Po tym jak blondyn odprowadził mnie do domu od razu włączyłam laptop i oglądałam wszystkie zrobione zdjęcia. Większość naprawdę wyszła świetnie i aż uśmiech cisnął mi się na usta oglądając je. Nie pamiętam już kiedy to stało się moją pasją. Na początku sądziłam, że to bardzo nudne zajęcie. Po pewnym czasie jednak zakochałam się w tym baz pamięci i nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś innego w życiu. Można powiedzieć, że była to również pewna odskocznia od codziennego, szarego życia, w którym czułam się czasem samotna.
Z moich przemyśleń wyrwał mnie charakterystyczny sygnał skype'a. Z uśmiechem odebrałam połączenie od mojego kuzyna z Miami.
-No witam, wreszcie jaśnie pani odebrała- powiedział z pretensją Ash
-Lepiej późno, niż wcale.
-Prawda, dobra opowiadaj.
I jak zawsze zaczęło się. Rozmowa przebiegała tak jak zwykle czyli ja coś mówiłam, po czym Ash mi przerywał, po czym ja znów mu przerywałam. Takie długie, i czasami bezsensowne rozmowy są wynikiem odległości. Jako dzieci cały czas spędzaliśmy na wspólnej zabawie, po czym nagle nas rozdzielono przeprowadzką kuzyna. Na szczęście wciąż utrzymujemy jakiś kontakt. To dla mnie bardzo ważne, ponieważ zawsze mogę się mu wyżalić a on mnie nie ocenia. Oczywiście, mogłabym porozmawiać z przyjaciółmi ale jak już zdążyłam się przekonać, nie należy przesadnie wszystkim ufać. A rodzina, to rodzina.
Po prawie dwugodzinnej rozmowie powoli wyczerpywały nam się tematy dlatego pożegnałam się i już chciałam skończyć rozmowę, kiedy Ash, jakby od niechcenia, rzucił:
-Aaa, zapomniałem ci powiedzieć. Rozmawiałem ze swoją mamą i twoją i już się zgodziły. Także pomału możesz się już pakować. Kupiłem ci bilet, ot taki prezencik chociaż chyba jestem dla ciebie za dobry dzieciaku. Masz lot do Miami 7 lipca a co do szczegółów to jeszcze pogadamy. Buziaki. - po czym cmoknął do kamery i szybko się rozłączył.
A ja siedziałam osłupiała. Przetwarzałam w kółko słowa Asha. Lot do Miami, lot do Miami...Gdy w końcu zdałam sobie z tego sprawę wstałam i zaczęłam robić coś w rodzaju tańca szczęścia pomieszanego z krzykami i podskokami. Zaraz też pobiegłam szybko podziękować mamie. W końcu zobaczę się z Ashem, odwiedzę przepiękne Miami. To będą wakacje życia! I chociaż długo nie mogłam po tym zasnąć, to mogę się założyć, że moja ostatnia myśl brzmiała ' Lecę do Miami'.
Jak już zdążyliście zauważyć na co dzień jestem raczej poukładana i spokojna. Ale w końcu nie codziennie człowiek dowiaduje się takich wspaniałych rzeczy! Jestem pozytywnie nabuzowana i czuję, że lepiej być nie może. Mimo, że wyjazd dopiero za 3 tygodnie zdążyłam wszystko dokładnie przemyśleć. Luźny czas lekcyjny ze względu na wystawione oceny przeznaczałam na myślenie i planowanie. Toby i Dominica byli na początku bardzo zdziwieni moim optymizmem ale jednocześnie widziałam ulgę, że już doszłam do siebie.
Pewnego dnia wracając ze szkoły postanowiłam znów wybrać się robić zdjęcia, tym razem do lasu. Napisałam więc do Davida z pytaniem czy nie wybrał by się ze mną. Umówiliśmy się, że przyjdę po niego o 18, ponieważ dowiedziałam się, że mieszka niedaleko lasu. W domu zjadłam szybko obiad i poszłam do mojego nowego pokoju. Już zdążyłam się wprowadzić i dodać trochę uroku i ciepła temu miejscu. Kupiłam kilka świeczek zapachowych, lampki choinkowe które ułożyłam dookoła wielkiego obrazu ze zdjęć. Zdecydowanie to była moja ulubiona część pokoju, bo zawierała wyłącznie dobre wspomnienia. Byłam trochę zmęczona, a jako, że miałam dość sporo czasu to wzięłam książkę, którą ostatnio czytałam i położyłam się wygodnie na łóżku. Niestety ktoś przerwał mi pukaniem do drzwi. Szybko mruknęłam proszę, ponieważ byłam pewna że to któreś z rodziców i nawet nie podniosłam wzroku. Zrobiłam to dopiero wtedy gdy ktoś powiedział cicho 'przepraszam'.
Zaskoczona szybko wstałam i już miałam wyrzucić mojego byłego chłopaka za drzwi, ale widząc jego smutną twarz i podkrążone oczy zlitowałam się. Chociaż w tym momencie nienawidziłam się za to, to naprawdę było mi go szkoda.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam spokojnie
-Daj mi wyjaśnić, proszę, tak bardzo tęsknie, proszę Emi- miałam wrażenie, że jest totalnie zdesperowany. Widać, że mu zależy, ale trochę na to za późno.
-Naprawdę, nie ma nic do wyjaśniania.
-Nie wyjdę stąd dopóki mnie nie posłuchasz.
-Skoro ci tak zależy- powiedziałam chłodno.
Chłopak usiadł na łóżku, natomiast ja wolałam zachować odległość i usiadłam na krześle od biurka.
-Więc tak.. Emi naprawdę, zależy mi, żebyś mi wybaczyła. Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem przez ten czas. Wiem, popełniłem błąd i to okropny ale zrozumiałem, ze to ciebie kocham. To było głupie, byliśmy ze sobą tyle czasu a ja to tak po prostu przekreśliłem. Uwierz mi zmieniłem się dla ciebie, i wciąż chcę się zmieniać. Bardzo cię kocham Emi, proszę wybacz mi. Proszę...- wypowiedział na jednym tchu.
Nie lubię takich sytuacji. Nawet kiedy nie dotyczą mnie mam wrażenie że zaraz się rozkleję. Tym razem jednak było troche inaczej. Patrzyłam na przystojną twarz Natana bez żadnych uczuć. Widocznie odreagowałam już wystarczająco. Mój żal, smutek, rozpacz nagle się skończyły. Tak, mierząc się z powodem moich zmartwień zrozumiałam, że już po wszystkim.
I cholernie mnie to cieszyło. Gdyby nie obecna sytuacja z pewnością bym się uśmiechnęła.
-Dobrze, wybaczę ci.
Zmieszany chłopak nie wiedział jak się zachować. Słyszał dobrze co powiedziałam i siedział osłupiały nie mogąc sklecić zdania. Kilka sekund później wstał i wziął mnie mocno w ramiona.
-Tak bardzo cię kocham- wyszeptał mi prosto we włosy.
-Natan chyba nie rozumiesz- oderwałam się od niego i po chwili powiedziałam- To, że ci wybaczam nie znaczy, że zapomniałam. I nie, nie chcę się dalej z tobą spotykać. Przykro mi.
I znów ten wzrok.
Spojrzał ostatni raz na mnie i nic nie mówiąc wyszedł.
CZYTASZ
Nie na zawsze
Teen FictionGdy szczęśliwe i poukładane życie Emily zaczyna się rozpadać, dziewczyna postanawia na jakiś czas zmienić otoczenie. Wybór pada na słoneczne Miami.