Deal?

1.7K 217 8
                                    

-Zamknij się... odejdź... - gdy wróciłem do mieszkania znowu się zaczęło. Szepty w mojej głowie. Coraz głośniejsze. Trudny do opisania ból, ale i szczęście. - Zostaw mnie... zostaw mnie, Bill...

Ja nigdy nie odejdę. Zapomniałeś?

Bezsilnie wrzeszczę i zrzucam lustro. Przedmiot zmienia się w szklane odłamki w ułamku sekundy a ja wbijam je sobie w dłoń. Demon śmieje się złośliwie. Cieszy się jak cholera. Jeszcze chwila a znowu uda mu się mnie złamać...

Dipper...Dipper...Dobrze wiesz czego chcesz...

-NIE! - wrzeszczę i próbuję się mu wyrwać. Myślę o czymkolwiek innym. Szybko włączam telewizor i skupiam się na reklamie pasty do zębów. Idealna biel... rekomendowane przez dentystów...

Naprawdę cię to interesuje? Daj spokój, sosenko. Przed tym nie uciekniesz.

Ignoruję ten głos, ale on jest coraz to bardziej natarczywy. W końcu poddaję się i osuwam w ciemność...

Otworzyłem oczy. Spojrzałem z uśmiechem na Dippera który niczym duch unosił się kilka centymetrów nad ziemią. Miał zmęczone spojrzenie. Już nie miał siły walczyć i dawał mi przejmować swoje ciało nawet przed nocą.

- Coś nie tak, sosenko? - zaśmiałem się i poszedłem do kuchni. Otworzyłem szafkę z sztućcami i wbiłem sobie kilka do prawej ręki.

-Bawi cię to? - chłopak spojrzał na mnie z obrzydzeniem. Skinąłem głową i ruszyłem do gabinetu. Zacząłem napełniać strzykawki trucizną.

-Co to jest?

Podszedł do mnie badawczo przyglądając się substancji.

-Nawet jak ci powiem to i tak zapomnisz. - zaśmiałem się.

-Taak...- chłopak skinął głową z markotnym uśmiechem. - A co powiesz... na mały układ?

Z zaskoczenia prawie upuściłem fiolkę. Spojrzałem nieufnie na Dippera.

-To moja kwestia, sosenko.

- Daj spokój, Bill
- zaczął się do mnie łasić jak mały piesek. Cofnąłem się.

-Jaki układ?

- Ty mi powiesz, czego tam dodałeś, a w zamian będę cały twój.

- Już jesteś! -parsknąłem śmiechem i włożyłem strzykawkę do kieszeni.

Skupiłem się wnikając w jego myśli i przeanalizowałem plan. Chciał się dowiedzieć, co jest w strzykawce i przekazać swojemu przyjacielowi. Planował udawać podziw i uległość do czasu aż ten drugi doktorek znajdzie sposób na moją miksturę. Niezły plan, nie powiem. Ale nie ze mną takie numery. 

-Nie daj się prosić...

-No dobrze. - zgodziłem się z szerokim uśmiechem. Niech myśli, że jestem głupi i dam się nabrać. Może z tego wyniknąć całkiem niezła zabawa...

-Serio? - chyba nie do końca mi uwierzył.

-Serio,serio - skinąłem głową. - A teraz zagrajmy w "Kogo uśmiercimy tym razem?"

Pobladł z przerażenia. Naprawdę był słaby w chowaniu emocji.

Albo to ja byłem w tym za dobry?

Doktor Cipher i Pan Pines /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz