Rozdział 18: Dragon

30 5 0
                                    

Szedł przez ciemną uliczke, nie zwracając uwagi na Zombie, będące obok niego kiedy przy nich przechodził. Był ubrany w czarne dresy, i biała bluze z założonym na siebie kapturem. Na rękach miał zawiązane bandarze. Wszedł na ulicę i poszedł w stronę kościoła. Kiey był przy masywnych drzwiach kościoła, jednym mocny pchnięciem je otworzył, zatrzasnęły się za nim.

Był już w środku. Były zapalobe pochodnje. Zdjął kaptur z głowy. Miał krótkie, troszeczke podniesione w bok białe włosy. Uklęknął, zrobił znak krzyża po czym w stał i poszedł do ołtarza. Przesunął kawałek drewna, a pod ołtarzem otworzył się tajemne przejście, bez wątpliwości wszedł do przejścia.
Wszedł do dużego oświetlonego różnymi kolorami pokoju. Na jednym z 5 foteli siedział Bóg.
-Dragon, synu mój.- Powiedział donośnym głosem Bóg.
-Ojcze nasz wszytskich najświętszy.- Uklęknął i zrobił znak krzyża po czym wstał i zdjął bluze. Pod bluzą nie miał niczego. Był dobrze zbudowany i umięśniony, na prawej całej ręcę miał wytatuwanego smoka. Usiadł na przeciwko Boga i zaczął mówić.
-Bogu. Rosto, Darek i Guziec nie żyją...-Powiedział to gryząc się w warge.
-Takie było ich przeznaczenie.- Bóg mówił wciąż doniośle.
-Przeznaczenie? Przeznaczeniem ich było zginąć?- Zapytał się zdenerwowanym głosem.
-Tak mój synu, ich przeznaczeniem było zginąć w imie dobra.
-Rozumiem...- Powiedział to cicho, a w jego głowie zaczęły się rodzić myśli o tym iż Bóg nie jest już dobry.
-Dragon, Synu mój. Nie myśl o takich rzeczach, chce dobrze dla ludzkości.
-Wiem, pójde do swego pokoju.
-Dobrze, możesz odejść.
Szybko wstał i wszedł do pokoju, zamknąl drzwi i się onie oparł i usiadł. Ręce mu się trzęsły ze strachu jak i z zdenerowania. Nie wiedział co się z nim dzieje. Nagle przed jego oczami pojawił się błysk po czym ciemność a po chwili wyłaniającą się z ciemności postać.
-Dragon... Bóg cie oszukuje, nie jestm tą samą osobą, bądź ostrożny.- Osoba powiedziawszy te słowa zniknęła, a Dragonowi wrócil wzrok. Poszedł położyć się na łóżko, myslał nad wszytskim co go przed chwilą spotkało. Zamknął swoje czarne oczy i zasnął.

Obudził się i zobaczył na stoliku karteczke, na której było napisane "Udaj się na centralny plac Wrocławia i wejdź do metra". Wstał z łóżka i wyszedł.

W przeciągu godziny schodził już do metra. Zszedł, poszedł na główny plac i na środku niego zobaczył 4 chłopaków.
Rozpoznał 3 byli to Guziec, Darek i Rosto. Miał wielkie oczy jak 5 złotówki.
-Ale...Ale jak to?- Zapytał się zdziwiony
-Przywróciłem ich do życia, a ten o to czwarty chłopak to Szczęka, najbliższy kumple Mouse'a, Free i Herosa.
Zrobił regułke jaką robil zawsze kiedy dziękował czy się witał z bogiem. Poszli do przedziału kolejowego.

Po 3 godzinach wyszedł Dragon, stanął na środku placu. I wydarł się jak najmocniej się dało. Okazało się, że ta czwórka była tak naprawde martwa duchowo. Szukał Boga ale nigdzie go nie było.

Wszedł spowrotem do przedziału i zakmnął drzwi, po czym nie wychodził.

Księga 1 - MouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz