♦ 7 ♦ Nocna rozmowa

817 77 14
                                    

Po przeczytaniu tych siedmiu prostych słów z ciała Kuroo wyleciała cała senność jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jego mięśnie napięły się, gdy po raz drugi przeleciał bursztynowymi tęczówkami po tekście, gdy ekran telefonu zgasł. Niecierpliwie odblokował komórkę, rozpraszając panującą w sali ciemność.

— Suiren? — wyszeptał prawie że niedosłyszalnie.

Ktoś jednak go usłyszał, bo ołówek ponownie poruszył się po papierze.

Tak, Kuroo. Koutarou nic ci nie mówił?

— Nie mówił o czym? — spytał skołowany.

Że wróciłam.

Pokręcił gwałtownie głową i chwycił się za włosy, próbując wszystko to sobie poukładać w głowie. Przed nim nikogo nie było, ale na własne oczy widział jak ołówek przesuwa się po kartce, a znajome litery układają się w słowa. A tę charakterystyczną wywiniętą literę „a" mógł poznać od razu. Wielokrotnie widział zapisaną ją w zeszycie od angielskiego czy w potajemnie wysyłanych liścikach z propozycjami wyjścia na lody.

Tylko Aosora miała taki charakter pisma. Nie mógł go pomylić z każdym innym.

Ale przecież Suiren umarła trzy lata temu na białaczkę.

Zerknął ponownie na notes i zmarszczył brwi.

— Bokuto? Co on ma do tego?

Koutarou wie o mnie. Tymczasowo u niego mieszkam, ale wyjechaliście i za nim tęskniłam, dlatego przyszłam. Tylko że...nie mogę teraz z nim rozmawiać.

— Chodź ze mną — powiedział Tetsurou.

Podniósł się z materaca, na gołe stopy naciągnął skarpetki i wziąwszy ze sobą tylko telefon, opuścił po cichu sypialnię. Nie chciał zbudzić kolegów, a tym bardziej, żeby ktoś go zobaczył gadającego do samego siebie.

Drogę do szkolnej stołówki znał i nawet w ciemności dotarł tam bez żadnych przeszkód, nie napotykając nikogo na drodze. Jednocześnie czuł się niepewnie, gdyż nie miał na swoją nocną wycieczkę żadnej wymówki. Nie wiedział też, czy Suiren mu towarzyszy. Wokół Kuroo panowała głucha cisza, nawet wiatr za oknami milczał. Zza drzwi słyszał ciche pochrapywania uczniów i jedno, głośne trenera Nekomaty. Mimowolnie zachichotał.

Otworzył drzwi kafeterii i trzymał je chwilę otwarte, żeby Suiren weszła do środka (co jak co, ale wątpił żeby przyjaciółka umiała przenikać przez ściany). Kiedy odliczył w myślach do dziesięciu, zamknął je i podszedł do najbliższego stolika. Odsunął krzesło; nóżki mebla w zetknięciu z podłogą wydały z siebie głośny pisk, który wywołał gęsią skórkę na odsłoniętej skórze Tetsurou. Licealista zasiadł na krześle, a przed sobą położył włączony telefon i notes z ołówkiem.

Zafascynowany oglądał, jak krzesło obok przesuwa się, a potem dosuwa do stołu, a ołówek zaczął unosić się w powietrzu, gdy Aosora podniosła go z blatu.

— To nieprawdopodobne — wyszeptał mimowolnie.

Ołówek poruszył się po nowej kartce.

Lepiej będzie jak ty będziesz pisać w notesie, a ja na telefonie.

Skinął posłusznie głową i przesunął komórkę na lewo, a sam wziął notatnik.

Jak to się stało, że wróciłaś?, nabazgrolił na kartce i podsunął ją, żeby przyjaciółka mogła zobaczyć, co napisał.

Kątem oka obserwował, jak pojedyncze znaki na klawiaturze ciemnieją, gdy Suiren, niewidzialna dla jego oczu, stukała w nie opuszkami palców. Po parunastu sekundach przesunęła telefon i Kuroo spojrzał na wyświetlacz otworzonej wcześniej notatki.

Do nieba | | Bokuto K. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz