♦ 3 ♦ Diabelski uśmiech

1.4K 123 28
                                    

Koutarou kilkoma ruchami palców pozbył się koszuli i pozwolił opaść jej na podłogę z jasnych paneli. Spodnie zamienił na krótkie czarne spodenki i rzucił się na niezasłane od rana łóżko. Westchnął głęboko, chowając twarz w poduszkę pachnącą lawendowym płynem do prania.

— Ej no, szanuj to trochę — zwróciła mu uwagę Suiren, przy której stopach leżała koszula nastolatka. — W końcu to ja ci ją dałam. — Dziewczyna schyliła się i podniosła ciuch, i odwiesiła je na oparcie fotela. — Tak po za tym to dziwię się, że się w nią wcisnąłeś. W końcu dałam ci ją w w drugiej gimnazjum.

Bokuto zerknął na nią przelotnie z twarzą nadal przyciśniętą do jaśka.

— Jest ciasnawa w ramionach, a tak to ciągle pasuje.

— Hmm — mruczała pod nosem. — Cieszę się, że nadal ją masz.

Siatkarz z powrotem zamknął oczy, ale narastająca cisza ze strony Aosory zaczęła być niepokojąca. Kontrolnie uchylił powieki i prawie zachłysnął się powietrzem, kiedy zauważył Suiren niebezpiecznie blisko jego tajnego schowka, o którym nikt z domowników nie miał pojęcia.

— Sio mi stamtąd! — Bokuto poderwał się z materaca i zaczął wymachiwać ramionami w stronę jasnowłosej.

Wyminął zaskoczoną nastolatkę i zasłonił ciałem wiadomą szufladę.

— Co tam jest? — zagaiła zaciekawiona Aosora, stając na palcach i próbując dojrzeć coś za umięśnionych ramion licealisty.

— No idź stąd! — jęknął błagalnie.

— Pewnie świerszczyki — mruknęła pod nosem i nadąsana odwróciła się do niego plecami.

Bokuto odetchnął z ulgą i patrzył, jak Suiren poprawia kołdrę na łóżku i siada na brzegu materaca, po czym schyla się i rozwiązuje czerwone sznurówki. Zrzuciła trampki, wspomagając się jedną stopą o drugą i wesoło zamachała nogami.

— Widzę, że się rozgościłaś — powiedział, kiedy duch usiadł po turecku na czerwonej kołdrze i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

—Teoretycznie mnie tu nie ma — stwierdziła Suiren.

Bokuto zacisnął wargi.

— Ale jesteś — odparł cicho i zajął miejsce obok przyjaciółki.

Aosora uśmiechnęła się delikatnie i zanuciła pod nosem znaną sobie melodyjkę. Licealista przyglądał się jej jak zaczarowany, w myślach próbując znaleźć jakiś sensowny temat do rozmowy.

— I jak tam ci idzie w Nekomie? — zapytała niespodziewanie jasnowłosa, przejmując inicjatywę. — Skoro mówiłeś, że napisałeś egzaminy na siedemdziesiąt procent to chyba dobrze...

— Nie poszedłem do Nekomy — oznajmił jej, przerywając w pół słowa. — Zdawałem do Fukurodani.

— Że co? — Ze zdziwienia uniosła brwi.

W odpowiedzi wzruszył ramionami.

— Ale Koutarou! — gwałtownie nachyliła się nad nim, opierając dłonie na jego udzie. Niezauważalnie drgnął. — Przecież...chciałeś iść do Nekomy! Razem z Kuroo. To ja...zamierzałam składać papiery do Fukurodani. — Przepełniona poczuciem winy spuściła oczy, a dłonie zwinęła w piąstki.

— Nie dostałem się do Nekomy — wyjaśnił pośpiesznie.

— Jasne — sarknęła Suiren. — Przynajmniej mnie nie okłamuj. Przecież wiesz, że tego nienawidzę. — Bokuto skinął niechętnie głową.— Poszedłeś tam, bo ja chciałam tam się uczyć, prawda?

Do nieba | | Bokuto K. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz