Rozdział 2 - Isva wie...

71 5 2
                                    

~Vel

Dziś o dziwo obudziłem się przed budzikiem. Jak zawsze ubrałem się w czarną bluzę i czarne spodnie. Kiedy spojrzałem na zegarek zobaczyłem że do pierwszej lekcji mam jeszcze 2 godziny, usiadłem przy biurku i zrobiłem pracę domową. Kiedy wszystko odrobiłem musiałem już wychodzić. Po chwili byłem w szkole. Do lekcji zostały 3 minuty. Irel'a nie było ale Isva już stała pod klasą. Zobaczyłem że podchodzi do niej Omi i jego paczka.

- Ej ty Isva- powiedział Omi - zgaduje przeniosłaś się do naszej szkoły dlatego że ktoś na wylał na twoje włosy szambo. Bo taki żółty to tylko w ściekach- powiedział i jego paczka zaczęła się śmiać a Isva płakać. Nie wytrzymałem.

- Omi odwal się od niej- powiedziałem - Dobrze radzę!

- Aaaa ratunku ale się boję- powiedział z sarkazmem- nasza głupia Isva znalazła sobie chłopaka.

- Po pierwsze, on nie jest moim chłopakiem - powiedziała i od razu pomyślałem Chociaż bym chciał nim być. - Po drugie on przynajmniej Vel nie jest takim idiotą jak ty!

- Coś ty powiedziała - krzyknął wkurzony Omi

- To coś słyszał baranie - powiedziałem i złapałem go za kołnierz - Więc odwal się od niej!

- Nie masz pojęcia z kim zadzierasz - powiedział Omi

- A wiesz że mam. Z kimś kto zaraz pójdzie stąd- powiedziałem i walnąłem go w twarz i poszedł. Podszedłem do Isvy.

- Nic ci nie jest Isva- powiedziałem kiedy przestała płakać.

- Nie- powiedziała- Dzięki tobie. Dziękuję ci Vel...

- Nie ma sprawy Isva. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.

- Tak... przyjaciółmi

- Ej a może masz czas po szkole

- Tak

- Może skoczymy na kawę do Starbucks'a

- Jasne- powiedziała i poszliśmy na lekcje.

Minęły one dość szybko. Za każdym razem kiedy zbliżaliśmy się do Omi'ego on gdzieś zwiewał...

~ Omi

Ten idiota Vel nie wie z kim zadziera. Wie że mój ojciec był Jedi ale nie wie że ja jestem uczniem Tyranusa. Jeszcze pozna mój gniew...

~ Vel

Zadzwonił do mnie Irel. Kiedy mu wszystko opowiedziałem był na prawdę zaskoczony. Rozmawialiśmy tak długo ale po chwili powiedziałem mu że muszę się przygotować do spotkania z Isvą. Ubrałem się i poszedłem pod dom Isvy. Czekałem na nią krótką chwilę. Wyszła w pięknej, żółtej sukience. Włosy miała spięte w dwa kucyki.

- Cześć Isva- powiedziałem - wyglądasz... wyglądasz świetnie

- Dzięki - powiedziała - Ty również...

- To co? Idziemy?

- Jasne - powiedziała i złapałem ją za rękę.

Droga minęła nam przyjemnie. Cały czas rozmawialiśmy. Dowiedzieliśmy się o sobie wiele ale nie powiedziałem jej jeszcze o Masquarade. Kiedy chciałem powiedzieć jej to, zawsze coś nie dawało mi tego powiedzieć. Doszliśmy do kawiarni. Ja zamówiłem kawę z Mejluranem a ona bez. Rozmawialiśmy dalej. Kiedy miałem jej powiedzieć o Masquarade to usłyszałem huk. Na czele armii droidów stał... Omi?! Trzymał swój czerwony miecz i zabijał klony i cywili.

- Isva schowaj się- powiedziałem

- Nie- powiedziała - nie póki nie powiesz mi czemu zawsze kiedy pojawiają się droidy ty znikasz!

- Nie mogę Ci powiedzieć...

- Czemu? Boisz się?

- Tak! O ciebie! Zależy mi na tobie! Nie chcę żeby coś ci się stało...

- Czyli ty jesteś Masquarade- powiedziała zdziwiona

- Tak - powiedziałem i założyłem maskę - Ale przepraszam obowiązki wzywają...


Star Wars: Masquerade Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz