Bez zastanowienia wybrałam dla nich psychiatryk.
Przepraszam za ewentualny brak realizmu, nigdy nie byłam w psychiatryku. xD
____________________________________________
Alicja ostatnio przestała miewać złe sny. Niebywałe, tabletki potrafią czynić cuda.
Dzięki nim mogła normalnie pójść spać, bez lęku przed kolejną wizja z niebieskimi gąsienicami i przerażającymi kobietami.
Żadnych królików w ubraniach. Żadnych napojów, od których się malało. Żadnych uśmiechniętych kotów
Króliki nie chodzą w ubraniach, napój nie odbierze ci wielu centymetrów wzrostu, a koty się nie uśmiechają.
I teraz były tylko ściany, porysowany sufit, miły personel.
A co, jeśli ściany zakrzywiłyby się, z sufitu zaczęłyby wyglądać twarze, a personel nosiłby twarogi na głowach i flamingi za pasem?
Nie, Alicjo.
A co, jeśli wrócę do domu, a sny powrócą?
Nie, Alicjo.
A co by się stało, gdybym wyskoczyła? Poleciałabym?
Nie, Alicjo.
- NIE! - wrzasnęła na głos, a potem wplotła palce we włosy i opuściła głowę. Zaczęła ciężko oddychać.
Było już po ciszy nocnej i nie chciała, żeby zlatywały się pielęgniarki. Dobrze, że miała swój własny, malutki pokój, nie obudziła żadnego współlokatora.
Na ogół lubiła samotność, ale tym razem zrobiło jej się nieswojo.
Zaczęła grzebać w swoich gęstych włosach, aż w końcu znalazła to, co chciała : spinkę. Sanitariusze zamykali ich na noc, co w sumie nie było dla niej zaskoczeniem.
Włożyła ją do zamka i zdziwiła się, gdy usłyszała kliknięcie, a drzwi ustąpiły.
Powoli wyszła na skąpany w ciemności korytarz, ostrożnie stawiała kroki.
Kolejne drzwi, kolejny zamek, kolejny sukces.
- Kapeluszniku? - szepnęła, gdy weszła do sali.
Coś poruszyło się na łóżku.
- Kapeluszniku? - powtórzyła.
- Alicja? - odezwał się zachrypnięty głos. - Co ty tu robisz?
- Było mi smutno i za dużo myślałam.
Mężczyzna zaśmiał się cicho.
- Dlatego przyszłaś do największego wariata na oddziale? Mądrze, Alicjo.
- Pozwolisz mi tu zostać. - To nie było pytanie. Bardziej oczywiste stwierdzenie.
- Tak. Usiądziesz? - Nie widziała go, ale była pewna, że wyciągnął rękę w zapraszającym geście i lekko się skłonił.
Blondynka kiwnęła głową i podeszła do wąskiego łóżka. Przycupnęła na nim, a potem splotła swoje drobne palce ze zwinnymi palcami rudzielca.
- Znowu coś ci się śniło?
- Nie. Ale druga Alicja mówiła do mnie w głowie.
- Do mnie też mówi druga Alicja. I drugi Kapelusznik. Królowe też. Cały tłum, czasem chciałbym, żeby się zamknęli.
Dziewczyna prychnęła z rozbawieniem, a potem przejechała opuszkiem po bliznach na jego dłoni. Kiedyś powiedział, ze robił je igłami.
- Lubię twoje blizny - wypaliła.
- Co ma piernik do wiatraka?
- A co ma gawron do sekretarzyka?
Zaśmiali się cicho. Wspomnienie ich żartu było dla nich przyjemne.
Potem zapanowało milczenie. Po prostu siedzieli, błądzili daleko myślami. Mogliby zostać uznani za lalki, gdyby nie to, ze Alicja cały czas głaskała jego dłoń.
Nie wiedzieli, jak długo tak trwali, żadne z nich nie miało wyczucia czasu czasu.
W końcu, dziewczyna zakłóciła ciszę.
- Kapeluszniku?
- Alicjo.
- Czy koty się uśmiechają?
Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią.
- W naszym świecie mogą - szepnął i ucałował jej włosy.
CZYTASZ
Wyzwanie! - 7 dni z twoim OTP! *** Alicja/Kapelusznik
FanficChyba nie trzeba niczego tłumaczyć, przez tydzień będę nękać Wattpad moim OTP. Zastanawiałam się nad Kyluxem, nawet zaczęłam coś pisać, ale w końcu...Alicja i Kapelusznik wygrali.