Rozdział 2.

493 27 0
                                    

~Oczami Jonathana~
Byłem w pokoju Clary, znów miała koszmar. Probowałem ją obudzić jak należy a ona wstała od razu na równe nogi.
- Dzieci, śniadanie! - Krzyczała mama trochę chrypkim głosem
- Już idziemy! - Powiedziałem razem z Clary.
- Powiesz mi co Ci się śniło? - zapytałem ciekawy, ale też chciałem jej jakoś pomóc.
- A czy to ważne? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i podeszła do szafy.

~Oczami Isabelle~
Właśnie się obudziłam, wszystko mnie boli po wczorajszym treningu. Podeszłam do szafy i wzięłam czarną bluzkę na ramiączkach, czarne rurki, czerwone szpilki. Poszłam pod prysznic, bardzo długi prysznic kiedy ja taki miałam, wytarlam się, wysuszyłam włosy, umylam zęby i ubrałam się. Wyszłam na śniadanie, pewnie wszystko zjedli ale coś sobie przygotuje. W kuchni siedział Max, jak zwykle z komiksem.
- Cześć Max, co tu robisz tak wcześnie? - Zapytałam uśmiechając się.
- Isabelle, jest już 11:21 dla Ciebie to wcześnie? Trening był juz dawno, śniadanie tez. - Max spiorunował mnie wzrokiem i wyszedł z kuchni. Zostałam sama, chyba zrobię sobie naleśniki, tak to dobry pomysł.
- Izzy, co się stało Max'sowi? - Pytał zdziwiony Alec i się odwracał co krok w tamtą stronę.
- Nie wiem, rozmawialam, rozmawiałam i wyszedł obrażony. - Alec zaczął ciągnąć nosem i śmiesznie przy tym wyglądał.
- Czuję naleśniki? - Uśmiechnął się na samą myśl, kiwnęłam głową, ale gdy popatrzył na patelnie to uśmiech mu zszedł z twarzy.
- Izzy, to nie będzie trujące? -Alec zrobił minę strachu, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- Uznam to za komplement braciszku.- Usmiechnelam się najsłodziej jak umiałam.

~Oczami Maryse~
Właśnie wracamy do domu, pożegnałam się razem z mężem. Już jestem w domu, moich dzieci nie ma pojechały w odwiedziny do Herondale'ów. Mam nadzieję,że będą na siebie uważać. Idę do sypialni jest godzina 19:55 a moi dzieci nie ma. Martwie się, nie dają nawet znaku życia. Może powinnam do nich zadzwonić, tak to dobry pomysł. Wykręciłam numer Celine i do niej zadzwoniłam
-Tu Celine Herondale, słucham?
- Witaj Celine, tu Maryse Lightwood.
- O no witam, coś się stało?
- Chcę Cię zapytać czy nie ma u Ciebie moich dzieci?
- Aa, mogłam się domyśleć. Tak, są u mnie, mam ich odesłać do domu?
- Jakbyś mogła.
- Dobrze, za 20 minut będą u Ciebie.
- Dziękuję Celine, dobrej nocy.
Chciałam coś powiedzieć ale się rozłączyła. Cóż dobrze, ze nic im nie jest.

Dary Anioła: Kochać To Niszczyć, A Być Kochanym To Zostać Zniszczonym.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz