Four

416 55 4
                                    

Biegłem dalej. Chciałem uciec od tych wszystkich problemów, od tego okropnego bólu przyćmiewającego wszystko.

Biegłem nie zważając na piekący ból w nogach. Stanąłem dopiero wtedy, gdy moje płuca zaczęły szaleńczo domagać się tlenu. Usiadłem na pierwszej lepszej ławce i ukryłem twarz w dłoniach. Nie mam pojęcia ile tam siedziałem, ale po pewnym czasie zdecydowałem się pójść do domu. Siedzenie tutaj i tak nic mi nie pomoże. Już miałem się ruszyć, gdy przypomniałem sobie, że telefon zaraz po rozmowie z babcią rzuciłem na stolik, więc zapewne tam został. Pozostawało mi mieć nadzieję, że oni jeszcze siedzą tam, gdzie ich zostawiłem. Z drugiej jednak strony nie chciałem, żeby mnie widzieli w takim stanie. Po rozważeniu argumentów za i przeciw, zdecydowałem, że lepiej jest odzyskać swoją własność. Szybkim krokiem ruszyłem w kierunku kawiarni i już po kilkunastu minutach stałem przed drzwiami, po raz ostatni zastanawiając się czy aby na pewno dobrze zrobię wchodząc tam. Delikatnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Od razu wzrok skierowałem na stolik przy którym wcześniej siedziałem. Byli tam, Suga, J-Hope, Jungkook i oczywiście Jimin. 

Zauważyli mnie dopiero w momencie, gdy stanąłem przy ich stoliku. Przez chwilę patrzyli na mnie bez słowa.

-Co się stało, Taehyung?- wypytywał Suga, widząc moje zapuchnięte od płaczu oczy.- Czemu wybiegłeś? Czemu płaczesz?

Ignorowałem wszystkie pytania chcąc tylko zabrać telefon i stąd wyjść. Szybko wziąłem to, po co przyszedłem i odwróciłem się w kierunku drzwi robiąc już pierwszy krok. Jednak zanim zdążyłem odejść ktoś delikatnie, lecz stanowczo złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłem się gwałtownie napotykając jego wzrok. 

-Taehyung, naprawdę możesz nam zaufać, nie duś w sobie wszystkiego- powiedział spokojnie Jimin.

Jak on może mówić, że mogę im zaufać? Nigdy do końca nie zaufałem moim najbliższym osobom, a co dopiero im. Znam ich dopiero jeden dzień. Prawie nic o nic nie wiem.

-Puść mnie-powiedziałem cicho.

Czując, że nie ma zamiaru mnie zostawić, wyrwałem się i po prostu wybiegłem, nie wypowiadając ani słowa więcej. Po przebiegnięciu kilku metrów zwolniłem i powoli dotarłem do domu. Otworzyłem drzwi, nie spodziewając się kogoś tu zastać, ale od progu wiedziałem, że dom nie jest pusty. Wszedłem wolnym krokiem do kuchni, gdzie zastałem babcię siedzącą przy stole. Słysząc moje kroki, szybko uniosła głowę.

-Oh, Taehyung, nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwiłam- mówiła coraz bardziej łamiącym się głosem, po czym wstała i mnie przytuliła.- Czemu nie odbierałeś? Myślałam, że coś ci się stało- łkała w moje ramię. 

Wiedziałem, że nie płacze z mojego powodu. Teraz miała znacznie poważniejszy problem. Straciła przecież własną córkę, to musiało boleć ją tak samo mocno jak mnie. Staliśmy tak bardzo długi czas nic nie mówiąc, jedynie płacząc. Słowa były tu zbędne. Oboje dobrze wiedzieliśmy, że zwykłe ,,będzie dobrze'' tu nie wystarczy. Nie było sensu się okłamywać.

-Taehyung, jeszcze dzisiaj muszę iść załatwiać sprawy pogrzebu.- Słyszałem, że odrobinę się uspokoiła, więc delikatnie się odsunąłem.

-Mam jechać z tobą?- zapytałem, pomimo tego, że jedynie na co miałem teraz ochotę, to po prostu zostać w domu i pogrążać się w depresji.

-Nie, lepiej będzie jak zostaniesz w domu. Poradzę sobie. Za niedługo wrócę do ciebie i będziemy się musieli się zastanowić gdzie zamieszkasz.

Przytuliłem ją mocno, czując jakby miała to być nasza ostatnia rozmowa. Ostatni uścisk. Ostatnie pożegnanie.

Słyszałem jak babcia zamyka za sobą drzwi i potem nastała kompletna cisza. Skierowałem się do pokoju i stanąłem przed lustrem. Patrzyłem bezmyślnie na swoje odbicie dalej wyciskając łzy. Czułem się jak najgorszy śmieć na świecie. Gdybym poszedł z nią na zakupy, tak jak mnie wczoraj poprosiła, na pewno nic takiego by się nie wydarzyło. Ona by żyła. Nie potrafiłem na siebie dłużej patrzeć. Gwałtownie odwróciłem głowę od lustra i podszedłem do okna. Musiało minąć naprawdę dużo czasu , bo na dworze było już zupełnie ciemno. 

Z biurka wyciągnąłem przedmiot, którego tak często używałem. Popatrzyłem ostatni raz na ciemność za oknem, po czym przyłożyłem żyletkę do nadgarstka. Tym razem nie chciałem jedynie krótkotrwałego bólu fizycznego. Chciałem jedynie zniknąć stąd na zawsze. Ciąłem się teraz całkiem inaczej, niż robiłem to kiedykolwiek wcześniej. Głęboko i konsekwentnie. Osunąłem się na podłogę powoli tracąc przytomność. Ostatnią rzeczą, którą usłyszałem był szczęk klucza otwierającego drzwi do domu i moje imię wypowiadane przez babcię. Ogarnęła mnie ciemność.

Obudziły mnie promienie słoneczne, padające prosto na moją twarz. Przez chwilę nie mogłem zorientować się gdzie jestem. Jednak po chwili uświadomiłem sobie, że znajduję się w szpitalu. Nie czułem się już tak okropnie jak wcześniej, zapewne podali mi jakieś środki uspokajające, czy coś w tym stylu. Obróciłem się lekko w lewo i zauważyłem wtedy, że w pomieszczeniu nie jestem sam. Na łóżku obok leżał wpatrzony we mnie chłopak. Na oko wyglądał na niewiele starszego ode mnie. 

-Jak się czujesz?- Zdziwił mnie jego zmartwiony ton głosu. Przecież nawet nie wiedział kim jestem. Dlaczego miałby go interesować mój stan zdrowia?

-Chyba w porządku- odpowiedziałem cicho.

-Jestem Kim Namjoon.

-A ja Kim Taehyung.

Rozpoczęliśmy długą rozmowę. Wydawał się być całkiem przyjazny. Dowiedziałem się, że chodzi on do tej samej szkoły co ja i jest jedynie o rok starszy ode mnie. Zdziwiło mnie to, że tak szybko dałem radę się z kimś zakolegować. 

-Zaraz wrócę, idę do toalety- odpowiedział, po czym wstał z łóżka przenosząc się na wózek inwalidzki. Teraz dopiero zauważyłem, że ma nogę w gipsie. A więc dlatego tu leży. Tak przyjemnie mi się z nim rozmawiało, że chociaż na chwilę mogłem zapomnieć gdzie się znajdujemy.

Pokiwałem głową i patrzyłem za odjeżdżającym chłopakiem. Chwilę po jego wyjściu w progu pojawiła się osoba, której bym się tu nigdy nie spodziewał. Z lekkim przerażeniem i zdumieniem patrzyłem prosto w piękne oczy Parka Jimina. Zaraz, nie to, że są piękne, po prostu oczy. Patrzyłem w oczy Parka Jimina. Jego twarz wyrażała szczere zdziwienie, chyba nie spodziewał się mnie tu spotkać.


~~~~~~~~~~~~~

Ogólnie opowiadanie miało wyjść smutne, ale od następnego rozdziału postaram się dodać choć odrobinę słodyczy, bo zaczyna mnie dobijać ten smutny nastrój. I oczywiście musi być więcej Vmina, bo na razie prawie w ogóle nie ma ;; I tym razem kolejny rozdział może będzie wcześniej niż za 2 tygodnie :')

I want only you | Vmin [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz