7

35 5 1
                                    

Grace znalazła stary pamiętnik, sprzątając w którejś z zagraconych szuflad. Zaśmiała się w duchu i pomyślała, że wpadł jej w ręce w najbardziej odpowiednim momencie. Od tamtego czasu minęło sześć lat.

Dziewczyna zdążyła ułożyć sobie życie w Nowym Jorku; skończyła studia, pracowała jako fotograf dla trzech czasopism. Nadal mieszkała z Alexandrą, która okazała się wspaniałą przyjaciółką, a od niedawna także z jej szalonym chłopakiem Mikiem. Odnosiła sukcesy na każdym polu z wyjątkiem życia uczuciowego. W żadnym związku nie potrafiła być szczęśliwa, nawet kiedy bardzo się starała. Po jakimś czasie zdecydowała po prostu dać sobie spokój, rzucając się w wir pracy. Wszystko układało się jak najlepiej dopóki w życie w Grace O'Connor po raz kolejny spektakularnie nie wkroczył Niall.

Pewnego dnia szefowa poinformowała młodą fotoreporterkę, że wraz z grupą współpracowników pojedzie na kilkudniowy festiwal muzyczny w Paryżu. Pech chciał, że jedną z czołowych atrakcji całego widowiska miał stanowić zespół One Direction. Spotkanie było nieuniknione. To znaczy...z pewnością dałoby się go uniknąć, gdyby ktoś miał szczęście, którego Grace niestety zabrakło. Już pierwszego wieczora dziewczyna prawie przewróciła się na byłego najlepszego przyjaciela, po czym bezmyślnie dała się namówić na spotkanie.

 Kwadrans później w niezręcznym milczeniu jechali do hotelu ekskluzywną limuzyną, a Grace nie mogła oprzeć się wrażeniu, że podjęła bardzo złą decyzję. Z drugiej strony, to nieoczekiwane spotkanie mimowolnie ją ucieszyło. Na jej drodze po raz kolejny stanął ten, którego przez te kilka tak bardzo jej brakowało. Oczywiście, złamał jej serce, zerwał z nią kontakt, ale jego pojawienie się w jednej chwili wypełniło pustkę, którą Grace już dawno uznała ze niemożliwą do wypełnienia. Mimo to, nie czuła się w tej chwili zbyt komfortowo. 

-Świetnie wyglądasz.- Powiedział w końcu Niall. Zmężniał, miał trochę niższy głos. Ale jego oczy nadal były tak samo intensywnie niebieskie.

... Nie rozumiała jego taktyki. Mieli tak po prostu gadać o niczym? Odbębnić spotkanie po latach, udając, że incydent na plaży nigdy nie miał miejsca? Zawsze można spróbować.

- Co u Ciebie?

-Chyba już trochę przyzwyczaiłam się do Nowego Jorku, minęło tyle czasu. Żyję, dużo pracuję. Ale Ty...-Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, niezbyt szczerze.- Jesteś wszędzie: w telewizji, prasie, na bilbordach. Nie muszę nawet pytać jak żyjesz, wszystko jest opisane w Internecie. Macie więcej fanów niż Beatelsi- Zachichotała trochę zbyt nerwowo.- Osiągnąłeś wszystko o czym marzyłeś.

- Tak, to prawda.- Mężczyzna popatrzył przez okno na rozświetlone miasto.- Ale gdyby to było możliwe, chciałbym, żeby moje życie wyglądało teraz inaczej...Chciałbym naprawić wiele błędów, które popełniłem.- Dokończył , a Grace poczuła, że serce wali jej jak młotem. Oboje zamilkli.

Po chwili limuzyna zatrzymała się pod pięciogwiazdkowym hotelem. Sześciopiętrowy budynek, otoczony ogromnym ogrodem okalał pnący bluszcz.

-...Tu mamy jeść kolację?- Spytała, nie mogąc ukryć zachwytu.- Trochę się boję, że nawet jedzenie jest ze złota...- Niall tylko smutno się uśmiechnął, włożył okulary i wyszedł z samochodu, żeby otworzyć przed nią drzwi. Nieoczekiwanie  okrążyła ich chmara fotoreporterów.  Horan bez słowa złapał Grace za rękę i bezpiecznie przeprowadził do drzwi wejściowych, gdzie ochrona zajęła się odpędzaniem natrętnych paparazzi. 

-Przepraszam.- Szepnął, kiedy weszli do środka.- Nie chciałem, żeby tak wyszło.- Dokończył enigmatycznie.

-Żartujesz? Przecież sama pracuję tak jak oni. Mam nadzieję, że nie wyniknie z tych zdjęć żadna...szkodliwa dla ciebie i zespołu afera.-Odpowiedziała dziewczyna.

-Tym akurat zupełnie się nie przejmuj.- Mówił Horan, nadal bez śladu uśmiechu na twarzy.

  Apartament, do którego weszli składał się z trzech pomieszczeń. Wszystkie były jednakowo luksusowe. Sypialnia i przedpokój wyściełane perskimi dywanami, łazienka wyposażona w saunę, jacuzzi, fotel do masażu. Nazw połowy ekskluzywnych urządzeń wypełniających pomieszczenia Grace nawet nie znała. W powietrzu niemal unosił się zapach pieniędzy. 

Po chwili oboje z Niallem siedzieli sztywno na łóżku z baldachimem, które zajmowało pół pokoju. Jedli dużą Margaritę, popijając ją tanim, czerwonym winem. Nagle okazało się, że tak naprawdę kompletnie nie mają o czym rozmawiać. Zbyt wiele się zmieniło, zbyt wielu sytuacji nie omówili zawczasu. Atmosfera robiła się coraz bardziej napięta.

-To na pewno dozwolone, żeby jeść tu takie takie mało wykwintne żarcie?- Spytała dziewczyna na wpół uprzejmie, na wpół złośliwie.

-Daj już spokój.- Odpowiedział poirytowany Horan.-To wcale...To wszystko nic nie znaczy. Żyję tak jak każdy zwykły...

-Miliarder.-Prychnęła nerwowo Grace. Czuła jak wzbiera w niej cały dawny żal, niewypowiedziany gniew, który tłumiła w sobie przez te wszystkie lata. Pretensje do niego o zepsucie całej ich relacji, o zabranie niemal wszystkiego, co dawało jej szczęście. I o zostawienie samotnej, zagubionej, z wielką pustką w sercu.

-O co ci właściwie chodzi!?- Krzyknął Niall. Nienaturalnie drżały mu dłonie, a intensywnie niebieskie  oczy były roziskrzone gniewem.

-Mi!?- Wybuchnęła wreszcie Grace.- O co mi chodzi!? O co tobie chodzi, człowieku!? Przyjaźniliśmy się prawie dziesięć lat. A później nagle zacząłeś robić tę swoją karierę.- Wyrzucała z siebie z prędkością karabinu maszynowego.- Bawisz się w super gwiazdę, próbując wmówić innym, że żyjesz tak, jak oni. W rzeczywistości traktujesz ludzi jak nieistotne elementy otoczenia, przedmioty, zabawki! Raz napiszesz, później pocałujesz, na koniec przelecisz! Trzeba naprawdę być taką idiotką jak ja, żeby mimo wszystko nie móc o tobie zapomnieć i przez cały ten czas się w tobie kochać!- 

Dziewczyna poczuła, że głos jej drży, a z piersi wyrywa się szloch. Zaczęła spazmatycznie płakać, nic nie mogąc na to poradzić. Niall podszedł do niej bez słowa i stanowczym ruchem przyciągnął do siebie. Pachniał winem z domieszką drogiej wody kolońskiej.  Grace powinna była go odepchnąć, otworzyć drzwi, jak najszybciej stamtąd uciec. Ale nie umiała... Stała więc tak, otoczona jego ramionami, wtulona w jego klatkę piersiową.

-Gracy.- Po dłuższej chwili zupełnie spokojnie szepnął jej do ucha.- Popatrz na mnie, proszę.-Niepewnie uniosła głowę. Twarz chłopaka stężała, a w jego oczach błyszczały łzy. Ostatni raz widziała go w takim stanie, kiedy mając dwanaście lat, dowiedział się o rozwodzie rodziców.Niespodziewanie Niall klęknął przed nią i, tak poruszony, jakby lada chwila miał się rozpłakać, mówił:

-Masz rację. Oszukuję innych i samego siebie. Wybacz mi. Wybacz, że cię skrzywdziłem, że zachowywałem się w stosunku do ciebie jak ostatni dupek. Ale przede wszystkim, wybacz, że cię oszukałem.- Zawiesił głos.- Bo przez ten cały czas byłem w tobie zakochany.  Tylko tak bardzo bałem się tego, co czułem. Bałem się odrzucenia i starty najbliższej przyjaciółki, więc..-

Grace pochyliła się i, wplatając dłonie we włosy Nialla, pocałowała go prosto w usta, przerywając dość już monotematyczną wypowiedź. Momentalnie Horan wstał, objał ją w pasie i odwzajemnił pocałunek.

   Tego wieczora, w raczej nieskomplikowany sposób, dwoje najlepszych przyjaciół po raz pierwszy oficjalnie zostało parą.

THE FAME |N.H| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz