Ta opoowieść to jedna wieelka parodia z wątkaami z życia wziętymi. Z życia kulka maangowego. Jednak przeedstawiona troche grooteskowo. Miłeego czytania!!
Janusz kroczył dumnym krokiem w kierónku Dominika, Bożydara, Martyna i Marcela. Na jego tfaszy gościł uśmieh.
- mam! Mam ogłoszenia na kółko i dyro sie zgodził! - oznajmił bedąc jurz na tyle blisko sfoich przyjaciuł, aby im to oznajmić.
- i z czego sie tak cieszysz cytryno? Cytryny sie nie śmieją...- stwierdził Bożydar.
- pokaż - zaszontsił Marcel. Janusz podał mu ogłoszenia, kturyh treść głosiła
,, pierwsze spotkanie kulka mangowego odbędzie się w Wtorek o 14:30. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszamy"
- ty tak na serio? - spytał Marcel i zropił fejspalma podając ogłoszenie Bożydarowi. Ten zareagował tylko piskliwym śmiechem
- no co? - Janusz cytryniusz najwyraśniej nie wiedział o co hotsi.
- ,, w wtorek" i ,, kulko" !!! - opierdolił go Marcel ze sniesmaczeniem.
Martyn spojrzał zdegustofany na ogłoszenie, by po hfili zaczonć się śmiać. Dominik ruwniesz zanosił się zduszonym śmiehem. Janusz zdał sopie sprawę z własnej głupoty i zaczął się atak... em... wyopraście sobie cytryne z tfażą rechoczącą jak pterodaktyl udający dogorywającego, piszczącego łosia. Po serii pisklifyh ,,hihuf" atak się zakończył. Hfile puśniej zatswonił tswonek i Janusz sobie poszedł. Marcelowi włączył się emotajm, Martyn zopaczył, że ktoś ma bluzkę ze spiralom i uciekł do klasy, a Bożydar nenkał Dominika o członkuf zespołu, kturyh Dominik ni umie za huj się nauczyć.Po jaksze fascynujących lekcjah, na kturyh fszyscy pilnie słóhali nauczycieli Martyn, Bożydar oras Janusz poszedli na pierfsze spotkanie Kulka Mangowego. Dominik i Marcel się spuślini, bo pyli w bipliotece. Ano wiem, dsiwne sjawizko. Dotarli na Kulko akurat jak Janusz mufił o tym, sze sie bedziemy uczyć piragany i gatarany ( czytaj hiragany i katakany ) oczywiście Marcel nie omieszkał go za to ofandsolić. Na Kulku było 20 osub...
Zostało tylko pieńć...
CZYTASZ
Fikuśny Augustyn I Pszyjaciele
HumorWzrużajonca opowieść o prafdzifej miłości tfuh hłopakuw pełna namientności, błentuf ordokraficznych i chumoru