2| To nie jest zapowiedź shipu.

1.7K 160 30
                                    

~Jak się miewasz? Mam nadzieje, że dobrze. Tutaj u mnie jest... niezbyt, ale nie martw się! Zawsze jeszcze mam tą cząstkę determinacji w sobie. Mam nadzieję, że nigdy nie zniknie. A tak poza tym chciałbym opowiedzieć ci historię rdzenia... moją historię... ale na to przyjdzie czas. Do zobaczenia!

***

Nigdy nie miewałam koszmarów. Jak już to miałam sny o tym jak dryfuje po białej przestrzeni razem z moją duszą.

Serce wydzielało zawsze z siebie takie ciepło.

Dzisiaj dla odmiany przyśniła mi się czarna przestrzeń, która nawet podłogi nie posiadała. Niepewnie wstałam z dziwnego podłoża, słysząc za sobą dźwięk łańcuchów.

Obróciłam się gwałtownie w tamtym kierunku. Nie żeby coś, ale nie wiedziałam, że mój mózg lubi takie shizowe rzeczy.

Przede mną klęczała dziewczynka - idealna kopia mnie w dzieciństwie, przykuta łańcuchami, na rękach, na nogach, na głowie i nawet, na plecach.

Gwałtownie uniosła głowę, a moim oczom ukazały się jej rubinowe oczy jak i jej przerażający uśmiech. Zachichotała cichutko, a jej łańcuchy znowu zaszeleściły.

~ A kogo my tutaj mamy? Frisk. Przyszłaś nareszcie mnie odwiedzić? ~ powiedziała delikatnym głosem dziewczynka.

- *Czym ty jesteś? - spytałam stanowczym głosem.

~ CZYM? A NIE RACZEJ KIM? NIE PAMIĘTASZ MNIE JUŻ? TO JA CHARA.

Chwyciłam się za usta. Gwałtownie. Przerażona.

- *Chara? To ja przypadkiem... nie usunęłam ciebie z pamięci? Nie usunęłam cię z tego wszystkiego? Z mojego życia... - spytałam samą siebie drżącym głosem.

Zaśmiała się i przechyliła głowę. Łańcuchy znowu zaszeleściły, jej wyraz zmienił się. Zamiast czerwonych oczu miała czarne, puste, przesiąknięte nienawiścią. Z jej oczu zaczęło coś kapać.

~ Oh.. jakie to smutne. Widzisz kochana. Ja nigdy nie zniknę, chodź byś próbowała, nigdy mnie nie usuniesz z tego świata. Ja w sumie każdego innego.

Szarpnęła za łańcuchy i upewniając się, czy na pewno może wstać i wstała powoli krocząc do mnie. Jej łańcuchy nie powinny pozwalać jej na ucieczkę z tamtego miejsca, ale ona po prostu kroczyła uśmiechając się z przechyloną głową.

Kiedy znalazła się przy mnie schyliła się, gdyż moje nogi odmówiły posłuszeństwa i trochę się osunęły na dół.

Dotknęła mnie najpierw delikatnie rękoma, a potem szarpnęła za ramiona zbliżając się tak blisko mojej twarzy, że wręcz stykałyśmy się nosami. Jej maź, która ciekła jej z oczu zaczęła kapać na moje policzki. Paliło mnie to, ale nie krzyczałam. Po prostu płakałam.

~ A teraz może porozmawiamy troszeczkę o tobie. Kończy ci się determinacja i nie tylko Frisk. Słabniesz, czuje jak twój organizm się niszczy. ~ zachichotała odsuwając się na bezpieczną odległość. Przeszyła mnie tymi oczyma na wylot i szepnęła coś, tak cicho, ale tak głośno, że obiła się o moje uszy echem. ~ Umierasz i niestety nic z tym nie zrobisz

***

Obudziłam się z krzykiem.

Byłam strasznie spocona, a z moich oczu nadal leciały łzy.

Chwyciłam się za twarz rękoma, przyciągając nogi do siebie, próbując się uspokoić.

Umieram?

To akurat od dawna wiem. Niedługo stracę determinację, i będę musiała wkroczyć na ponów do prawdziwego laboratorium. Ale wiem, że to mnie nie utrzyma na długo. Tak czy siak niedługo po prostu się rozpuszczę.. po prostu zniknę.

Game Over. |Undertale (Edytowane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz