Nowy początek

252 21 10
                                    

Szłam prostą, krętą drogą w stronę wielkiego lasu. Nie wiem co, ale coś kazało mi tam iść. Gdy zbliżyłam się wystarczająco, czarne macki wystrzeliły w moją stronę wciągając mnie wgłąb puszczy. Nie krzyczałam. Czułam się, jakbym była ratowana od kłopotów, od mojego pustego życia. Wszystko było tak, jak być powinno. Byłam szczęśliwa.

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu, rozświetlonym blaskiem wielu świec. Po prostu się tu pojawiłam, nie pamiętając, co było wcześniej. Czułam mrowiący w kończynach, dziwny przypływ mocy.

Usłyszałam szepty. Męskie głosy dudniły w korytarzu.

- Nic jej nie będzie? Strasznie się o nią martwię...

- No co ty, teraz stała się jedną z nas, Slenderman zapewnił mnie, że po przebudzeniu nie będzie nic pamiętała i będzie o wiele silniejsza. Pewnie trzeba jej wymyślić nową historię i imię. Ktoś ma jakieś pomysły?

- Niech nazywa się Kagetsuki the Shadow Moon Assassin.

- Dobry pomysł, Jeff. Na pewno się jej spodoba.

Kagetsuki... Moje nowe imię...
Jeff? Skądś kojarzę tę imię...

- Co ona właściwie umie robić? - spytał jeden z nich.

- Slenderman dał jej moc zabijania spojrzeniem kiedy chce i hipnotyzowania. Potrafi posługiwać się każdą bronią białą i palną. Może wtopić się w cień i śledzić swoją ofiarę. Umie posługiwać się księżycem, zmieniać się w skrzydlatego wilka i zabijać pięknym śpiewem.

- Cooo??!?!?!?! Ona jest lepsza niż my wszyscy razem wzięci!

- Jest cudowna, nie mogę się doczekać kiedy wreszcie się obudzi i będziemy mogli znowu się zobaczyć! - krzyknął entuzjastycznie mężczyzna, którego nazywali Jeffem.

- Słyszycie to?!? Chyba się obudziła!

- CISZA - rozległo się ryknięcie Slendermana.

 Wstałam z wielkiego, miękkiego, wyszywanego złotem łóżka, choć nawet nie wiedziałam, że na nim leżałam. Przetarłam moje piękne, ogromne oczy, które teraz błyszczały majestatycznym światłem szkarłatu. W drzwiach stali: Slenderman, Jeff the Killer (!!!!) i Ben Drowned. Patrzyli się na mnie z miłością i nadzieją.

- Chyba... się obudziłam??? ?... - westchnęłam kusząco, niewinnie i z dozą irytacji.

 Nagle mężczyźni stojący przede mną zarumienili się i odwrócili wzrok. Widziałam, że Jeff podglądał przez własne palce, a spomiędzy nich ciekła strużka krwi. Zaciekawiona, co wywołało taką reakcję, spojrzałam na własne ciało i odkryłam, że byłam kompletnie naga.  Moja skóra była pokryta białymi wytatuowanymi księżycami. Badając moje włosy, odkryłam, że zmieniły swoją barwę na księżycowe srebro i błyszczały gwiezdną poświatą.

- Co się ze mną stało..?/ - spytałam, patrząc się Jeffowi prosto w jego wspaniałe oczy bez powiek.

- Teraz jesteś jedną z nas, księżniczko - odrzekł czarnowłosy - Creepypastą.

Nic nie rozumiałam. Z mojego czoła spłynęła kropelka potu. O czym oni pieprzą??!!!?? 

- Jaką creepypastą???! - byłam oburzona! Moje piękne, nowe włosy zaczęły błyszczeć jeszcze intensywniejszym blaskiem dzięki mojemu gniewowi. Wszyscy byli wystraszeni. Wiedzieli, że mogłam zmieść ich z powierzchni ziemi w ciągu ułamka sekundy.

- Jesteś piękna gdy się złościsz, księżniczko - powiedział Jeff patrząc się na mnie z miłością w oczach.

Moje policzki przybrały barwę głębokiej czerni, moja krew była teraz czarna, co oznaczało, że się zarumieniłam.

- Przestań mówić na mnie 'księżniczko'!!! Nawet nie wiem kim ty jesteś! - krzyknęłam, a wszystkie świece w pomieszczeniu zgasły, oświetlały je już tylko moje długie do ziemi włosy.

- Przepraszam, myślałem, że to lubisz - odpowiedział zmartwiony.

Zarumieniłam się jeszcze mocniej i zmarszczyłam brwi. Tak naprawdę podobało mi się, gdy ktoś nazywał mnie księżniczką.

CIĄG DALSZY NASTĄPI.

Hej heeeeeej, hehe ;D. Dzisiejszy rozdział był krótki, ale następny będzie dłuższy. Pisałam go z koleżankami, które bardzo mi pomogły, dzięki, dziewczyny! <3 Narka!! <3

Idź spać.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz