Rozdział 3

2 0 0
                                    

Jakob
Jest 16. Nadal leżę w łożku. Wczorajszy trening dał o sobie znać. Nie mam siły się ruszać. Gdy chce ponownie zapaść w sen, na szafce przy łożku zauważam kalendarz Kim i przypominam sobie, że mam tylko dwie godziny a muszę dotrzeć na miejsce autobusem. Zwlekam się z łóżka. Zakładam czarne, poprzebierane dżinsy, lekko znoszoną czarną koszulkę oraz czarne Jordany. Jestem gotowy do wyjścia. Gdy jadę autobusem myśle tylko co jej powiem. Czy oddam jej kalendarz i się rozejdziemy ? Chciałbym się dowiedzieć kim jest. Na miejscu jestem o 17:50. Mam 10 min zanim się tu zjawi.
Kim
Boże święty niepojęty jak mi się nie chce iść do tej pijalni po ten kalendarz. Że też on nie mógł mi go odesłać pocztą. No cóż zgodziłam się. Jadąc autobusem patrzę na dzieci które rzucają w siebie śnieżkami. Słodkie maluchy. Chciałabym mieć w przyszłości 2 synów i córkę to było by tak wspaniałe. Marzenia marzeniami ale czas wysiadać. Oczywiście jestem 5 minut spóźniona ale to normalne. U kogoś kto ma tak bardzo zajęty plan dnia jak ja to typowe. Gdy wchodzę do kawiarni jestem lekko rozkojarzona bo nie wiem gdzie mam iść. Nie widziałam tego chłopaka ponieważ miał kaptur, wiec chcąc czy nie chcąc nie wiem jak wygląda. Gdy już mam wychodzić ktoś wola mnie po imieniu
- Kim tu jestem ! - odwracam się i nie mogę uwierzyć w to co wiedzę. Właśnie woła mnie rozgrywajacy mojej ukochanej drużyny koszykówki.
- przepraszam to chyba pomyłka. - mówię stojąc przy stoliku.
- nie sądzę. Kim Owens. Tak ? - pyta mnie z lekkim uśmiechem.
- Tak. A tu widzę Jacob Duncan - mówię do niego, patrząc na jego zadziwienie na twarzy. Bo przecież skąd mogę go znać ?
- A więc znasz mnie ? - pyta z niedowierzaniem.
- Po 1 nie zaczyna się zdania od "A więc" a po 2 oczywiście. Jacob Duncan rozgrywający miejskiej drużyny koszykówki 197 cm wzrostu pochodzisz z Miamie  ale przeprowadziłeś się do Nowego Jorku. - patrzę na niego. I widzę, że się tego nie spodziewał.
- Widzę wierna fanka koszykówki. - mówi zadziornym głosem.
- Czy oddasz mi mój kalendarz ? - przecież po to tu przyszłam a nie gadać o tym kogo znam a kogo nie.
- tak proszę - podaje mi zeszyt. - usiądź.
- przepraszam nie mam czasu śpieszę się na próbę do teatru. - odpowiadam chowający zeszyt i spoglądając nerwowo na zegarek. Boże juz 18:30 !
- myślałem, że pogadamy. W końcu za pomoc wisisz mi chyba kawę. - uśmiecha się lekko czekając na moją odpowiedź.
- przepraszam ale naprawdę muszę iść. - zawijam na szyi szalik i wychodzę szybko z kawiarni.
   Biegnę na autobus. Gdy jestem w teatrze mam jakieś 4 minuty aż wszyscy dotrą. Postanawiam sprawdzić czy wszystko jest w moim kalendarzu. Wydaje się ok ale na ostatniej stronie widnieje duży napis "Czasem przypadek zmienia nasze życie na zawsze w tę dobrą stronę". Niestety nie mam czasu nad tym pomysleć bo zaczynam próbę.
   W teatrze jest ciemno. Próba trwa juz jakieś 45 min. Nagle na samym końcu sali wydaje mi się, że ktoś siedzi. Proszę o przerwę i wszyscy wychodzą na kawę i ciasto do baru w podziemiach a ja zostaje na sali sama. Podchodzę ostrożnie do końca.
- niezła jesteś ! - mówi do mnie Jacob.
- skąd ty się tu do cholery wziąłeś ?! - pytam z oburzeniem.
- kawa jutro o 19 ? - pyta bezwzględnie.
- nie ma szans. Nie znamy się ! - prawie krzyczę na niego.
- jak mamy się poznać skoro nie dajesz szansy na to.
- nie mam czasu. - odpowiadam wymijająco.
- masz sprawdzałem w kalendarzu. A ciekawy jestem jak zareaguje reżyser jak się dowie, że tu jestem i ty o tym wiedziałaś ? - to był chwyt poniżej pasa !
- dobra jutro o 19 niech ci będzie ! - jestem zła na niego.
- do jutra więc Mi Lade
- no pa już idź bo bede miała problemy.
Jakob
Sam w to nie wierze ale umówiłem się z nią. To dziwne uczucie. Nie znam jej. Nic o niej nie wiem a ona wie o mnie tak dużo. Ma piękne długie blond włosy, błękitne i głębokie jak ocean oczy. Stop. Nie znam jej nie mogę tak o niej mowić. Kładę się do łóżka i zamiast usnąć i wypocząć, myśle o niej. Co teraz robi ? Czy pomyślała o mnie przez chwile ? Czy gdy śpi wygląda równie pięknie jak za dnia ? Po około godzinie zasypiam. Zapadam w sen. O 10 dzwoni budzik. Nie, nie budźcie mnie tak pięknie mi się śni. My razem rozerwani przez otchłań czasu.   

PrzypadekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz