Rozdział 4

424 38 16
                                    

Na samym wstępie chcę podziękować Angelicaandherfamily za pomoc w tworzeniu tego rozdziału, ale nie tylko. Ogólnie rzecz biorąc jest to wspaniała osoba, której prace są godne przeczytania. Również pisze o przestępcach z Los Santos!

Młoda policjantka podeszła bliżej do mężczyzny w celu jego obezwładnienia. Trevor już miał ręce położone na karku dokładnie tak, jak rozkazała mu funkcjonariuszka. Kobieta jedną ręką chwyciła za jego ciepłe ręce i obniżyła je aby założyć kajdanki, zaś drugą ręką zgrabnie wyjęła z bocznej kieszonki obezwładniające bransoletki.

— Tylko proszę delikatnie — dodał sarkastycznie przechylając głowę w bok. Brunetka na te słowa jedynie głęboko westchnęła. Tacy ludzie jak Trevor z kilometra wyczuliby, że za tą niby twardą i pewną siebie postawą policjantki kryje się zestresowana żółtodziobka. Zakładając pierwszą obręcz na rękę niespodziewanie z jej krótkofalówki przyczepionej do koszuli odezwał się męski głos.

—Jestem, zmierzam z podejrzanym w stronę radiowozu — odpowiedziała na wezwanie.

Philips na te słowa niezauważalnie się uśmiechnął.

— Idziemy — powiedziała stanowczo pchając go do przodu.

Przeszli kilka zaułków po czym znaleźli się na opustoszałej ulicy. Zewsząd roznosił się gęsty dym i smród spalenizny płonącego klubu. Przez ulice raz po raz przejeżdżały wozy strażackie i karetki/ Stary, lekko porysowany radiowóz zaparkowany był na chodniku. Trevor bacznie się rozglądał, upewniając się, że nikogo prócz nich tutaj nie ma. W tym czasie policjantka jedną ręką odnalazła kluczyki od auta i włożyła je do drzwi. Auto było tak stare, że nie miało autopilota. Drugą dłonią wciąż przytrzymywała swoją "ofiarę".

Gdy samochód się odblokował, otworzyła drzwi z tyłu i nachyliła Philipsa. Ten pochylił kark i już miał zamiar wchodzić do samochodu, gdy nagle odwrócił się przodem do policjantki i całym swoim ciałem pchnął przed siebie. Zszokowana kobieta upadła na brudny chodnik. Po chwili rozłożył ręce na boki. Na jego twarzy pojawiło się zarówno zdziwienie jak i radość. Trevor pochylił się nad nią wciąż uśmiechając się gniewnie.

— Na przyszłość radziłbym lepiej nie opuszczać zajęć praktycznych — powiedział wyrywając kluczyki od auta z jej ręki, natomiast kajdanki rzucił obok niej. 

Schodził właśnie z krawężnika, gdy niespodziewanie przed jego nogami padło kilka naboi. Ze strachu podskoczył i prędko się za siebie obejrzał. To nie strzelała funkcjonariuszka. Kilka metrów dalej stał chuderlawy, blondwłosy policjant z gęstym, dziewiczym wąsikiem.

— St-t-tój! — krzyknął niepewnie. 

Trevor roześmiał się gorzko. Nie powstrzymało go to przed dostaniem się do samochodu, ale odwróciło uwagę dosłownie na kilka sekund. Te kilka sekund pozwoliły młodej policjantce na dobycie kajdanek i ponowne obezwładnienie przestępcy. Philips czując chłodny metal na swoim prawym nadgarstku, machnął nią z całej siły. Brunetka ponownie upadła na ziemię lecz za sobą pociągnęła i Trevora. Usłyszeli trzask, jakby coś się zamykało. Oboje spojrzeli na swoje ręce. Jedna obręcz znajdowała się na prawej ręce Philipsa, zaś druga na lewej ręce policjantki. 

— Że co, kurwa!? — warknął Trevor patrząc na przerażoną kobietę. Wstał pociągając do góry niewiastę - Otwórz to! - rozkazał. 

Oderwał na chwilę wzrok od kobiety, chwycił za pistolet, który był przymocowany przy jej pasie i wycelował w blondwłosego funkcjonariusza, który nie chował się już za kontenerem na śmieci, a biegł do nich. Philips pociągnął za spust. 

"Trzej wspaniali" | GTA VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz