Rozdział 52

6.6K 426 28
                                    

Po przeczytaniu rozdziału zostaw coś po sobie x

Destiny

Przez większą część nocy nie potrafiłam zmrużyć oka. Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Spencer.

Musiałam jednak przyznać, że gdyby Gavin zdecydował się na pojechanie tam ze mną ułatwiłoby to sprawę. Jednak zachowałabym się naprawdę egoistycznie, gdybym tego od niego wymagała, nie dając nic od siebie.

On ma tu rodzinę, przyjaciół. Prawdopodobnie chce się uczyć gdzieś indziej, niż akurat w Kalifornii.

W głowie miałam okropny mętlik, nie wiedziałam, co zrobić. Każde rozwiązanie wydawało się złe i niosło ze sobą konsekwencje.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest godzina 8:26. Westchnęłam cicho, po czym odkryłam swoje ciało i wywlokłam się z łóżka. Przetarłam twarz dłońmi i przeczesałam palcami swoje zmierzwione włosy. 

Podniosłam swoje ciało z materaca i skierowałam się w stronę łazienki. Stanęłam przy umywalce i popatrzyłam w lustro. Skrzywiłam się na widok mojej bladej twarzy oraz sinych cieni, które znajdowały się pod moimi oczami. Odkręciłam kurek i nabrawszy wodę w miskę zrobioną z moich dłoni opłukałam swoją zmęczoną twarz. Następnie umyłam swoje zęby, opierając się ręką o szafkę. 

Po dokończonym porannym zabiegu wyszłam z pokoju i stanęłam przed szafą, w celu wybrania sobie ubrań. Aczkolwiek, musiałam przyznać, że było mi wszystko jedno jak wyglądałam tego dnia. 

W końcu zdecydowałam się na legginsy i luźny szary crop-top. Założyłam czystą bieliznę i wybrane ciuchy. 

Stanęłam przed lusterkiem, przeczesałam szczotką swoje długie włosy, po czym związałam je w luźnego koka na czubku głowy. Darowałam sobie jakiś szczególny makijaż, potraktowałam tylko rzęsy mascarą i przykryłam cienie pod oczami korektorem. 

Po tym mało wyczerpującym działaniu wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni. Ethan był w pracy, więc nie musiałam się martwić niezręczną konfrontacją z moim starszym bratem. 

Zrobiłam sobie mocną kawę i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor, chociaż nie miałam zamiaru oglądać żadnego serialu, czy filmu. Chyba po prostu musiałam słyszeć cokolwiek, jakiekolwiek głosy. Ta cisza mnie dobijała. Ostatnio bardzo często, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że przeważnie  rano budziłam się obok Gavina. A dźwięk głosu tego chłopaka idealnie wpasowywał się w mój dzień. 

Tego dnia jednak nie było Gavina. Nie słyszałam jego cudownego głosu. Nie mogłam słyszeć jego chłopięcego śmiechu i obserwować jego cudownych ciemnych oczu. 

Pokręciłam szybko głową.

Zastanawiałam się, co zrobić z tym, co usłyszałam od Spencera. Z jednej strony bardzo chciałam złożyć Gavinowi tę propozycję, no bo hej, w dalszym ciągu bylibyśmy razem, a przy tym mogłabym spełniać swoje marzenia. Ale z drugiej strony czułam się jak ostatnia egoistka. 

Po jakimś czasie, nawet nie umiałam określić, ile czasu minęło, usłyszałam dzwonek do drzwi.

Uniosłam brwi w geście zaskoczenia, bo prawdę mówiąc nie spodziewałam się nikogo. 

Wolnym, swobodnym krokiem podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Spojrzałam na osobę, stojącą przede mną i zamarłam. 

Przede mną stał Gavin.

Jego włosy były potargane na wszystkie strony, mimo to, dodawało mu to uroku. Jego wzrok był rozbiegany, jakby nie chciał mi spojrzeć w oczy. Dłonie miał schowane w kieszeniach luźnych spodni. 

Zacisnęłam mocno wargi, a następnie odsunęłam się na bok, otwierając szerzej drzwi, w geście zaproszenia. 

Po chwili Gavin wszedł do środka. Spojrzałam na jego twarz. Starałam się wyczytać z niej jakieś emocje. Zastanawiałam się, po co tu przyszedł. 

Może przemyślał wszystko i chciał dać nam szanse? A może wręcz przeciwnie i teraz pewnie wszystko spisywał na straty? Skarciłam siebie za tą okropną myśl. 

- Nie wiem, co tu robię, poważnie. - w końcu powiedział - Ale czułem, że to nie powinno się skończyć w taki sposób.

Przełknęłam ślinę. Okej, czyli jednak chce to zakończyć.

- Gavin, jestem pewna, że istnieje jakieś rozwiązanie. 

- Jakie, Destiny? Powiedz mi, bo ja nie mam pojęcia, co mogłoby nam pomóc -spojrzał na mnie, a następnie oparł się o oparcie kanapy ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. 

Spuściłam wzrok. Właściwie, to jest coś, co mogłoby naprawić tę sytuację...

- A gdybyś pojechał ze mną? - powiedziałam cicho, wpatrując się w swoje stopy. 

Gavin otworzył szerzej oczy, a następnie cicho parsknął. 

- I mam tu wszystko zostawić? Rodzinę, szkołę, przyjaciół? Żartujesz sobie?

- To tylko propozycja, wiedziałam, że nie będziesz chętny...

- Chętny? Poważnie, Des, czy ty siebie słyszysz? Oczekujesz ode mnie, że teraz rzucę wszystko w cholerę i wyjadę z tobą do Kalifornii i będziemy żyć długo i szczęśliwie? Po tym jak ty po prostu do mnie przyszłaś i oznajmiłaś, że mnie zostawiasz? Nigdy nie uważałem cię za egoistkę, ale teraz chyba to właśnie określenie pasuje do ciebie idealnie. 

W moich oczach pojawiły się łzy. Czyli to koniec, odrzucił moją propozycję. Oczywiście, że to rozumiałam. Sama nie wiedziałam, jak bym się zachowała na jego miejscu. Bardzo możliwe, że podobnie, jak on. Mimo to, okropnie mnie to bolało, ponieważ to wszystko, co budowaliśmy przez taki długi okres czasu po prostu przepadło. 

- Rozumiem. Nie mogę tego od ciebie oczekiwać. Po prostu musiałam to zaproponować, bo inaczej żałowałabym, że tego nie zrobiłam - wzruszyłam ramionami - Czyli to już? Zrywamy ze sobą? Tak oficjalnie?

W moich oczach pojawiły się łzy. 

- Nie widzę innego rozwiązania, dobrze wiesz, że związki na odległość nie zdają egzaminów. 

Wzruszył ramionami. Wydawało się, że podchodził do tego na luzie. Ale ja wiedziałam, że jest inaczej. Jego dolna warga drżała i miał lekko zmrużone oczy. 

Westchnęłam głośno i otoczyłam się ramionami. Skinęłam niepewnie głową.

- Wyjeżdżam za dwa tygodnie. Wtedy jest zakończenie roku - przegryzłam dolną wargę - Prawdopodobnie już się nie zobaczymy. 

Na jego twarzy pojawił się cień bólu. 

- W porządku -powiedział, po czym wolnym krokiem podszedł do mnie i kciukiem pogładził mój policzek. Wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał mnie zmusić do zmiany zdania. Tak się jednak nie stało.

Nachylił się i złożył na moim czole długi pocałunek, który wyrażał wszelkie uczucia. 

Przymknęłam oczy, a spod zamkniętych powiek wypłynęły łzy. 

Gdy je otworzyłam, Gavina już nie było.

Osunęłam się na podłogę, a z moich ust wydobył się rozpaczliwy, żałosny szloch. 

Wszystko zepsułam. Spisałam moją pierwszą prawdziwą miłość na straty. To wszystko nie tak miało wyglądać. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejcia! Nie bijcie mnie, błagam! 

Przewiduję jeszcze dwa rozdziały, a do tego epilog. Zobaczymy, czy to wyjdzie haha ^^

Chciałabym Wam podziękować za tyle ciepłych słów, jesteście niesamowici! 

Przypominam o gwiazdkowaniu i komentowaniu.

Miłego wieczorku, skarby xx


Upside down || zakończone ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz