Rozdział 16

4.1K 241 2
                                    

MEL

-Proszę zapiąć pasy. Za chwilę lądujemy.

Słysząc ten mechaniczny głos, ocknęłam się z zadumy.

Wyprostowałam się na siedzeniu i szturchnęłam drzemiącego Ethana.

-Ej, nie śliń się tak. Zaraz lądujemy - oznajmiłam.

-Zamknij się - warknął z jeszcze zamkniętymi oczami. 

Przewróciłam oczami i wyprostowałam się na siedzeniu. Po chwili chłopak także się wyprostował, zapinając pasy. Patrzyłam przez okno, jak zbliżamy się coraz szybciej ku ziemi. Odetchnęłam głęboko. Zastanawiałam się, co zastaniemy po powrocie. Widziałam cały czas, iż Ethan o mało ze skóry nie wychodzi. Odkąd dowiedział się o tym, co się stało, nieustannie miał zaciśniętą szczękę i pięści. Byłam ciekawa, kiedy zaczną mu się łamać zęby. 

Lekkie uderzenie kół o podłoże było znakiem, że wylądowaliśmy. Odpięłam pasy i skierowałam się za tą nerwową postacią i tłumem ludzi, którzy powoli zaczęli wstawać z miejsc, gdy tylko było to możliwe. 

Niedługo później siedziałam w taksówce, jadącej do domu Ellie. Niby powinnam wrócić do swojego domu, ale chciałam się dokładnie dowiedzieć, co się w ogóle stało.

Swoje rzeczy zostawiłam w przedpokoju domu Wild'ów. Mama Ethana i Ellie siedziała przygarbiona w kuchni ze załamaną miną. Jej syn, widząc to podszedł do niej i przytulił ją mocno, a ja usiałam na przeciwko niej.

-Jak to się stało? - zaczęłam ostrożnie.

-Żeby dowiedzieć się, co dokładnie się stało musicie porozmawiać z Dustinem - odparłam pośpiesznie. - Ale, kiedy wróciłam do domu już jej nie było. Z początku myślałam, że... po prostu gdzieś wyszła. Jednak, gdy zobaczyłam komórkę i jedzenie rozłożone tak, jakby jej przerwano, zaczęłam się martwić. - Westchnęła głęboko i złapała się za brzuch. - A potem zadzwoniła mama Dustina i... - zamknęła oczy.

-Co powiedziała jego matka? - odezwał się Ethan.

-Nie wiele... po prostu powiedziała, że Ellie została porwana przez jej byłego męża... 

-To dziwne... - stwierdziłam. - Z tego, co wiem ojciec Dustina nie żyje.

-Cóż, nie pozostaje na nim innego - Ethan odsunął się od swojej rodzicielki - jak złożenie wizyty naszemu drogiemu Dustinowi.

***

-Pokaż to - rozkazał Ethan Dustinowi, wyciągając rękę po odznakę policyjną przez niego znalezioną. 

-Co chcesz niby z tym zrobić? - uniósł brwi.

-Próbowałeś chociaż się dogadać z tą częścią, którą masz? - zupełnie zignorował jego pytanie.

Właściwie sama nie wie wiedziałam, co tutaj robiłam. Nie potrafiłam wrócić do domu i siedzieć tam bezczynnie. Chodziłam za Ethanem nawet się do niczego nie przydając. On zdawał się w ogóle nie wiedzieć, że uczestniczę w tym wszystkim.

-Nie - odparł z ponurą miną - wiem, że nie miałoby to sensu. Muszę mieć wszystko.

Po jego minie można było wywnioskować, że jego determinacja była ogromna. Był w stanie zrobić i zgodzić się na wszystko.

-Hmm.... William Saycors - wymamrotał niebieskooki, przyglądając się plakietce.

-Znasz go? - zwrócił się do niego Dustin. - Bo ja nawet nie kojarzę. 

-A ja tak - odparł i zwarł się z nim wzrokiem. - Dobrze wiesz, że gdybyś nie był potrzebny już dawno by cię tu nie było - przypomniał ostrzegawczym tonem.

-Wiem - zamknął na chwilę oczy i wyglądał przy tym, jakby spierał się sam ze sobą. - Zastanawia mnie tylko, po co temu człowiekowi są te papiery. 

-Cóż... najwyraźniej nie tylko twój ojciec chce je mieć - zauważyłam. - I raczej trzeba pilnować tej części, którą masz, bo też pewnie będzie chciał ją mieć - dodałam.

-Jednak masz mózg - stwierdził Ethan. 

Zmrużyłam oczy i zgromiłam go wzrokiem.

-Spokojnie, sejf jest bezpieczny - oznajmił, a jego usta drgnęły. 

-Można wiedzieć, gdzie? - zrobiłam zachęcającą minę.

-U mojego przyjaciela - odparł. Oparł łokcie na blacie kuchennym i spojrzał na nas wyczekująco. 

-Muszę do kogoś zadzwonić - oznajmił nagle Ethan i nim którekolwiek z nas zdążyło się odezwać, on wyszedł i było słychać tylko jego stłumiony głos. 

Przeniosłam wzrok na Dustina. 

-Dlaczego właściwie wtedy do niej podjechałeś? - zaciekawiłam się.

-Bo Lucas, mój przyjaciel powiedział mi, jak Megan rzuciła się na nią w szkole. Pojechałem zobaczyć, czy wszystko dobrze. - Wzruszył ramionami. 

-A co z Megan? 

-Ona mi uświadomiła, co i jak. - Pokręcił głową, zamyślony. Przechylił nagle głowę w bok i przyjrzał mi się uważnie. - Co ty właściwie tu robisz? - Spojrzał na mnie, jakby dopiero teraz mnie zauważył. 

-Och, nasza słodka Mel właśnie teraz się nam do czegoś przyda - oznajmił Ethan, który w tym momencie wszedł i zarzucił mi rękę na ramiona. 

Próbowałam ją strzepnąć, ale bezskutecznie. Już przemilczałam to, że nazwał mnie słodką. 

-Do czego mianowicie? - uniosłam brwi.  

-Dowiedziałem się nieco o naszym Williamie, przebywającym teraz daleko stąd. - Uśmiechnął się szatańsko, co nie wróżyło nic dobrego. - Tak się świetnie złożyło, że ma on syna, który najprawdopodobniej jest teraz w domu... - jego uśmiech się poszerzył. 

Na pewno nie chcieli zrobić tego, o czym myślałam. Przeniosła wzrok na Dustina, który był zwarty wzrokiem z tamtym. I miał taki sam uśmiech. 

W jednym momencie obydwoje przenieśli swój wzrok na mnie. Przełknęłam ślinę, bo wiedziałam, o czym myślą. 

-O, nie... - pokręciłam głową. 

-O, tak, Mel - poprawił mnie Ethan. - Będziesz wiedziała, co robić.


Przypadkowy plan (pierwsza i druga część)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz