Five

521 53 11
                                    

Stał tam patrząc na mnie dłuższą chwilę, po czym podszedł do mojego łóżka.

-Co ty narobiłeś, Tae?- mówił lekko łamiącym się głosem.

Czy on ma zamiar mi tu płakać? No bez przesady. On nawet mnie nie zna. Podszedł i wziął moją rękę. Byłem zbyt skołowany, żeby cokolwiek zrobić. Na moje szczęście czy może raczej nieszczęście do pokoju wjechał właśnie Namjoon. Popatrzył na mnie, potem na Jimina, a na końcu na nasze splecione dłonie. Szybko zabrałem rękę i oczywiście, nie wiedząc czemu, zrobiłem się cały czerwony. 

-Jimin? Wy się znacie?

-Jak widać tak- odparł pewnie.

Przed dalszymi pytaniami uratowała mnie babcia, która w tym momencie weszła na salę. Od razu skierowała się do mojego łóżka.

-Tae, czemu to zrobiłeś?- zapytała tak smutnym głosem, a mi automatycznie zrobiło się tak bardzo przykro. Jak mogłem być takim egoistą? Chciałem ją zostawić samą z tyloma problemami?

Kątem oka zauważyłem, że Jimin i Namjoon uważnie podsłuchują wszystkie słowa. No tak, przecież oni nie wiedzieli dlaczego tu jestem. Do pokoju wpadł Hoseok wraz z Yoongim. Stanęli z wyrazem totalnego zaskoczenia na twarzy. Zapewne, gdyby nie było  przy mnie mojej babci, podeszliby i zaczęli zadawać niewygodne dla mnie pytania. Na szczęście najwyraźniej nie chcieli nam przeszkadzać, jednak widziałem, że ciągle posyłają w moją stronę pełne niepokoju spojrzenia.

-Tae, wiesz, że nie możesz u mnie zamieszkać, prawda?

-Tak, wiem.

-Najlepiej będzie jak zamieszkasz w internacie, dalej będziesz uczęszczał do tej szkoły.

-Ale jak to...

-Taehyung, proszę, nie kłóć się ze mną, to jest najlepsze wyjście- mówiła tak zmęczonym głosem, że naprawdę nie chciałem się jej sprzeciwiać.

-Będziesz tam pod stałą opieką psychologa.

-Ale ja naprawdę tego nie potrzebuję- wiedziałem, że zaprzeczam sam sobie, ale naprawdę nie chciałem się spotykać z jakimś człowiekiem i zwierzać mu się ze wszystkich moich problemów.

-Już wszystko jest ustalone.

I tak byłem na straconej pozycji, więc pokiwałem głową na znak zrozumienia.

-Ze szpitala wyjdziesz już jutro. Proszę nie rób więcej nic głupiego. Teraz muszę iść, mam parę spraw do załatwienia.

Chciałem żeby została, naprawdę nie miałem ochoty odpowiadać na pytania chłopaków, którzy dalej siedzieli w sali. Po wyjściu babci, Yoongi podszedł do mojego łóżka i zupełnie tak, jak się spodziewałem, zapytał:

-V, co się stało? Wszystko w porządku?

-Nic nie jest w porządku, proszę zostaw mnie w spokoju.

Odwróciłem się do nich plecami po to tylko, żeby nie zauważyli łez spływających po moich policzkach. Przez chwilę panowała kompletna cisza. Mogłem się domyślić, że wymieniają się porozumiewawczymi spojrzeniami. Leżałem tak bardzo długi czas. Powoli się uspokajałem, jednak od czasu do czasu pojedyncza łza skapywała na i tak już mokrą poduszkę. Z tego co udało mi się usłyszeć, to Namjoon już dzisiaj miał opuścić szpital. Po jakiejś godzinie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Lekko odwróciłem głowę , jednak widząc, że lekarz idzie w kierunku łóżka obok, wróciłem do poprzedniej pozycji.

-Proszę, oto wypis. Możesz już iść do domu, tylko pamiętaj, za 2 tygodnie masz się zjawić na badania kontrolne. 

Od razu po wyjściu lekarza słychać było głosy chłopaków, którzy pakowali Namjoona. Trwało to dość długo i naprawdę zacząłem się poważnie nudzić. Upewniając się, że nie mam już zapuchniętych oczu czy twarzy od płaczu, odwróciłem się na drugi bok tym samym zwracając na siebie ich uwagę. Nie patrząc na nich, wziąłem pierwszą lepszą książkę, która leżała na stoliku nocnym i zagłębiłem się w lekturze. Przynajmniej chciałem sprawiać takie wrażenie. W ogóle nie mogłem się skupić. Zadziałało. Po chwili wrócili do wcześniej wykonywanych czynności. Po około 10 minutach Namjoon był gotowy do wyjścia. Wziął kule i wraz z Hoseokiem, który trzymał mu torbę zaczęli powoli wychodzić. Tuż przy drzwiach obydwoje się zatrzymali.

-Tae, zdrowiej szybko- powiedział Namjoon.

-I szybko do nas wracaj- zawtórował mu Hoseok z szerokim uśmiechem. Zawsze był taki radosny, chyba zaczynałem go lubić. Ciężko nie darzyć sympatią tak pozytywną osobę.

Uśmiechnąłem się lekko. Dopiero gdy oni wyszli zauważyłem, że Jimin i Yoongi nie mają najwyraźniej zamiaru wychodzić. Popatrzyłem na nic lekko zdziwiony.

-No co? Przecież cię tu nie zostawimy samego.

Speszyłem się lekko na te słowa. Już chciałem zaprotestować, jednak Yoongi mi przerwał i usiedli na krzesłach. Jak na moje oko to Jimin wcale nie miał ochoty tu przebywać ze mną. Rzucił szybkie spojrzenie na swojego przyjaciela, a widząc, że on nie ma zamiaru wyjść zaczął wstawać z krzesła.

-Idziesz gdzieś?

-Tak, muszę coś załatwić- odparł Jimin. 

Kłamał.

-Ale teraz? Nie możesz zrobić tego później?- dociekał Yoongi.

-Niech idzie, spokojnie Yoongi- odezwałem się. Przecież nie będę go tu na siłę trzymał i siedział z nim w tej niezręcznej ciszy. 

Jimin popatrzył na mnie ze smutnym wyrazem twarzy. Smutnym? O co mu chodziło? Przecież przed chwilą tak bardzo mu się spieszyło do wyjścia.

-To ja już pójdę- powiedział cicho.- Szybkiego powrotu do zdrowia.

Lekko zgarbiony wyszedł z sali zostawiając mnie i Sugę samych. Myślałem, że będzie niezręcznie, a my tymczasem dogadywaliśmy się naprawdę dobrze. Nawet nie zauważyliśmy, że minęło kilka godzin i na dworze zrobiło się ciemno.

-Ja już muszę lecieć- mówił smutnym głosem.- Nie wiem co się stało, ale uważaj na siebie i wracaj do nas szybko. Też mieszkam w internacie, więc będziemy mieć do siebie blisko- uśmiechnął się lekko.

Po jego wyjściu uświadomiłem sobie, że przy nim czułem się szczęśliwy i w sumie był całkiem przystojny..O czym ja w ogóle myślę? Nie żeby on mi się podobał czy coś! To, że jestem gejem nie znaczy, że on musi mi się podobać w taki sposób..


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I want only you | Vmin [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz