Rozdział 9

757 37 6
                                    

Zadzwonił telefon, szybko wyciągnęłam go z kieszeni, miałam nadzieję, że to może Sandra. Jednak nie, była to moja przyjaciółka Weronika znamy się od 9 lat, to sobie wybrała moment żeby zadzwonić.
-Halo?
-Hej Ewcia, jak tam?
-Wercia, jest źle, przepraszam zadzwonie poźniej, wszystko ci wytłumaczę.
-Ale..
-Proszę..
-Dobrze, trzymaj się!
Jakoś nie miałam humoru, ani chęci żeby jej to od nowa tłumaczyć.
Doszliśmy pod jakiś hotel, pewnie Remka.
-Remek, ja wrócę do domu nie chcę ci się narzucać.
-Ewa, daj spokój zajmę się tobą.
-Remek, ja mówię serio- sięgnęłam do kieszeni, by wziąć klucze. Kurwa, Sandra ma moje klucze w plecaku.
-No widzisz, czyli jesteś na mnie skazana.- uśmiechnął się.
No cóż nie miałam innego wyjścia, poszłam za nim. Remek wziął klucz z recepcji, Pani, która dała mu klucz spojrzała na mnie jakby zobaczyła ducha, w sumie się jej nie dziwie. Poszliśmy w stronę jego pokoju, chłopak otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Usiadłam na łóżku, Remek usiadł na przeciwko mnie, złapał moją rękę, drugą natomiast otarł moje łzy, które już spływały bez mojej woli.
-Ewcia nie przejmuj się.
-Remek jak mam się nie przejmować? Jak nie wiem co się z nią dzieje.
-Uwierz mi, że nic jej nie jest, jest bezpieczna. Zaufaj mi.
-Skąd ty możesz to wiedzieć?!- podniosłam głos.
-Nie unoś się, położ się jesteś zmęczona.
-Nie martw się o mnie- burknęłam pod nosem.
-Oj nie marudź mała. Połóż się tu a ja pójdę coś ogarnąć przy komputerze.
-Remek... Zostań ze mną proszę...
-Dobrze-uśmiechnął się.
Położył się i przytulił mnie w pasie. Czułam się bezpieczna. Obudził mnie telefon, straciłam rachubę czasu. Byłam tak zaspana, że nie widziałam kto do mnie dzwoni, po prostu odebrałam.
-Halo?
-Ewa, przepraszam, że nie zadzwoniłam ani nic...
-Sandra?!?!- przerwałam jej. Jezu gdzie ty do cholery jesteś...
-Ewcia, spokojnie, uspokój się, wszystko ci wytłumaczę...

Sandra się odezwała, co powie Ewie?

°Wszystko Jest Możliwe°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz