Wyczekiwana wiadomość

21 1 0
                                    

20 kwietnia
9.00
Otworzyłam oczy i pierwsze co to wzięłam telefon. Sprawdziłam wszystkie social media i dodałam jeszcze tweeta. Wstałam, podeszłam do szafy. Wzięłam szare dresy, białą bluzkę z napisem geek i długi do kostek kardigan [sweter]. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro.
- Ale ja jestem brzydka - mówię szeptem.
Rozczesuje włosy, robię normalny makijaż i idę do kuchni. Taty, Wojtka i
Zuzki nie było.
- Cały dom dla siebie. No i dobrze. Nie potrzeba mi tu teraz jakiś przeszkadzających mi tylko osób. Chcę odpocząć, przemyśleć kilka spraw.
Kiedy weszłam do kuchni zauważyłam rozwieszone pranie i zrobione śniadanie.
- Ktoś wreszcie mi pomógł?! - pomyślałam - Co to się stało? Zuzka czy tata? Hmm, po żadnym nie można było się spodziewać.
Zjadłam śniadanie i skierowałam się do pokoju mamy. Nie było mnie tam od jej śmierci. Zajrzałam przez lekko uchylone drzwi. Po chwili weszłam już do pokoju i odsunęłam szufladę z albumami. Tym razem wzięłam inny i usiadłam na dywanie.
- I ten uśmiech mamy- rozmyślałam- Mamo wracaj!
Zamknęłam szufladę i podeszłam do pianina, na którym zawsze mama mi grała. Usiadłam na siedzonku i zaczęłam leciutko uderzać w klawisze. Zagrałam to co mama zawsze grała, ale jej wychodziło to o wiele lepiej. Wyszłam z pokoju i zamknęłam go. Pobiegłam do swojego pokoju po telefon, założyłam kurtkę, czapkę na głowę, zamknęłam dom na klucz i udałam się w stronę lasku na spacer.
- Życie jest do dupy. Dlaczego to mi przytrafiło się coś takiego? A dlaczego nie tamtemu?
W tym momencie spojrzałam na pijaka śpiącego na ławce.
- Nawet nie wie pewnie o istnieniu takiej osoby jak mama. Chla i tylko chla, a no i jeszcze codziennie po 5 razy chodzi po piwa do sklepu.
Doszłam już do lasku, ale skręciłam przed nim i udałam się nad jezioro. Sprawdziłam telefon, ale żadnej wiadomości. Usiadłam na trawie obok jeziorka.
- Co ja sobie myślałam? Że odpowie? Takiej brzydkiej jak ja?
Poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam telefon i zobaczyłam wiadomość. Była od Pauliny.
- Gdzie ty się podziewasz? Kiedy będziesz w szkole?
- Wtedy kiedy będę miała ochotę - pomyślałam.
Wzięłam mały kamyczek i rzuciłam do wody.
- Nie umiem żyć bez niej, nie umiem. Straciłam osobę dzięki której moje życie miało jeszcze jakiś sens. Osobę, w której widziałam wsparcie. Ta osoba... znikła i już NIGDY nie wróci.
Nie chciało mi się płakać, ale poczułam pustkę w sercu, pustkę w głowie, pustkę w domu.
- Jej już... nie ma.
Wstałam i poszłam dalej. Przeszłam przez krzaczki i doszłam do głównej ulicy. Z tąd szłam już w stronę domu.
- Piękna dziś pogoda, ale kolejny mój smutny dzień. Kolejny dzień bez... mamy.
Nadal szłam. Przy sklepie natomiast ujrzałam kolejnego pijaka.
- A czemu nie tobie?! Czemu to ja straciłam mamę, a nie ty! Czemu to ja muszę to teraz przeżywać, a nie ty! Ciebie i tak by to nie interesowało i nie zmieniło by to niczego w twoim życiu! A mój świat... wywrócił się do góry nogami! Dlaczego nie ty!? - o mało nie krzyknęłabym tego na głos.
Wróciłam do domu. Wiadomości nie dostałam do tej pory. Nic nowego. Czemu miałabym dostać? Posprzątałam kuchnię i zdjęłam pranie z suszarki.
Postawiłam je koło deski do prasowania. Weszłam do pokoju Wojtka i Zuzki. Prawdziwa tam stajnia Augiasza. Samochodziki schowałam do pudełka, pościeliłam łóżko i poszłam do salonu.
Skakałam po kanałach.
- Nic nie ma! - stwierdzam
Podchodzę do okna i rozsuwam zasłonki. Weszłam do kuchni i zabrałam się za robienie obiadu.
15.00
Skończyłam robić obiad kiedy przyszła akurat Zuźka z Wojtkiem.
Podałam obiad i wszyscy razem zjedliśmy. Co chwilę sprawdzałam telefon, ale nic.
- Koniec kropka. Nie napisze już. Pogódź się z tym. - rozmyślałam
Zuzka poszła do pokoju, a Wojtek bawi się na korytarzu.
- Najpierw odrób lekcje, a później będzie czas na zabawę.
- A pomożesz?
- No pewnie. - odpowiadam. I tak czekam na tą wiadomość, i tak. - No to co tam masz?
- Muszę zrobić zadanie z ćwiczeniówki i narysować szlaczek w zeszycie.
- No to dawaj! - powiedziałam i zabrałam się za zadania z ćwiczeniówki.
Praca domowa skończona.
- Mogę się już pobawić?
- Tak. - odparłam
Zaczęłam sprzątać po obiedzie. Zadzwonił dzwonek do domu.
Poszłam i otworzyłam furtkę, to była Paulina.
- Co jest? Czemu cię dziś nie było. Przyszłam dać ci lekcje.
- Miałam inne sprawy. Dzięki, zaraz przepiszę. Wchodź!
- A jutro już będziesz?
- Nie wiem. Zobaczę, może tak, może nie. Chcesz coś do picia, jedzenia?
- No proszę przyjdź! Możesz mi zrobić herbatę. - rozmawiałyśmy i przerywałyśmy sobie odpowiadając na zadawane pytania.
- Nie wiem czy przyjdę i tyle. - wstawiłam wodę na herbatę i wysypałam orzeszki do miseczki. Położyłam ją na stole.
- Dlaczego? Nie możesz cały czas siedzieć w domu i nic nie robić, nie chodzić do szkoły.
- Mogę. Nie siedzę cały czas w domu.
- Nieee? A to gdzie?
- Gdzieś na pewno. - odparłam i podałam herbatę. - Zmień temat.
- Masz same jedynki z ostatnich kartkówek, a teraz jeszcze nie chodzisz do szkoły?
- Mam powody. Zmień temat.
- Rozumiem, że umarła ci mama, ale nie zwalnia cię to z twoich obowiązków.
- Właśnie, że nie, właśnie, że nie rozumiesz! Zmień temat!
Zamilkłyśmy.
- A ten chłopak?
- Co ten chłopak? - odpowiedziałam zdenerwowana
- No... dzwonił?
- Może tak, może nie.
- Rozmawiaj ze mną normalnie, a nie.
- To moja sprawa. - powiedziałam nawet nie spoglądając na nią.
- Aha, no dobrze.
Paulina udała się na górę i poszła do pokoju mojego rodzeństwa.
-Nie mam ochoty z nią rozmawiać na takie tematy. Zawsze musi zacząć! - myślę - Wychodzę z tąd!
No i ponownie wyszłam z domu.
- I niby cały czas siedzę w domu? - biję się z myślami. - Kuźwa, a telefon? A w sumie po co mi skoro i tak nie napisze?
Oddaliłam się od domu tak, aby Paulina szukając mnie, nawet mnie nie zauważyła.
- Myśli, że wszytko rozumie. Ale nie! Myli się!
Wyjęłam zeszyt z kieszonki kurtki i zaczęłam pisać.
... Wszyscy myślą, że wiedzą jak to jest, ale tak naprawdę nikt sobie nie zdaje sprawy z tego jak mi jest teraz trudno. Ten Jacek obiecał, że napiszę, ale do tej pory nic nie dostałam. Świnia z niego!
Pisałam tak, aż nie zapadł zmierzch.
Wróciłam powoli do domu.
- I znów powrót do katastrofy.
Zdjęłam kurtkę, buty, czapkę i poszłam od razu do swojego pokoju. Zamknęłam go, położyłam się na łóżku i zerknęłam na telefon. Kupe wiadomości od Pauliny. Nie przeczytałam ich nawet. Od Jacka żadnej.

Ubrałam się w piżamę, umyłam się i wsunęłam pod kołdrę.
Po godzinie zasnęłam. O północy obudził mnie dźwięk wydający telefon. Dźwięk powiadomienia.
Spojrzałam na ekran i ujrzałam napis: Jacek. Natychmiast otworzyłam wiadomość i przeczytałam.
Hej! Przepraszam Cię bardzo, że o tej godzinie, i że nie wcześniej, ale nie mogłem. Odpisz mi jak będziesz mogła, a teraz dobranoc. Śpij smacznie.
- A jednak! Pamiętał?!
_____________________________________
Jeśli się podobało
Pamiętaj o 🌟 i komentarzu, co mnie strasznie motywuje.
Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca tego rozdziału.
❌1100❌
Pobiłam kolejny rekord ha ha. 😂

Cały świat na mojej głowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz