1. Hey everybody!

52 11 2
                                    

5 lat wcześniej..

-Cholera jasna, Irwin!- Krzyknęłam do mojego przyjaciela spoglądając na czas. - Spóźnimy się, jedź szybciej!

-Ej, nie zwalaj tego na mnie. Ja nawet nie lubię pizzy.

-Słuchaj, wyjechaliśmy do tej pizzerii nie po to, byś kupił sobie butelkę wody i lizaka, tylko po to byś ty i Clifford coś zjedli.

-Dzwekuje za jedenie, Roz! -Odezwał się Clifford z tylnego siedzenia z pełną buzią.

-Już dobra. Jedź to szybciej i weś wytrzyj sobie twarz, jest cała pobrudzona w sosie czosnkowym. -Podałam mu chusteczki na oślep bo nie chciałam patrzeć na jego pobrudzoną twarz.
Chłopak wziął odemnie opakowanie chusteczek i przelknął jedzenie bo po chwili znów się odezwał:

-Dzięki Rose. Spoko, na pewno zdążymy. A nawet jeśli to Luke może sobie potańczyć z Calum'em, napewno nie będzie miał nic przeciwko.

Posłałam mu spojrzenie typu "Powiedz coś jeszcze a wysiądziesz", ale nic to nie dało.

A gdzie dokładniej jechaliśmy? A więc, zostaliśmy zaproszeni na wesele ciotki Luke'a. Wpierw miałam przyjść tylko ja jako jego partnerka, ale jego ciocia była na tyle miła i zgodziła się przyjąć tych trzech debili także. Modliłam się tylko w duchu żebyśmy zdążyli. Ja z Ashton'em i Micheal'em jechaliśmy wozem Ashtona, który nie sprawował się tak jak powinien. Natomiast Luke i Calum dostali podwózkę od rodziców Luke'a, razem z jego braćmi, a że więcej osób nie zmieściło by się w ich aucie niestety my utkneliśmy tutaj.

-Ile jeszcze minut drogi zostało?- Zapytałam Ashton'a.

-Tak gdzieś.. -Spojrzał na GPS przed sobą- 10 minut.

Spojrzałam na zegarek. Była 16, co znaczyło że ceremonia się właśnie zaczęła.
Reszta drogi minęła nam bardzo wolno, ale Micheal starał się poprawić nam trochę humor, co mi bardzo łatwo wychodziło.

Nie jechaliśmy do kościoła, a że mieliśmy jeszcze dużo czasu do przyjęcia postanowiliśmy pójść do najbliższej kawiarni. Gdy już byliśmy w środku, postanowiłam napisać do Hemming'sa. Pewnie wiedział że się spóźnimy.

"Hej, przepraszamy że się spóźnilismy. Za to będziemy na przyjęciu :)"

Po chwili dostałam wiadomość. Głupi Hemmings, w kościele się nie piszę SMS-ów.

"Nie ma sprawy. Ciocia nie jest wkurzona, nawet chyba nie zauważyła że was nie ma. Wszyscy od samego rana skaczą dookoła niej że zapomniała imion połowy jej gości. A w tym jestem ja."

Zaśmiałam się po cichu i zaczęłam pisać kolejną wiadomość.

"Omg, twoja ciocia jest super xD."

"O Calum'ie nie zapomniała. Idiota dał jej kwiatka i pudełko czekoladek a ona go odrazu całego obcalowala. Teraz siedzi obok mnie i szczerzy się przez całą ceremonię jak głupi."

"Haha xD.
A o której mamy być na przyjęciu?"

"Zaczyna się o 17, więc jak przyjedziecie parę minut przed nikt się nie obrazi :)"

"Okej. Ja lecę, zaraz będziemy wychodzić. Pozdrów odemnie Calum'a. Papa :*"

"Pa pszczółko ;*"

Tak, jestem pszczółką. Dokładniej mam na imię Rosaline, ale jak już pewnie zauważyliśćie, nazywają mnie Rose lub pszczółka xd Chłopcy wymyślili mi jeszcze inne przezwiska, ale o nich dowiecie się później.

Po 30 minutach siedzieliśmy już na sali z Calum'em i Luke'iem. Jako partnerka Luke'a, ciągle musiałam z nim tańczyć. Plus w tym że on przynajmniej umiał tańczyć, ja nie potrafiłam za nic w świecie, więc sam mną ruszał w rytm muzyki. Przy wolnej piosence przytulilam się do niego.

-Luke?- Szepnęłam.

-Mm?

-Obiecujesz że nigdy mnie nie opuścicie?

Chłopak Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zaraz po ty" odpowiedział:

-Nigdy.

Hejoooo
Ale się jaram :D Jest już pierwszy rozdział, jeeeeej :D mam nadzieję że podoba wam się tak samo jak mnie.
Akcja rozwinie się bardziej w kolejnych rozdziałach.
Bardzo dla mnie znaczy jeżeli skomentujecie lub zagwiazdkujecie :)

†Old Friendships Don't Die†Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz