- Co?! Jaki znów ZAKAZ RANDKOWANIA?!! - krzyknęłam na całe pomieszczenie, aż wszyscy cofnęli się o krok – Co to ma do jasnej cholery znaczyć?!
Zerwałam kartkę z tablicy i odwróciłam się do zrozpaczonej MiNy. Zwróciłam się bezpośrednio do niej:
- Nie martw się moja droga. Załatwię to – podeszłam do niej i położyłam jej ręce na ramionach – Zaufaj mi.
Przytuliłam ją i wyszłam z saloniku. Teraz moim celem było biuro naszego "kochanego" prezesa. Z każdym wykonanym krokiem przyśpieszyłam tępo mojego chodu. Nie mogłam uwierzyć, że ten inbecyl zrobił takie coś. Przecież tak nie można. Nic mu nie zrobiliśmy, a w szczególności Chan i MiNa.
Dotarłam do mojego celu. Zamiast wejść normalnie jak kulturalna osoba ja wleciałam do biura z hukiem. Nie wolno mi było? Jak nie? Byłam zdenerwowana do takiego stopnia, że chyba nawet woda święcona by nie pomogła w uwolnieniu tego demona, który w tym momencie we mnie siedział i lada moment miał pokazać na co go tak naprawdę stać. A nawet jeśli to miałam do tego jak najbardziej prawo, i nikt, powtarzam nikt nie będzie mi tego wytykał, bo zabiję!
Podeszłam do biurka i rzuciłam w prezesa zgiętą w kulkę kartką papieru. Od co! Nadszedł czas armagedonu! Następnie z hukiem położyłam swoje dłonie na meblu i wysyczałam przez zęby w twarz panu OH:
- Czy ty do reszty zwariowałeś?! - już nawet nie zwracałam uwagi na to, że zwracałam się do niego nieformalnie – Co to ma niby znaczyć?! - wskazałam na leżącą na podłodze kartkę.
- Moja droga trochę szacunku – zbeształ mnie. No co za facet! Jest ode mnie o rok, góra dwa lata starszy!
- Chłopie, gadaj jak na twój wiek przystało, a nie jak jakiś pięćdziesięciolatek – przewróciłam oczami. On nic sobie nie robiąc z mojej wypowiedzi kontynuował:
- Od dzisiaj jestem twoim nowym prezesem i musisz mnie traktować z należytym szacunkiem, a nie jak kolegę z sąsiedztwa. - Ha! Chciałbyś! Będę cię traktować tak jak na to zasłużysz! Ale zaraz... czekaj.... Yoona z jednej strony to twój szef i jak mu podpadniesz to już po tobie, więc jak na razie zluzuj porty! Ok, muszę się postarać! No ale co mam zrobić jak facet doprowadza mnie do białej gorączki swoim wyglądem, a jednocześnie wpienia mnie swoim zachowaniem? No cóż... jestem twardą kobietą i nie dam się! Hwaiting! Po moim wewnętrznym monologu zabrałam głos:
- Oh przestań chrzanić.
- Tak zgadza się mam na nazwisko Oh – wyszczerzył swoje zęby w zadziornym uśmiechu. O cholera to ten uśmiech! NIE ULEGAJ! NIE ULEGAJ! NIE ULEGAJ! Bądź silna Yoona! Musisz dać radę! No ale ten uśmiech no! *strzela sobie mentalnie z liścia* Dobra dam radę!
-Yah! Wiesz dobrze o co mi chodzi!
- Nie, nie wiem – oparł swoją twarz na splecionych dłoniach – Możesz mi wyjaśnić – i znów ten cholerny uśmiech. Nie no ja tu zaraz nie wytrzymie! On chce żebym na zawał zeszła?! Opamiętałam się i zaczęłam:
- Czy ciebie dzisiaj rano piorun trzasnął?! Najwidoczniej tak, bo coś ci się w główce poprzestawiało! Po cholerę wprowadzasz taki zakaz?! Przecież to jest chore!
- Przestań się unosić – zbeształ mnie – W pracy najważniejsze jest wykonywanie swoich obowiązków, a nie tracenie czasu na romanse – już chciałam się wtrącić, ale przerwał mi dalszą wypowiedzią – Od dzisiaj w firmie ,, Dream Rose" jest zakaz łączenia się między pracownikami w pary i należy się do tego dostosować – zbliżył swoją twarz do mojej tak, że prawie stykaliśmy się nosami. On naprawdę chce mnie zabić! - Jeżeli się do tego nie dostosujecie to możecie się pożegnać z pracą. Nawet tak dobrze wykwalifikowany pracownik jak ty, a uwierz mi znam wszystkie możliwości moich nowych pracowników – i kolejny raz posłał w moją stronę ten kpiący Zniewalający! uśmieszek.
CZYTASZ
The Ban Dating
FanfictionŻyjmy, robiąc rzeczy, które lubimy! Kim Yoona (Hyeri) - zwykła brązowowłosa Koreanka o brązowych oczach i pełnych brzoskwiniowych ustach, pracująca w jednej z najbardziej prestiżowych firm w Korei jako kierowniczka w dziale marketingu. Oh Sehun - bl...