Miłości nigdy za wiele, ale bez przesady

1.2K 97 35
                                    

- Cześć, kochanie - powiedziałem, patrząc na Biedronkę, która siedziała na dachu i obserwowała kłęby różu na dole, które kiedyś były człowiekiem. Dziewczyna wzdrygnęła się.

- A, to ty - mruknęła.

- A znasz innego przystojnego kota z magicznymi mocami? - spytałem.

- Nie, ale żałuję, bo każdy byłby lepszy od ciebie.

- Ja też cię kocham. Co tam obczaiłaś jeśli chodzi o naszego nowego przeciwnika? - spytałem, gdy udało mi się usiąść obok niej.

Zamyśliła się.

- Jak na razie widzę kłęby różu a po środku blondynkę w sukni książniczki i łukiem.

Spojrzałem na nią z uśmiechem.

- Tyle to sam zayważyłem. Coś więcej?

- Akuma może byż w naszyjniku w kształcie serca - dodała.

- To lećmy tam... - powiedziałem i poderwałem się, ale Biedra pociągnęła mnie za rękę na dół.

- Ty zawsze najpierw robisz, potem myślisz?

- Możliwe, a co?

Przewróciła oczami.

- Ten dym sprawia, że zakochujesz się w pierwszej osobie jaką zobaczysz. Nie możesz go dotknąć, geniuszu.

Stanąłem i zamyśliłem się.

- To może tak się po prostu zakochać?

- Cudowny pomysł, ale nie skorzystam. Ona ma wtedy nad nami całkowitą kontrolę.

- Ona... czyli?

- Myślisz, że znam wszystkie dziewczyny w Paryżu? - spytała. - Nie wiem, kocie. Ważne, że opentała ją akuma, a my uch nie lubimy.

Powiedziała o nas w liczbie mnogiej. To chyba nowy level znajomości.

- To jak, masz pomysł?

Dziewczyna rozejrzała się. Zawsze, gdy tak robiła mogłem na nią bezkarnie patrzeć, bo była za bardzo skupiona, by mnie zganić. Wtedy między brwiami robiła się jej urocza zmarszczka.

- Nie - powiedziała po chwili.

- Super - rzekłem, próbując ukryć zdziwienie. - To improwizujemy. Ja zaczynam.

Skoczyłem.

Blondyna wewnątrz chmury odwróciła się w moim kierunku.

- Och, kolejny adorator? Jak cudownie! Ale wiesz co? Wolę, byś nie był anonimowy. Zdejmij Miraculum, a będziesz mnie mógł miłować na wieki!

Ambitnie, nie powiem.

- Kusząca propozycja, ale nie skorzystam.

Dym poleciał w moją stronę.

Zamknąłem oczy, gdy uderzył we mnie.

Poczułem obrzydliwy zapach dziewczęcych perfum i gwałtownie otworzyłem oczy.

Przede mną stała najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Jej niebieskie oczy patrzyły na mnie ze zrezygnowaniem, granatowe kucyki połyskiwały w słońcu, a idealne ciało kryło się pod czerwonym kombinezonem w kropki.

Potrząsnąłem głową i ponownie spojrzałem na Biedronkę.

- Błagam cię, kocie, musiałeś to zrobić? - spytała. - Teraz znowu będę musiała ratować świat sama...

Przerwałem jej machnięciem ręki.

- Kochana, nie martw się. Mam wszystko pod kontrolą.

- Co? Jak? Kocie?

Uwielbiam, gdy jest taka zdezorientowana.

Cała zabawność sytuacji polegałam na tym, że mój stosunek do biedry nie znianił się. Najwyraźniej jestem w niej już tak zakochany, że bardziej się nie da.

Cóż, to przykre.

- Adoratorze, zdejmij proszę swoje miraculum i mi je oddaj. Możesz to zrobić jako pierścionek zaręczynowy! - zaświergotała blondyna.

- Czekaj, zaraz będę przy tobie -krzyknęła biedra z dachu.

- Nie czek...! - chciałem ją powstrzymać, ale chwilę potem dziewczyna wylądowała obok mnie w zasięgu trującego dymu.

Zamrugała i spojrzała na mnie, od razu się rumieniąc.

- To... eee... ten... eee... co robimy? - jąkała się, a jej typowa pewność siebie zniknęła.

Przez przypadek skojarzyła mi się z Marinette. Nie wiem czemu.

- Och! Kochanie! Powiedziałam, oddaj mi swoje Miraculum! - przypomniała o sobie księżniczka.

- Jasne! Tylko może najpierw oddaj mi swoją Akumę. Będziemy kwita! - odkrzyknąłem w odpowiedzi, ignorując wpatrzoną we mnie biedronkę, która jednak natychmiast się otrząsnęła.

- Ona nie wygląda, jakby umiała walczyć - stwierdziła dziewczyna, tym razem starając się ignorować mnie, wpatrzonego w nią jak w święty obrazek. Ciekawe, czy bolało jak spadała z nieba?

Zarumieniła się, ale ciągnęła.

- Chyba władca ciem założył, że wszyscy automatycznie się w niej zakochają. Mamy tę przewagę, że...

Boże, jak ona się słodko rumieni.

- Rozumiem. Wystarczy walnąć w nią kijkiem i po sprawie...

Chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale między nas wpadła strzała.

Ostra strzała.

Taka zabijająca.

- MACIE MNIE KOCHAĆ!!! - wrzasnęła dziewczęco i delikatnie dziewczyna.

Razem z biedronką wymieniliśmy spojrzenia i jednocześnie wskoczyliśmy na dach.

- Dobra - zacząłem, wskakując za komin i unikając tym samym kolejnej strzały. - Chyba jednak umie walczyć.

- To co robimy? - spytała się mnie Marinette.

Chwila. Jaka Marinette? To przecież Biedronka!

Ten dym chyba źle działa na mózg.

- Nie wiem - mruknąłem, trochę przerażony. - To zwykle ty masz jakiś plan.

Biedronka ponownie się rozejrzała, po czym zawiesiła wzrok na mnie.

- Chyba pora na... SZCZĘŚLIWY TRAF!

W jej ręku pojawił się kamyk.

- Co...? To przecież... ale... nie rozumiem...

Spojrzałem głęboko w jej niebieskie oczy. Chyba nikt inny takich nie miał.

- Może zostawisz to dziś mnie? Miłość odbiera ci nadprzyrodzone zdolności.

Podrzuciłem kamyk i walnięciem kija skierowałem go w kierunku Akumy pani na dole.

Miraculum: Chyba Wolałem Mrocznego AmoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz