3

371 21 2
                                    

Jak zawsze rano obudził mnie budzik.

Wstałam. Wybrałam z szafy szare dresy nike i tego samego koloru croop top z jasno-zielonym napisem PUMA.

Zeszłam na śniadanie, gdy zjadłam dwa banany wróciłam na górę spakować się na trening.

Spakowałam do torby korki z adidasa z barwami FCBarcelony, getry* , ochraniacze, spodenki z nike i z tej samej firmy koszulkę.

Spakowana zeszłam na dół, założyłam na nogi moje całe czarne SuperStary i wyszłam z domu.

Kiedy weszłam do szkoły od razu zobaczyłam Lucy.

-Siema stara. Jak tam po wczorajszej próbie ? Zadowolona ? - powiedziałam do niej uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Siema młoda - powiedziała Lu wyskakując mi na barana - Genialnie. Tak się cieszę. Myślałam że się nie dostanę po twoim popisie, ale najwidoczniej nie jestem aż taka zła - mówiła na wpół śmiejąc się.
- I co niby mam Cię tak nieść deklu? - Tak, tak mówiłam z takim tonem jak bym była oburzona, ale tak nie jest :)
- Jasne. Możesz mnie nieść.
- Oj spadaj cieniasko. - i w tym momencie ruszyłam w stronę szkoły oczywiście z Lu na plecach..
- Słuchaj Mel. - zaczęła niepewnie Lucy - trochę się o Ciebie boję, bo Jacob jest trochę nietypowy... To znaczy, jak jedna taka w tamtym roku próbowała się dostać do drużyny to on nastawił Wszystkich przeciwko niej. - okej teraz się trochę boję.
- Słuchaj Lu, nie musisz się obawiać, bo nic mi ta szuja nie zrobi. Jak mieszkałam w Polsce należałam do kułka psychologicznego i umim sobie poradzić z takimi jak on. Tylko czemu on się niby ma na mnie wziąść? - spytałam z rozbawieniem w głosie. I w tym momencie zadzwonił dzwonek.
- Ej dobra Mel, idę na algebre, widzimy się na przerwie obiadowej buźki- szczerze to nie mówiła, a krzyczała, no ale spoko..
- Buźka

Co ja teraz mam.... ? Ach tak ! Mój ukochany francuski. W Polsce też na to chodziłam i nie polecam.

Lekcje minęły szybko. Na przerwach nie spotkałam Jacoba więc jest plus. Ale nadszedł czas na trening. Już się boję.

Kieruję się aktualnie do szatni damskiej żeby się przebrać.

Przebrana wychodzę i truchtam na boisko szkolne. Czuję jak ręce mi się pocą. Nigdy chyba się tak nie denerwowałam. Jeszcze to co Lu rano mi powiedziała- koszmar !!!

- Panie trenerze. Miałam przyjść. Więc jestem - podeszłam do trenera z uśmiechem.
- Melodi. Już myślałem, że nie przyjdziesz. Ustaw się w szeregu z chłopakami.

Zrobiłam jak kazał i ustawiłam się pomiędzy jakimiś chłopakami.

Trener zaczął sprawdzać obecność i w tym czasie doszło do Jacoba. Nie odzywał się, aż nagle zza moich pleców usłyszałam głośne:
- JESTEM !

Na końcu listy byłam ja. Trener mnie przedstawił i zaczął trening.

Wszystko było okej, ale ktoś *czytaj Jacob głupi III* musiał na mnie wpaść i na dodatek dostałam od tego cfela metalowym korkiem w kolano - mega!

Trener kazał mu mnie przeprosić, ale oczywiście Pan debilny tego nie zrobił. Szczerze to chuj mu w dupe.

Po treningu poszłam od razu do domu. Wzięłam prysznic, napisałam wpis na bloga, odrobiłam lekcje i po prostu zasnęłam.


Hejka wszystkim. Sorki wielkie za taką długą nieobecność, ale wiecie trochę czasu w święta trzeba było poświęcić rodzince.
Okej więc rozdział jeden z dłuższych mam nadzieję że się spodoba :*
Chciałam was jeszcze poinformowac że zalozylam bloga wiec jak chcecie to wpadajcie. Wystarczy ze w google wpiszecie :
Majamajkablog
I już będziecie mieli mój blog.
Ogólnie Sory za błędy ale wiecie jak ma się opinie ma się problemy.
Teraz rozdziały będą regularnie. Pozdrawiam Maja. 💞💞💞

Problem | J.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz