Rozdział 1

74 7 0
                                    

Obudziłem się jak zawsze. Piąta dwadzieścia na moim zegarku - znów się zepsuł. W tym przeklętym domu, pełnym wielu nadzwyczajnych od kilku lat sekretów, dzień za dniem mijał bez opamiętania. Te same czynności, zachowania, sytuację były powtarzane już od dłuższego czasu. Miałem już dość rutyny, która spotykała mnie na każdym kroku. Chcąc coś zmienić sięgnąłem zniecierpliwiony po telefon, wybrałem numer i zadzwoniłem.

-Halo? - odezwał się głos w słuchawce
-To ja John. - odpowiedziałem bez entuzjazmu.
-Cześć John dawno Cię nie słyszałem. Coś się stało? -  przywitał się, po czym dodał zdziwiony.
-Nie, nic z tych rzeczy, Ehh.. Poprostu pomyślałem, że może wpadli byście jutro do mnie, wiesz ty i David? Co wy na to? - zaproponowałem
-W sumie to nie mamy żadnych planów, więc można by się spotkać, tylko o której? - zrobiło mi się lżej na sercu
-O 17, było by dobrze? - zapytałem
-Jasne, więc jesteśmy umówieni! - rzekł
-Do zobaczenia - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłem się.

Kolejne godziny leciały bardzo powoli. Postanowiłem znów udać się na ten przeklęty strych. Nie mogę się bać - powtarzałem sobie, ale bez żadnego skutku. Cały czas przerażony i spięty. Zdawałem sobie masę pytać. Dlaczego to dzieje właśnie mi? Czemu ja jestem obiektem tego całego przekleństwa? Całe życie było dla mnie łatwe jak i bardzo sprawiedliwe, nigdy nie miałem większych problemów. Wszystko przez ten jeden jebany wieczór. Do tej pory pluje sobie w twarz za to, że dałem się na to namówić. W sumie byłem dzieckiem, ale zamiast bawić się wtedy w piaskownicy czy grać w berka jak inni, to ja jednak miałem większe oczekiwania, czasem oglądałem rzeczy, których nie powinniemem widzieć w tamtym wieku, duchy, egzorcyzmy, dziwne kulty pełne krwi i głośnych krzyków. Do teraz te widoki pojawiają się w mojej głowie, czuję się prześladowany. Ten pamiętny wieczór był jak każdy inny, niczym szczególnym się nie różnił. Noc jak noc, ciemno, zimno. Wracałem wtedy do domu, nie świadomy tego co za moment się stanie. Nagle usłyszałem jakieś dziwne odglosy. Tak jakby ktoś kogoś wolała, ale szepcząc. Ruszyłem z ciekawością w pogoń za cichym głosem unoszącym się w powietrzu. Zagłębiłem się trochę w las, każdym krok prowadził mnie bliżej celu, zaniepokojenie i strach wzięły górę, już chciałem wracać gdy zobaczyłem w dali mały blask ogniska. Przyspieszyłem w jego stronę. To byli ludzie, czterech mężczyzn i kobieta, wyglądająca jak szamanka. Wołali przeróżne hasła, których w żaden sposób nie byłem w stanie sobie przypomnieć czy rozszyfrować. Była tam również śnieżno biała koza, która była przywiązana do drewnianego pala. Przerażony postanowiłem się wycofać, więc odwróciłem się i chcą ruszyć spostrzegłem, że za mną stoi wcześniej widziana kobieta. Wypowiadała dziwne słowa, padłem bezwładnie na ziemię, nie mogłem wstać, krzyknąć, czułem się jakbym umierał. Mężczyźni podeszli i chwycili mnie z łatwością, nie mogłem zaprotestować. Położyli mnie na drewnianym stole, który z pewnością służył dla rodzin wybierających się na piknik. Mimo, że mnie puścili, to leżałem nie mogąc nic zrobić, mogłem tylko myśleć i ruszać oczami. Kobieta ubrana w długą ciemno filetową szatę ruszyła do mnie. Na jej czarnych włosach była czaszka jelenia wraz z kawałkami kości jego ciała. Wyciągnęła sztylet i zacząła ciąć nim moje ciało, wypowiadając przeróżne modły i zaklęcia. Krew lała się, a ból był tak silny, że gdybym mógł mówić to moje struny głosowe zdarły by się od krzyku. Jeden z mężczyzn podszedł z miską i zaczął zbierać cieknącą krew. Straciłem przytomność. Po przebudzeniu, byłem w swoim łóżku, bez żadnego śladu po sztylecie, pełny sił. Na samym początku myślałem, że to był tylko zły koszmar, lecz gdy otworzyłem tą drewnianą skrzynkę byłem już przekonany, że to się nie wydarzyło tylko w mojej głowie.

Przeklęta NocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz