Rozdział I

143 5 1
                                    

Wyszłam z łazienki w szlafroku i stanęłam przed szafą Eleanor. Miała strasznie dużo markowych ciuchów i nigdy nie wiedziałam, co wybrać. Zwłaszcza, że nie podzielałam stylu siostry. Na szczęście na pomoc przyszła mi sama zainteresowana. Brązowowłosa El przewróciła oczami i delikatnie mnie odsunęła, by samej niemal wejść do mebla. Wróciła z Narnii dopiero po kilku minutach z dwoma zestawami; jednym dla mnie na dzisiejsze wyjście i jednym dla niej na dyskotekę z koleżankami. 

Szczerze mówiąc, byłam trochę zła. Zła i zmęczona. Byłyśmy trojaczkami; trzy identyczne fizycznie dziewczyny, ale całkowicie różniące się pod względem charakteru. Ja i El stałyśmy na „krawędziach”, a kochana Chris zawsze była gdzieś pośrodku nas. Nie tak szalona, zabawna i kokieteryjna jak Eleanor, ale nigdy też nie przesadzała z marudzeniem, współczuciem i przerażeniem, dotyczącym naszej „sytuacji”, jak ja. Uważałam, że tylko z nią można było jakoś normalnie porozmawiać. To ona najbardziej nadawała się na czyjąś dziewczynę. Czasami zazdrościłam jej charakteru. 

Ale nie odbiegając od tematu, byłam zmęczona właśnie zachowaniem El. Przed światem to ona grała dziewczynę Louisa, to pod nią musiałyśmy się podszywać, przyjmować jej pozy. Przez nią Jessica i Christina Calder w ogóle nie istniały. Więc skoro to ona była pod ostrzałem paparazzich, to dlaczego sama nie spędzała czasu z Louisem? Dlaczego coraz częściej machała ręką, czy wzruszała ramionami, przebierała się i szybko ulatniała się z równie nieznośnymi jak ona koleżankami, by znaleźć się na jakiejś prestiżowej imprezie i (jak zawsze) przesadzić z alkoholem? 

Tak, od jakiegoś czasu bardzo często znikała, więc razem z Chris musiałyśmy się podzielić jej „etatami”. Paula zbytnio to nie obchodziło, przecież byłyśmy identyczne, oprócz kilku szczegółów, które można zauważyć dopiero po wnikliwej analizie naszych twarzy, ale nie było to na rękę naszym rodzicom, których denerwowało zachowanie Eleanor, chłopcom z One Direction, a już zwłaszcza Lou i Harry'emu. Chris chodziła z Harrym, byli w sobie zakochani po uszy. I właśnie przez to było mnóstwo nieprzyjemnych sytuacji. Na przykład na jakimś wyjściu Harry omal nie złapał jej za rękę. Kilka razy chłopcom zdarzyło się zapomnieć i nazwać mnie „Je... Eleanor” w miejscu publicznym. 

Od podpisania umowy z Modest! minęło tyle czasu, że nasza sytuacja zaczęła ciążyć nam wszystkim. Momentami zastanawiałam się jak fanki mogą być tak głupie, by nie zauważyć jak automatyczne są wszystkie nasze gesty, jak niechętnie całujemy się w miejscach publicznych, że nie raz na naszych twarzach widać najzwyczajniej w świecie zawód. Czasem zastanawiam się jak mogłyśmy być z dziewczynami takimi idiotkami, by zgodzić się na ten układ. 

– Masz. – El wcisnęła mi do ręki jeden z zestawów. – Idę się przebrać, bo Mandy zaraz przyjdzie. 

Zmarszczyłam brwi. 

– A może sobie darujesz? – spytałam cicho. Dziewczyna spojrzała na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem. – Dzisiejszą imprezę. Wiesz... To ty jesteś dziewczyną Louisa, a ja – chociaż tego nie widać – także mam swoich znajomych i swoje życie. 

Eleanor przewróciła oczami i poprawiła swoje ubrania, które trzymała w dłoni. 

– Wczoraj z nim wyszłam – odpowiedziała takim tonem, jakby pracowała przez wiele lat bez dnia wolnego i nagle ktoś jej odmawiał zasłużonego odpoczynku. Miałam ochotę uderzyć ją w twarz. 

– Zdaje ci się – warknęłam. – Wyszłaś z nim trzy dni temu. 

– Skoro nie chcesz być u jego boku, to trzeba było poprosić Chris – ciągnęła tak, jakby w ogóle mnie nie słyszała, a we mnie po raz kolejny zagotowało się ze złości. 

Alchemia UczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz