gałęzi uderzającej o szybę. Wiatr wzmógł się, grzmoty było słychać częściej niż przedtem. Przyspieszyła kroku i już po chwili stała przed jego drzwiami. Zapukała niepewnie, a po chwili trochę mocniej. Po krótkim czasie, który dłużył jej się w nieskończoność drzwi się otworzyły, a w nich stanął wysoki przystojny mężczyzna o roztrzepanych włosach w kolorze ciemny blond i zaspanych zielonych oczach.

- Thomasie – dziewczyna spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem – przepraszam cię, że zakłócam ci twój sen, ale ta burza... nie mogłam usnąć i musiałam cię zobaczyć... czuć, że jesteś przy mnie – na chwilę przerwała. – O Boże bardzo cię przepraszam, jestem nierozsądna, nie powinnam cię budzić dla własnej potrzeby.

- Nie, poczekaj – złapał ją za rękę – nie przejmuj się, mi nic się nie stanie jeżeli nie prześpię jednej nocy. Chodź.

Patrzyli sobie prosto w oczy, aż w końcu Elizabeth niepewnie weszła do jego pokoju. Pomieszczenie było tak samo duże jak jej, było też bardzo podobnie urządzone z paroma wyjątkami. Jego łoże stało przy ścianie, a jej nie, meble były inaczej wyrzeźbione i miały inny odcień brązu, jej były jaśniejsze.

Położyli się na łóżku przytulając się do siebie. Gdzieś w głębi czuła, że nie powinna tak postępować, ale przecież nie łamała zasad. Nie było między nimi żadnej fizyczności tylko najczystsze uczucie. Chyba na tak drobny gest mogła sobie pozwolić. Przecież za trzy miesiące już na zawsze zawiążą więź przed ołtarzem i przed Bogiem, więc nie powinna czuć poczucia winy tylko dlatego że Thomas ją obejmował, ale jednak nie mogła się tego okropnego uczucia pozbyć.

- Thomasie, jesteś pewien, że chcesz się ze mną wiązać?

Nie odpowiedział jej od razu, ale po chwili wypowiedział słowa z taką pewnością jakiej jeszcze nigdy nie słyszała.

- Tak. Tak kocham cię, chcę się z tobą ożenić i być przy tobie na zawsze.

Odchyliła głowę w tył, żeby widzieć jego twarz. Twarz tak piękną jakiej jeszcze nie spotkała. Była jakby wyrzeźbiona z najlepszego marmuru, bez żadnej skazy. Idealne rysy. Jego piękne usta, ani nie za pełne, ani nie za wąskie, które przeważnie są prostą linią, na jej widok wyginały się w łuk rozjaśniając twarz. Jego piękne błyszczące oczy w kolorze szmaragdu patrzące na nią z wielką miłością. Jego proporcjonalny nos, który podrapywał gdy się nad czymś zastanawiał. Jego dłuższe włosy w ciemnym odcieniu blondu, zawsze ułożone z przedziałkiem na prawej stronie i grzywką spadającą na lewe oko, teraz w nieładzie. Jego ciało, na którym każda koszula wyglądała dobrze, silne ręce, które obejmowały ją jakby zaraz miała zniknąć. Wyglądał jak anioł i dla niej był aniołem. To wszystko sprawiało, że jej serce biło jak oszalałe, jakby zaraz miało wyrwać się z jej piersi i uciec do niego, do jej osobistego bóstwa. Uniosła się na łokciach i złożyła delikatny pocałunek na jego spierzchniętych ustach. Od razu go oddał przyciągając dziewczynę jeszcze bliżej. Zatopił dłoń w jej gęstych lokach. Uniósł się na łokciu, a ona położyła głowę na miękkiej poduszce. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Elizabeth po raz pierwszy czuła tak ogromne pożądanie. Chciała aby posiadł ją w całości, jednak myśl że łamie zasady nasiliła się i nie chciała dać jej spokoju. Odsunęła się od Thomasa spoglądając mu głęboko w oczy.

Another landWhere stories live. Discover now