Frisk nie była pewna, o co chce zapytać chłopca. Przez dłuższą chwilę stała i tylko wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. Czy w tym miejscu żyli też ludzie? Czy Chara był tylko złudzeniem? Nie, przecież dotknęła jego dłoni. Ale czy wcześniej po prostu nie zniknął?
- Pewnie masz dużo pytań – powiedział chłopiec, jakby czytał dziewczynce w myślach. Robił dobrą minę do złej gry, ale wyraźnie się niecierpliwił. – Ale skoro nie umiesz się wysłowić, to chyba ja muszę. Nie mamy zbyt dużo czasu. Wiesz, nie wrzuciłem cię do strumienia dla zabawy.... Tym razem. Tylko w ten sposób mogłem cię wystraszyć na tyle mocno, abyś mogła mnie zobaczyć. Za chwilę znów nie będziesz mogła mnie widzieć, ale ja wciąż będę obok, więc nie musisz się o nic martwić. Jesteśmy partnerami, prawda?
Frisk nie miała zielonego pojęcia o czym mówił Chara. W jaki sposób odczuwalne przez nią uczucia łączą się z widzialnością chłopca? Więc jednak jest duchem? Dziewczynka podświadomie czuła, że ten maluch wie bardzo dużo o tym miejscu. Zdawała też sobie sprawę z tego, że ją testuje. Nie mówił do końca wprost, ponieważ chciał aby myślała sama. Na pewno rozszyfruje jego tajemnicę. Jeśli ma być jej partnerem, to musi mu zaufać. Wizja jego towarzystwa podczas przemierzania tego świata naprawdę ją uspokajała. Miała wrażenie, że bardzo dużo ich łączy... I równie dużo dzieli.
- Nie myśl za dużo, bo ci się mózg przegrzeje – na powrót drwiący głos Chary wyrwał ją z zamyślenia. Spojrzała na niego z uśmiechem. Zamienili ledwo kilka zdań, a naprawdę zdążyła go polubić. Chłopiec otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Frisk rozejrzała się z żalem, ale już go nie widziała. Wierzyła jednak, że został obok, więc uśmiechnęła się uspokajająco w nieokreślonym kierunku i ruszyła w stronę następnego pokoju. Jej serduszko wypełniało przekonanie o tym, że musi iść dalej, zaraz, teraz. Uczucie determinacji zaślepiało ją do tego stopnia, że nie zastanawiała się, dlaczego Toriel nie zdziwiło jej zwlekanie.
Następne pomieszczenie było nieco mniejsze. Poza kukiełką znajdującą się na jego środku, która przypominała jej te, widoczne przez okno Klubu Karate znajdującego się obok jej szkoły, nie wyróżniał się niczym szczególnym.
- Jesteś człowiekiem, więc potwory w Podziemi mogą cię zaatakować. – Zaczęła Toriel. Wyglądała na nieco zdenerwowaną. – Jednak nie musisz się bać. Jeśli tak się stanie, wystarczy że rozpoczniesz z nimi przyjazną rozmowę i poczekasz aż przyjdę rozstrzygnąć konflikt. Możesz potrenować na tej kukiełce.
Słowa koziej mamy wydawały się Frisk tak nieprawdopodobne, że tylko uśmiechnęła się z niedowierzaniem. Ufała jej, jednak nie potrafiła sobie wyobrazić pogawędek na polu bitwy.
- Cześć – odezwała się zatem dziewczynka, zbliżając się powoli do kukiełki. Stwierdziła, że mimo iż nie widzi w tym sensu, zrobi przyjemność Toriel. – Jak się masz?
- Oh, świetnie! Jesteś dobrym dzieckiem. – Kozia mama wydawała się być bardzo usatysfakcjonowana. Frisk, mimo że nie podzielała tego entuzjazmu, cieszyło jej zaangażowanie. Dziewczynka jeszcze raz spojrzała na kukiełkę i wyszła z pomieszczenia. Pomyślała, że Chara pewnie wyśmiał jej konwersację.
Kiedy dziesięciolatka przeszła przez wrota do następnego pokoju, zauważyła, że Toriel wydaje się być niepewna. Spojrzała na nią pytająco, a kozia mama matczynym gestem pogłaskała ją po włosach i uśmiechnęła się nerwowo.
- W tym pomieszczeniu też jest zagadka. Zastanawiam się, czy umiałabyś ją rozwiązać?
Dziewczynka wzruszyła ramionami i ruszyła do przodu. Zauważyła, że pokój miał bardzo nietypowy kształt. Wchodząc do nieco węższego korytarza, dostrzegła, że zza ściany spoglądają na nią czyjeś oczy. Zaciekawiona, podeszła bliżej. W jej stronę skoczyło stworzenie podobne do żaby, jednak z bardziej spłaszczoną głową. Frisk roześmiała się. To stworzenie miało ją zranić? Wyglądało na bardziej przestraszone niż ona sama. Przykucnęła i wyciągnęła dłoń w jego stronę.
CZYTASZ
Reliancetale
FanfictionKto powiedział, że bycie neutralnym jest dobre? Opowiadanie na podstawie gry "Undertale"... Tak zwane AU.