Muszę pobyć sama

27 2 0
                                    

18 kwietnia
9.00
Otworzyłam oczy i wzięłam telefon z szafki nocnej. Chwilę rozejrzałam się po pokoju i podeszłam do szafy. Wyjęłam podarte spodnie na kolanach, bluzkę w biało czarne paski i udałam się do łazienki. Oczywiście musiała być zajęta, więc zapukałam.
- Co? - wrzasnęła Zuźka- Kąpię się!
- To się pośpiesz! Każdy też chce skorzystać z łazienki.
- No to niech poczeka. Trzeba było wstać wcześniej!- oznajmia
- Dobrze, ale ja mam większe potrzeby skorzystania z łazienki niż ty.- powiedziałam z lekkim oburzeniem
- No nie wiem.
- Ale ja wiem. Sprężaj się!
Wróciłam do pokoju. Na fejsie miałam wiadomość od Pauliny (mojej przyjaciółki). Zaproponowała abyśmy dziś gdzieś wyszły. Szybko odpisałam, że jeszcze się zobaczy i co chwilę zerkałam czy Zuzka wyszła z łazienki.
Stało się to jednak dopiero po godzinie.
- Aż tyle ci to zajęło? - powiedziałam oburzona.
- Tak.
Weszłam do łazienki, ubrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Tusz do rzęs, błyszczyk na usta, korektor pod oczy i lekkie cienie na powieki.
Po chwili udałam się do kuchni.
Jak zwykle od paru dni (odkąd nie ma mamy) nikomu nie chce się zrobić śniadania.
- Tato?!!- zawołałam
- Tak?- odparł
- A śniadanie? Może pomógłbyś zrobić?
- A tak. A Zuzia?
- A twoja kochana Zuzia siedzi w pokoju i śpiewa tym razem do piosenek Katy Perry.
- Yyy... przepraszam ale teraz nie mogę.
- Dzięki. - mruczę pod nosem.
Wojtek wstaje z kanapy i podchodzi do mnie.
- Ja ci pomogę. - oznajmia
- Dzięki, ale nie. Ty sobie jeszcze coś zrobisz.
- No proooooszę. Co mam zrobić?
- No dobrze, już dobrze. Zagrzej wodę na herbatę i wyjmij kubki.
Wojtek ucieszony zrobił wszystko o co go prosiłam.
Do śniadania jak tak to wszyscy usiedli, ale żeby mi na przykład taka Zuźka pomogła to nie. Tata też, a podobno nie mógł i nie miał czasu.
Szkoda gadać. Na miejscu mamy nikt nie usiadł. Do tej pory była cisza, ale tata wreszcie ją przerwał.
- Jedziemy dziś do ciotki Anki. - oznajmia
Nie lubię ciotki Anki. Zawsze powtarza jakie z nas są nie wychowane dzieci.
- Ja nie jadę. - mówię z przekonaniem
- Ja też nie - odzywa się Zuźka
- Zuziu ty jedziesz, a Maja dlaczego nie chce?
- Chcę pobyć sama. - odpowiadam
- Ale ja też chcę pobyć sama, czemu muszę jechać?
- Bo tak. Jedziesz i koniec.
- Ja nie zmywam. - mówię i odchodzę od stołu. Kieruje się do swojego pokoju.
- Ja też nie! - krzyczy Zuzka
- Maja wracaj i sprzątaj. - mówi tata
- Ja robiłam śniadanie, teraz ktoś inny może posprzątać.
- Zostajesz w domu więc możesz posprzątać.
- A co ja sprzątaczka jestem, że się mną tak wysługujecie - pomyślałam - ugotuj, posprzątaj, wyprasuj, wypierz. Zanim pozmywałam wszystko oni już pojechali.
Zaraz wróciłam do pokoju i zobaczyłam, że dzwoniła Paulina. Natychmiast oddzwoniłam.
- Halo?
- No hej, dzwoniłaś do mnie.
- No i jak? Wychodzimy gdzieś?
- Ja mam chatę wolną wiec jak chcesz.- odpowiadam
- Niee wyjdźmy gdzieś. Do klubu?
- No dobraa, ale którego.
- Tego niedaleko mnie.
- Ok.
- Pa
- Pa
No fajnie, w co ja się teraz ubiorę? Podchodzę do szafy i przeglądam sukienki.
- Ooo może ta? Nie! - rozmyślam - A ta? Nie, wyglądam w niej jak lafirynda.
Mój pokój jest cały w ubraniach.
- Jedno jest pewne. Nie mam się w co ubrać. A ta? - nagle spostrzegam sukienkę na końcu szafy. - A tak! Byłam w niej rok temu na dyskotece. Zapomniałam o niej. Buty też już mam. Ale o jednym zapomniałam, na którą tam?
- Halo?
- No? - odpowiada przyjaciółka
- O której do tego klubu?
- 16
- Dzięki. Pa
Poszłam na dół i włączyłam telewizor. -Wreszcie sama! Spokój!- myślałam- Paulina ma rację, powinnam się odstresować, zapomnieć o tym wszystkim i wreszcie zaszaleć. Przyda mi się to. Ach, jaki spokój. Wojtek nie przeszkadza mi dźwiękiem jeżdżącego samochodziku, Zuźka nie krzyczy, a tata nie pałęta się po domu i nie przeszkadza. Czasem też mógłby coś zrobić. Czy ja jestem jakąś sprzątaczką i muszę wszystko zrobić. Ach... jaki syf. Jak tego nie ogarnę to później będzie jeszcze gorzej.
Poodkurzałam, odniosłam książki na półkę, samochody Wojtka włożyłam do jego skrzynki z zabawkami, a dziewczyńskich gazetek Zuźki mam już dość. Cały czas walają się po całym domu. Pozbierałam je i położyłam na jej łóżku. Współczuję Wojtkowi, że musi dzielić z nią pokój. Ścielając ich łóżka znalazłam zdjęcie jakiegoś chłopaka pod poduszką Zuzki.
- Aaaa hahah- wydarłam się na cały dom - ale jakiś taki mało przystojny. Zaraz, zaraz. Skądś go znam. Ale skąd? Hmm... Już wiem mieszka na końcu ulicy. Tak. Żółty dom, dość bogata rodzina. Państwo po 40-stce i dwójka dzieci. Córka i syn. Zaraz. Przecież ten syn jest nawet ode mnie starszy. On ma 17 lat. Jest o 5 lat od niej starszy. A to dopiero!
Wróciłam do salonu. Starłam kurz z komódek.
- Kosz jak zwykle pełny. I kto jak zwykle musi go wynieść? Ja! No bo kto inny? Ach ta Zuźka, córunia tatunia. Zawsze jej broni, zawsze! Mama przynajmniej każdego traktowała tak samo. Nikt nie miał przywilejów. Jak mi jej brakuje. Dopiero teraz sobie zdaje sprawę ile ona rzeczy robiła w tym domu i ile ona musiała się męczyć.
Weszłam do jej pokoju. Podeszłam do szafeczki. Otworzyłam szufladę z albumami i wzięłam mój ulubiony.
- Mamo, moja kochana. - powiedziałam na głos, ale nawet tego nie zauważyłam.- brakuje mi ciebie, twojego uśmiechu, wsparcia i uścisku. Znów zaczęłam płakać.
15.00
Jestem już w łazience, poprawiłam swój makijaż i dodałam mocniejszych cieni, wyprostowałam włosy i ubrałam sukienkę. Założyłam jeszcze baleriny i opaskę na włosy.
- Napiszę karteczkę do taty, żeby jak wrócą wiedzieli gdzie jestem.
I tak też zrobiłam.
- Kurde. A pranie? Zapomniałam. Dobra. Sami przecież mogą sobie coś uprasować. Mi też się coś od życia należy.
___________________________________
Mam nadzieję że się podobało .
Zapraszam do następnego rozdziału, tam jest druga część tego rozdziału. Musiałam juz skończyć bo byłby on baaaardzo długi.
Pamiętaj!
🌟zostaw gwiazdkę jeśli się podobało
❌933 słowa❌

Cały świat na mojej głowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz