- Pamiętaj Aspen, tylko się nie stresuj – Mruknęłam sama do siebie, powoli podjeżdżając pod dom Katy. Zatrąbiłam klaksonem i gryząc skórkę od paznokcia, czekałam aż moja przyjaciółka wyjdzie z domu i razem będziemy mogły pojechać do Ashtona.
Stresowałam się jak cholera, bo po pierwsze, Irwin strasznie mnie onieśmielał i serce kołatało mi przy nim jak oszalałe, a po drugie moja droga Katy miała spędzić ze mną i blondynem parę godzin, żyjąc w przekonaniu że od dobrych kilku miesięcy jesteśmy kochającą się parą. Cóż, cała ta sytuacja nie wyglądała zbyt zachęcająco, ale nie mogłam zmarnować szansy pobycia w towarzystwie Ashtona, w szczególności że sam zaproponował to spotkanie i jeśli zrozumiałam go dobrze, to miała to być kolejna randka.
Dziewczyna wsiadła do samochodu, cmokając mój policzek, po czym od razu przeszła do tematu jej kolejnej artystycznej pracy. Pracowała nad czymś, jak sama stwierdziła, „niezwykle ambitnym" i była tym niezwykle podekscytowana.
Cieszyło mnie to, że całą drogę nie poruszyła tematu ogniska, ani co więcej, samego Ashtona i właściwie nie zadawała mi pytań tylko prowadziła bezkresny monolog. Mimo że uwielbiałam mówić, to taki obrót spraw wyjątkowo mi podszedł.
Na drżących nogach wysiadłam z samochodu, biorąc Katy pod ramię. Miałam nadzieję, że nie widzi tego jak bardzo zdenerwowana jestem.
Dziewczyna zapukała do drzwi i dosłownie kilkanaście sekund później, otworzył nam rozweselony Ashton, wpuszczając do środka. Przytulił szybko Katy, następnie obejmując ramionami mnie i albo to moje chore urojenia, albo obejmował mnie odrobinę dłużej niż moją przyjaciółkę.
Skierowani na taras znowu wyszliśmy z domu, gdzie Calum dosypywał węgla do grilla i szukał w torbie rozpałki.
- O, cześć dziewczyny – Machnął ręką w naszym kierunku, szeroko się uśmiechając. Katy od razu zaoferowała, że mu pomoże i mimo jego licznych sprzeciwów, zaczęła dmuchać w węgiel aby szybciej się rozpalił.
Przystanęłam na boku, obserwując ich. Naprawdę do siebie pasowali. Nie tylko wizualnie, co oczywiście też się zgadzało, ale ich charaktery, mimo wielu różnic, miały jeszcze więcej wspólnego. W dodatku widziałam jak Calum patrzy na moją przyjaciółkę, a jak bardzo Katy peszy się, gdy usłyszy miłe słowa od szatyna.
- Wiesz, wydaje mi się, że to kwestia czasu aż nasz plan się powiedzie – Niespodziewany głos Ashtona wyrwał mnie z amoku, na co lekko podskoczyłam w miejscu. Uniosłam wyżej brwi, nie mając pojęcia o czym mówi – Umawialiśmy się, że ich wyswatamy Aspen, nie pamiętasz już?
- O matko, jasne że pamiętam – Uderzyłam się dłonią w czoło, co blondyn skwitował cichym śmiechem. Oczywiście, że pamiętałam o tym planie. Po prostu od kiedy Katy przyjechała do miasta, nie myślałam o niczym innym niż ukrywanie mojego nie istniejącego związku. Wszystkie inne problemy spadły u mnie na drugi plan i mimo że właśnie w tym momencie poczułam się z tym okropnie, tak przez resztę czasu uważałam to za priorytet.
- Obstawiam trzy tygodnie.
- Żartujesz sobie? – Prychnęłam – Więcej, Calum wygląda na takiego, co musi tysiąc razy wszystko przemyśleć, a Katy nigdy nie zrobi pierwszego kroku. Daje im pięć tygodni.
- Jeśli wygram to pójdziesz ze mną na kolejną randkę? – Nachylił się lekko nade mną, patrząc nadal na Caluma i Katy którzy wesoło o czymś rozmawiali. Przełknęłam głośno ślinę, modląc się abym słyszała to tylko ja – Na przykład na basen?
- Czemu akurat basen?
- Jestem tylko facetem Aspen – Puścił mi oczko, od razu się prostując – Okej, dajemy jedzenie na ruszt bo robię się głodny.
CZYTASZ
Kłamczucha | a.i.
Fanfiction"Jakby tak na to spojrzeć, wymyśliłam sobie nowy życiorys pełen popularnych kolegów, całonocnych imprez i... Ashtona Irwina w roli mojego chłopaka. (...) Więc przeczytana wiadomość od Katy, a konkretnie zdanie „Przeprowadzam się i będę w twojej szko...