♠ Rozdział 21.

2.4K 219 26
                                    


Świat zdawał się dla niej nie istnieć, a głosy nawołujących ją znajomych, znikały, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Świat zdawał się dla niej nie istnieć, a głosy nawołujących ją znajomych, znikały, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Przed oczami wciąż widniał jej obraz, w którym zamieniła setki żyjących osób w proch. Walczyli, bronili swych racji i reguł panujących w Sounce School, a ona ot tak zabiła ich wszystkich. Łącznie z Nikolaiem, który przecież ją tutaj przyprowadził. Chociaż nigdy nie potrafiła mu do końca zaufać, nie mogła zapomnieć o tym, że ją uratował. Zarówno przed wrogiem, który czyhał na nią wymiarze, gdzie niegdyś miała dom, jak i przed śmiertelnym zaklęciem Leonardo.

Łzy ciurkiem spływały po jej twarzy, gdy z niedowierzaniem rozglądała się po ziemi obsypanej prochem zamordowanych przez nią istot. Nie pozostało po nich zupełnie nic.

Wszyscy zginęli. Zginęli przez to, że nie próbowała nawet zrozumieć surowych zasad panujących w szkole. Uparcie uważała, że to ona miała rację i dlatego rozpoczęła rebelię, w której tak niewielu pozostało przy życiu. Tylko co teraz? Co mieli zrobić, gdy nie mieli u swego boku ani jednego nauczyciela i nikogo, kto mógłby ich poprowadzić?

Odepchnęła czyjąś dłoń, gdy ta wylądowała na jej ramieniu. Nie chciała tego. Nie chciała teraz dostrzec tych wszystkich współczujących spojrzeń. Nie chciała słyszeć słów, które miały ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze i zrobiła to, co musiała. Dla niej to wszystko nie było prawdą. Bez wątpienia było jakieś inne wyjście, ale ona nawet nie starała się go odnaleźć.

Gdyby ojciec zobaczył, co zrobiła, od razu wepchnąłby ją do piwnicy pełnej werbeny i pozostawiłby ją tam na długą, bardzo bolesną śmierć.

Thea odsunęła Leo od roztrzęsionej wampirzycy. Sama zaś przykucnęła naprzeciwko niej i uważnie przyjrzała się jej przygnębionej twarzy.

– Jeśli chcesz, mogę postarać się pozbawić cię wspomnień z tego, co tu się wydarzyło... – zaczęła, jednak Scarlett od razu brutalnie weszła jej w słowo.

– Jak mogłabym zapomnieć o tym, że zamordowałam tylu ludzi!?

– Nie miałaś innego wyboru! Sami omal nie umarliśmy – przypomniała Thea, potrząsając za ramiona brunetki.

– Musimy wziąć się w garść i pomyśleć o tym, co teraz zrobimy – oznajmiła słabym głosem Ivy. Udało jej się stanąć na nogi przy pomocy Troy'a który zwinnie oplótł ręce wokół jej talii. Uśmiechnęła się do niego w podziękowaniu i uważnie rozejrzała się po twarzach towarzyszy. – Nie możemy tutaj zostać, ponieważ wieść o tym, że Sounce School stoi teraz puste i nikt go nie strzeże, szybko rozejdzie się po naszych wrogach. Nieważne, jak bardzo jesteśmy silne, plagi naszych wrogów nie pokonamy.

– Scarlett pokona – powiedział Ian, nim w porę ugryzł się w język. Widząc ostrzeżenie w zielonych oczach Jade, która ścisnęła go za nadgarstek, momentalnie spuścił zmieszany głowę.

Potomkinie Sounce ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz