Rodział 3

48 6 4
                                    

Po ok. 6 dniach nadszedł ten czas. Musiałam pożeganać się ze znajomymi. Niestety Aleksa nie spotkałam w domu, więc zadzwoniłam ale nie odbierał. Trudno powiedzialam. Ze smutkiem na twarzy wyciągałam ubrania z szafy. Po mału miałam coraz bardziej cieżką torbe. Moja matka poganiała mnie, chociaż miałyśmy jeszcze 17godzin do odlotu. Niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam zobaczyć. Otworzyłam, stał w nich słodki brunet. W prawej ręce miał bukiet czerwonych tulipanów. Były one moimi ulubionymi kwiatami.

-Aleks...Prosze wejdź.-z uśmiechem na twarzy wpuściłam go do domu. Wziełam od niego bukiecik i wsadziałam do zimnej wody.

-Hej.-odezwał się swoim słodkim głosem. Dzisiaj wyjątkowo był bardzo schludnie ubrany. Zawsze nosił dresy i ciut za duże bluzy na sobie.

-Prosze usiądź.-weszłam do pokoju. Cały w porozwalanych ciuchach.- Co cię sprowadza??

-Ty.-błyszczały mu się oczy. Natychmiast zaczęło mi bić mocniej serce.

-Ja??

-Tak ty...Słyszałem, że jutro wyjedżasz.

-Tak.-smutek na twarzy, który było widać z oddali robił się coraz głebszy.

-Podobają się kwiaty?Twoje ulubione.

-Bardzo...Przepraszam, ale musze sie pakować, a moja matka wiesz jaka ona jest. Zaraz bedzie mi kazać ciebie wyprowadzić.-nie chcialam żeby szedł, pozwoliłam mu zostać aż do powrotu rodzicielki.

-Chciałem ci coś powiedzieć...-usiadł obok mnie, położył ręce na ramieniu, przytulił. Wystarczyło to, żebym zrobiła się szczęśliwa.-...bo wiesz znamy się pare lat...

-Nom.

-I...

Nagle weszła moja mama. Zepsuła wszystko. Zaczęła krzyczeć żeby wyszedł, bo zaraz jedziemy do babci, a potem na lotnisko. Namawiałam ją, żeby Aleks mógł jeszcze przez chwile zostać, ale ona postawiła na swoje.

-Aleks?-odprowadziłam go do drzwi mocno go objełam.-Co chciałeś powiedzieć?

-DOWIDZENIA PANU!!!

-Ja już ide.-wziął swoją kurtkę i tak po prostu poszedł.

Eh nie mogłam nic zrobić. Prwdopodobnie było to ostatnie nasze spotkanie. On tutaj, a ja nadrugim końcu polski.

Przed wyjazdem położyłam siew na krótką drzemke. Sniły mi się wspomnienia. Takie jak, gdy miałam 10 lat wraz z Aleksem i Olkiem, jechaliśmy rowerami i wpadliśmy do rzeki. Jak w czasie wakacji moja nieudolna osóbka wzieła błoto i użyłam jako odżywki do włosów. Albo, gdy pierwszy raz w wieku 12 lat pocałowałam Mirka w usta, przez krzywe nogi Roksi. O tak te wspomnienia zawsze będą najlepszą rzeczą.

Po paru minutach, obudziłam się nie wyspana. Musiałam szybko się ubierać i jechać do tej babci. Wziełam torbe, wszystko co poyrzebne. Poszłam, a raczej pobiegłam do auta. Usiadłam z przodu, żeby mieć lepsze widoki i kontakt z mamą. To był mój ostatni dzień we Wrocławiu. Ostatnie godziny w tym pięknym miejscu. Tutaj wszytko powstało. Przyjazń, znajomi, radość, smutek, wsztko dosłownie wszystko. Ewa-mama, położyła rękę na moje kolano, popatrzyła się z uśmiechem i rzekła: Jeszcze tu wrócimy. Widziała, że źle to znosze. Ruszyliśmy. Przez okno zobaczyłam prawdopodobnie ostatni raz nasz dom, szkołę i bawiące się dzieci na placu zabaw, które bardzo polubiłam. Właśnie tak zaczynam nową historię swojego życia.

------------------------------------------------------
Tradycyjnie 2🌟 i następna część.
Pamietajcie, że komentarze bardziej motywują.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 02, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

NIEZNISZCZALNIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz