Prolog

447 8 40
                                    

Otworzyłam oczy, usiadłam na łóżku i przetarlam powieki. Znow był poniedziałek, a ja ich nie na widzę. Jak dla mnie można by je wykreślić z dni tygodnia. Wstałam poszłam się umyć. Kiedy wyszłam z łazienki zajrzalam do swojej niewielkiej, ale pojemnej szafy. Ubrałam koronkową bielizne, na majtki założyłam bardzo obcisłe leginsy. Oczywiście nie zapomniałam o bluzce, postanowiłam ubrać miętowy, bardzo krótki top. Założyłam też zwykle czarne i zniszczone już trampki.

Powoli zeszłam na dół i udałam się do kuchni gdzie spotkałam swoja ukochana mamę która już zdarzyła zrobic dla mnie śniadanie. Nigdy bym nie zgadła, były to racuszki.

- Mamo, a zrobiłas może dla mnie kawe?

- Nie Eleno, jesteś na to za młoda. Masz dopiero 17 lat i jeszcze nie powinnaś sporzywać takich napoi.

- Przecież już nie raz piłam kawe z tatą. On nie widział w tym nic złego mamo. - Powiedziałam ze smutkiem i popatrzyłam mamie w głeboko w oczy. Były naprawdę ładne, takie duże i niebieskie. A do tego opadały na nie lekko jasne bląd włosy. Też byłam blądynką ale moje oczy były szare a nie niebieskie jak ocean. Ja brak pięknego koloru w oczach nadrabiałam za to wysportowaną i smukłą figurą. Miałam długie smukłe nogi i wyćwiczony brzuch. W klasie każda dziewczyna zazdrościła mi urody. Nie malowałam sie mocno i wyzywająco bo tego nie potrzebowałam. Nie musiałam nakładać na swoją buzie pudru. Podkreślałam tylko żesy tuszem i powieki linerem.

- Nie interesuje mnie czy ojciec pozwala Ci na takie wybryki ale ja nie będe tego tolerować. A teraz idź już do szkoły bo jeszcze się spóźnisz a ja nie napiszę ci usprawiedliwienia. - No tak rodzice nie są ze sobą już od roku i nie mogą sie pogodzić w mojej sprawie. Kocham moja mame ale to tata pozwala mi na więcej. Odwiózł mnie nawet kiedyś do klubu. Ubrałam na siebie skórzaną kurtke i wyszłam z domu zamykając cicho drzwi.  Do szkoły miałam daleko ale nie zamierzałam się śpieszyć. Nawet jak się spóźnię na biologię to nic sie nie stanie bo ta baba i tak nie sprawdza obecności a nawet jak to robi to mi sie zawsze upiecze. Poszłam spokojnie na przystanek i czekałam aż mój autobus postanowi przyjechać. Czekałam 20 minut i nagle sie zjawił na horyzoncie. Wsiadłam do niego spokojnie i ruszyliśmy. Było naprawde tłoczno i wszyscy sie na wszystkich gapili. Och jak ja tego nie lubie, nagle na ostrym zakręcie zaczełam lecieć przed siebie, prosto na schody gdy nagle przede mną pojawił się jakiś chłopak. Złapał mnie bez problemu.

- Ej, nic ci sie nie stało? - Zapytał

- Nie dziękuje wszystko dobrze bo mnie złapałeś. A tobie nic się nie stało. Nie chciałabym cie uszkodzić.

- Nie, jesteś leciutka jak piórko więc wszystko w porzadku.

Spojrzałam jeszcze raz na niego. Był piękny, jak książe. Miał niebieskie zielone oczy i brązowe włosy. Był wysoki i umięsniony. Miał  wszystko czego facet potrzebuje. Chyba sie  w nim zakochałam od pierwszego wejrzenia. Autobus podjechał pod moje liceum i bez slowa razem wysiedliśmy. Poszłam w swoją strone a on w swoją ale mam nadzieje, że jeszcze kiedyś się spotkamy i będziemy mieli okazje porozmawiać chwile dłuzej.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, dopiero zaczynam ale mam nadzieje, że prolog sie wam podoba. Licze na wasze komentarze i gwiazdki.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ + GWIAZDKUJESZ.

Czar WampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz